Emily's POV
Samochód delikatnie podskoczył gdy wjeżdżaliśmy na podjazd mojego starego "domu". Weschnęłam opuszczając wzrok i skupiając się na skubaniu paznokci. Georg zaparkował auto i wysiadł zabierając moją walizkę.
-Wysiadasz?!- Warknął , a przez moje ciało przeszły dreszcze. Bałam się mu sprzeciwiać. Tak na prawdę to nie miałam prawa nawet sie odezwać gdy mi na to nie pozwoli. Pokiwałam ostrożnie głową jedną nogę stawiając na betonie. Następnie ruszyliśmy do budynku. Jak zwykle było tam wiele dziewczyn wyglądających jak ja wcześniej.. Zanim spotkałam Justina, a on zabrał mnie do siebie. Jeszcze tylko te cholerne 5 miesięcy, a moje życie wróci na dobry tor. -Idź do swojego pokoju,a ja musze coś załatwić.. - Oznajmił stawiając walizkę przed drzwiami do pomieszczeszczenia nie tak dawno przeze mnie zamieszkiwanego. Wzięłam głęboki oddech i złapałam za klamkę ciągnąc ją w dół. W jednej chwili znalazłam sie w środku. Odsunęłam walizkę pod ścianę i usiadłam w fotelu. Łokcie oparłam o kolana, a głowę schowałam w dłonie.
-Prosze,prosze kogo nam tu znowu przywiało?- Usłyszałam piskliwy głos. Skądś go kojarzyłam ale nie byłam pewna, więc podniosłam głowę. Ujrzałam.. Margaret. Tak myślałam, że to ona. Zawsze chciała mi dowalić i nie powiem..udawało jej się to.-Zaczęłaś zdychać z głodu? Ja na miejscu Georga bym po ciebie nie pojechała...-mówiła na co prychnęłam.
-Dla twojej wiadomości to miałam lepsze życie niż możesz sobie wymarzyć i wiesz co? Gdyby nie ta jebana umowa już bym tu nie wróciła.- Warknęłam podirytowana.
-Jasne.. Zabrał cię książe na białym koniu i pojechaliście do jego zamku...-zadrwiła denerwując mnie jeszcze bardziej.
-Może nie książe ,a biznesmen, może nie biały koń, a chromowany fisher karma, a co do zamku to masz racje..- Uśmiechnęłam się jak te wszystkie wredne suki w serialach i filmach.
-Gadaj sobie..- Zaśmiała się opadając na łóżko.
-Odwal się ode mnie... Powiedz mi lepiej co tu do cholery robisz co?!- Krzyknęłam wkurzona.
-Mieszkam? To jeden z większych pokoi więc spokojnie się w nim zmieścimy... Przynajmniej do czasu, aż mój pokój nie zostanie odnowiony.- Powiedziała i mogę się założyć, że moja twarz przybrała kolor purpury.
-Że ty co proszę?!-Krzyknęłam biegnąc do drzwi.-Pakuj się bo stąd wylatujesz!- Oznajmiłam trzaskając drzwiami i udając się do gabinetu Georga. Może i powinnam zapukać ale w tym momencie byłam zbyt zdenerwowana, żeby o tym pamiętać.
-Łoł co sie stało?- Zapytał unosząc ręce i cofając się.
-Co ona tam robi?- Zapytałam zakładając ręce na piersi i przygryzając policzki.
-Kto?- Zapytał. Niech mnie lepiej nie wkurwia...
-Margaret?- Powiedziałam prychając.
-Słuchaj jej pokój jest remontowany.. Poza tym wiem, że nie jesteście w najlepszych relacjach i może czas to zmienić?- Zapytał uśmiechając co odwzajemniłam, oczywiście mój uśmiech był sztuczny.
-Co powiesz na...- Powiedziałam zmysłowo zbliżając się do niego i chwytając jego krawat.-NIE?! Lepiej, żeby już jej nie było kiedy wróce...- Odparłam wychodząc z pokoju ,a następnie budynku. Ruszyłam ulicą prosto do niedaleko położonego parku. Weszłam na jedną z wydeptanych ścieżek rozkoszując się świeżym powietrzem. Schowałam dłonie w kieszenie bluzy i ruszyłam przed siebie. Nagle zadzwonił telefon. Zirytowana i pewna, że jest to Georg odebrałam.
-Czego?!- Krzyknęłam do słucahwki.
-Wow to może zadzwonię później..- Usłyszałam głęboki, ochrypły głos.
-Justin? Nie, przepraszam.. Myślałam, że to Georg..-tłumaczyłam się przez co doprowadziłam Justina do śmiechu. Co w tym takiego śmiesznego !?
-Nie no okey rozumiem, każdy ma prawo się denerwować..- Powiedział wzdychając.
-Gdyby tobie sie coś takiego zdarzyło też byś był wkurwiony!- Warknęłam przypominając sobie o wszystkim.
-Widze, że ostro.. Może jakieś szczegóły?- Zapytał, teraz całkiem poważnie. Kopnęłam leżący na drodze kamyk i wypuściłam głośno powietrze.
-Georg dał mi do pokoju laske z którą się nie dogaduje i mówi, że mam z nią mieszkać. Nie.ma.mowy.- Powiedziałam prychając.
-Aha... Postaram się z nim pogadać..- Mruknął tajemniczo.
-Justin nie rób sobie kłopotu..- Powiedziałam uśmiechając się delikatnie.
-Żaden kłopot...-Powiedział ozięble.
-Ej, co sie dzieje?- Zapytałam, ponieważ czułam, że coś jest nie tak.
-Właśnie dostałem wiadomość od Frank'a.. Pisze, że chce się z nqmi spotkać..- Powiedział a ja przygryzłam dwlikatnie wargę.
-I co zamierzasz zrobić?- Zapytałam siadając na ławce.
-Nie wiem.. Musze się z nim skontaktować..- Powiedział na co przytaknęłam.
-Ok.. Pa- Powiedziałam.
-Pa..- Mruknął, a ja wstałam i poszłam dalej.
Justin's POV
Od razu po zakończonej rozmowie z Emily postanowiłem zadzwonić do Frank'a. Powiedzieć, że wybrał sobie fatalny moment było niedopowiedzeniem. Bałem się, że to wszystko może się wydać. Najgorsze jest to, że nie ma Emily, a sam nie mogę wszystkiego zmyślić.
-Halo?- Usłyszałem głos psychologa po drugiej stronie.
-Cześć Frank.. Chciałeś się spotkać..- Zacząłem
-Tak. Myśle, że to już czas poza tym bardzo długo się nie odzywałeś.. Coś się dzieje?- Zapytał. No tak... Jak zawsze ciekawski. Westchnąłem.
-Nic takiego, po prostu radze sobie z tym wszystkim i nie potrzebowałem cię..- Mruknąłem.
-Ranisz, Bieber..- Zaśmiał się co odwzajemniłem.-Mniejsza o to. Mam jutro wolne może wpadniecie z Emily?- Zapytał na co przewróciłem oczami.
-Tylko, że Emily wyjechała.. Chciałem, żeby odpoczęła..- Skłamałem,ok. Ale co miałem mu powiedziec?"Hej, Frank ostatnio ostro pieprzyłem się z Emily i wróciłem do swojego starego stylu życia. Teraz wyjebałem ją do burdelu w którym pracowała bo kręcił się obok niej ogrodnik.. Ale jak wróci wpadniemy na kawę."? Właśnie..
-Oh.. Rozumiem.. Ale to nawet dobrze chciałem porozmawiać z tobą na osobności.. To możesz jutro przyjechać?- Zapytał, a ja przewróciłem oczami. Jaki on jest irytujący.
-O której mam być?-zapytałem. Miałem już dość tej rozmowy, ponieważ wiedziałem,że i tak z nim nie wygram.
-Bądź na 10.00- Powiedział.
-Ok.. Pa..- Mruknąłe udając się do sypialni. Było dość późno.
Emily's POV
Właśnie wchodziłam do budynku gdy usłyszałam jakieś krzyki. Zatrzymałam się pod drzwiami i postanowiłam posłuchać.
-Co?! I skoro księżniczka wróciła to może wszystkim mówić co ma robić, a każdy to wykonywać?!- Krzyczała Margaret.
-Dokładnie! A teraz zamknij morde zanim ci coś do niej włoże!!- Ups.. Chyba ktoś się wkurwił..
-Pierdol sie!- Usłyszałam trzask, co oznaczało, że moge wejść.
-Widze butn na twoim pokładzie kapitanie..- Powiedziałam ściągając bluzę i odkładając na wieszak.
-Są z nią same kłopoty.. Niech się nie zdziwi jak ją wyjebie na bruk..- Warknął Georg.
-Wiesz.. Ja płakać nie będę..- Powiedziałam na co się zaśmiał.
-Idź spać.. Pewnie jesteś zmęczona, a pokój jest tylko twój..- powiedział, a ja zaczęłam kierować się na górę. Zatrzymałam się na ostatnim schodku.
-Georg?
-Huh?
-Dziekuje..- Powiedziałam posyłając mu przyjazny uśmiech i znikając za drzwiami.
Justin's POV
Obudziłem się od razu spoglądając zaspanymi jeszcze oczami na budzik. Podświetlane cyfry pokazywały godzinę 9:05.
-Kurwa..- Mruknąłem zrywając się i wbiegając do garderoby. Zabrałem pierwsze lepsze ubrania czyli poprzecierane jeansy i biały t-shirt z dekoltem w kształcie "V". Na nogi włożyłem czarne supry i wybiegłem z domu. I tak byłem już spóźniony wièc w sumie jebie mnie to... Tylko jeden chuj ile sie spóźnie. Najgorsze jest to, że to zrobiłem. Wsiadłem do swojego Range Rovera i ruszyłem ulicami do Poradni Frank'a. Gdy wchodziłem do budynku była godzina 10:15. Szybko pobiegłem do gabinetu i dysząc wpadłem do środka.
-Kogo ja tu widzę? Myślałem, że nie przyjdziesz..- Powiedział mężczyzna nalewając kawy do jednej z- prawdopodobnie mojej-filiżanek.
-Przepraszam troche zaspałem i jeszcze te cholerne korki..- Powiedziałem siadając.
-Rozumiem... Wyglądasz jakoś..inaczej?- Oznajmił, a ja się zaśmiałem.
-Nie zdążyłbym włożyć garnituru.. Przepraszam- Uśmiechnąłem się.
-Nic nie szkodzi.. Fajnie wyglądasz..- Powiedział a ja schowałem twarz w dłonie.
-Przestań bo wyglądamy jak jakaś pierdolona para pedałów..- Mruknąłem śmiejąc się.
-Faktycznie... No dobra na początek zadzwonię do Emily i zapytam dlaczego wyjechała, bo może coś ważnego sie dzieje.- Powiedział, a moje serce stanęLo. Kurwa. Nie ustaliliśmy wersji dla psychologa.
-Halo? Emily?- Powiedział Frank, odkładając ,ustawiony na głośnik telefon.
-Tak.. Cześć Frank! Coś się stało?
-To ja się pytam.. Wyjechałaś i chcę wiedzieć czy wszystko w porządku..- Powiedział, a ja dusiłem w sobie śmiech. On robił to tak przekonująco..
-Nic wielkiego.. Pokłóciłam się z Justinem i..- Co kurwa?! Ona zaczęła udawac płacz?!-i powiedział,że mnie nie potrzebuje..- Powiedziała rozłączając się. Jestem pewien, że właśnie wybucha śmiechem, podczas gdy ja mam przesrane.. Dosłownie.
Od Autorki: STRAAASZNIE WAS PRZEPRASZAM, ŻE NIE DODAŁAM ROZDZIAŁU W CZWARTEK ALE MUSIAŁAM SIĘ UCZYĆ, A W PIĄTEK PO SZKOLE WYJECHAŁAM I WŁAŚNIE WRÓCIŁAM.. MAM NADZIEJE, ŻE MI WYBACZYCIE... DZIEKUJE ZA POPRZEDNIE KOMENTARZE I MAM NADZIEJE, ŻE I TYM RAZEM,MOGE LICZYC NA WASZE OPINIE KC <3