czwartek, 25 grudnia 2014

How To Love Criminal?:Chapter Three

Jęknęłam cicho, podnosząc się z kanapy w gabinecie pana Johnsona. Co do kurwy? 
Pomyślałam przeczesując swoje włosy dłonią i rozglądając po pomieszczeniu.Po chwili jednak zjawił się Johnson, mierząc mnie swoim karcącym spojrzeniem.
-Co ci odbiło Emily?!-zapytał patrząc na mnie.
-Co wam odbiło, żeby znęcać się nad ludźmi i wciskać im środki usypiające kiedy tylko coś nie idzie po waszym planie?! -krzyknęłam po chwili jednak przepraszając za swój ton.
-To kryminaliści Emily.. Nie możemy ryzykować, że coś nam zrobią. Mają już na swoim koncie wiele przestępstw i myślę, że kolejne byłyby zbędne. -wytłumaczył siadając na swoim fotelu.
-Przepraszam..-westchnęłam przyznając mu jednak trochę racji. to nie tak, że mu ufam. Wierzę Justinowi. Coś złego dzieje się w tym więzieniu i zamierzam się dowiedzieć co. Aby jednak dotrzeć do prawdy muszę zdobyć zaufanie reszty. Strach i troska, które widziałam w oczach Justina były ogromne.-Mogę spotkać się z Justinem? - zapytałam z nadzieją, że może będę miała jeszcze szansę z nim porozmawiać.
-Jeszcze się nie wybudził. Podaliśmy mu znacznie większą dawkę niż tobie. -wytłumaczył. Johnson zbierając jakieś papiery do torby.- ale jutro możesz tu ze mną wrócić na normalne -podkreślił- zajęcia. Wtedy dam ci chwilę na rozmowę z Bieberem. -skinęłam głową i wstałam z kanapy, wychodząc za mężczyzną. Od jutra zacznę pracować nad moim planem. Dowiem się o co w tym wszystkim chodzi i postaram się wyciągnąć Justina z więzienia nawet jeśli musiałabym wiele poświęcić. W końcu to on wziął mnie z ulicy. Wszystko co zrobił jest niczym, przy tym, co mogłoby mnie spotkać gdybym wciąż była na ulicy.

✿ ✿ ✿

Gdy wstałam rano, nie czułam tak wielkiego zmęczenia jak zazwyczaj i nie byłam aż tak śpiąca. Zapewne jest to zasługą dzisiejszych zajęć w więzieniu. Ubrałam się i zeszłam na dół aby zjeść śniadanie, co w moim przypadku jest dość niezwykłe. Miałam po prostu więcej czasu, ponieważ zajęcia zaczynały się znacznie później niż te w szkole.Zaraz po zjedzonym posiłku udałam się na zewnątrz i wsiadłam do swojego auta, następnie ruszając w kierunku więzienia. Miałam sporo czasu na dojazd,a drogi przeciwnie do moich przypuszczeń były puste. Spowodowało to też, że byłam na miejscu przed czasem. Wyciągnęłam więc ze swojej torebki magazyn i zaczęłam go przeglądać do czasu aż nie zjawiła się reszta.Wysiadla
Wysiadłam z auta i zamknęłam je,  następnie udając się z całą resztą do środka. Dostaliśmy tam specjalne opaski, których mieliśmy użyć w razie zagrożenia. Następnie zaczęli odprowadzać nas po całym więzieniu, opisując cały system działań. Jak dla mnie było to cholernie naciągane. Wiem, że tutaj dzieje się znacznie więcej i wcale nie jest tak kolorowo jak opisują. Szliśmy długim korytarzem, po chwili wchodząc do ogromnej sali, która była zapewne stołówką. Rozejrzałam się uważnie, czując na sobie wzrok niektórych więźniów. Usiedlismy przy jednym ze stołów, który był w pełni zastawiony i czekały na nas gotowe potrawy. Rozmawialiśmy między sobą na temat prawa i wymieniliśmy swoimi spostrzeżeniami, co po krótkim czasie zaczęło mnie nudzić. Westchnęłam cicho i rozejrzałam się po pomieszczeniu, wpadając na Justina,  który od dłuższego czasu mi się przyglądał. Uniosłam delikatnie brew, aby dowiedzieć się o co mu chodzi. Chłopak rozejrzał się czy nikt na nas nie patrzy i powiedział bezgłośnie 'toaleta', następnie biorąc do rąk kubek.
-Przepraszam na chwilę,  muszę iść do łazienki * wstałam powoli i wyszłam,  kierując się w stronę toalet.  Rozejrzałam się czy nikt mnie nie śledzi, następnie wchodząc do męskiej i czekając w niej. W sumie nie miałam żadnej pewności, że Justin przyjdzie ale wciąż miałam nadzieję,  że tak się stanie.  Po kilku minutach drzwi się otworzyły,  a do środka wszedł nikt inny tylko Bieber. Zamknął drzwi od środka i spojrzał na mnie, uśmiechając się zadziornie.  Oj Bieber,  Bieber nawet nie masz pojęcia jak mi tego brakowało. Odgarnął włosy z mojej twarzy i przechylił głowę na bok, gładką kciukiem mój policzek. Lekko zadrżałam,  a chłopak zaśmiał się pod nosem i pokazał 'znak' komórki.  Wyciągnęłam ja z kieszeni i podałam mu,  po chwili otrzymując ja z powrotem. 
'podsłuchują więc nie możemy nic mówić' 
Taka treść widniała na wyświetlaczu.
'ok' Odpowiedziałam szybko.
'pieknie wyglądasz'
'do rzeczy Bieber'
'musisz Bardziej uważać gadali wczoraj o tobie'
'staram się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi'
-Bieber!!-usłyszeliśmy krzyk kobiety zza drzwi.
-Jeszcze chwila Tamaro!  - Krzyknął Justin.
'co dokładnie mówili? '
'nie mamy na to czasu.  Po prostu uważaj. '
'ok' odpisałam ale w zamian za to otrzymałam mocny pocałunek,  który oszołomiona odwzajemniłam.
-Tęskniłem-szepnął cicho do mojego ucha i szybko wyszedł z łazienki. Usiadłam na ubikacji,  cały czas wpatrując się w drzwi. Co się właśnie stało?

✿ ✿ ✿

Następnego dnia udałam się na zajęcia z wiele większym zapałem i chęciami. I tak, jest to po części zasługa Biebera. Weszłam powoli do środka i po przeszukaniu udałam się do sali, w której dzisiaj miał się odbyć wykład prowadzony przez więziennego psychologa. Nie powiem żeby było to interesujące ale z pewnością daje mi o wiele większe szanse w otrzymaniu dobrze płatnej pracy. Zajęłam swoje miejsce i wbiłam wzrok w kobietę opowiadającą o pracy psychologa w więzieniu i o tym jak należy rozmawiać z przestępcami,  na co trzeba uważać i jak ich podejść.
-Teraz mam zadanie dla was. Wykorzystując otrzymaną wiedzę, chciałabym abyście zdobyli odpowiedzi na poszczególne pytania,  które podałam wam na kartkach. Każdy z przydzielonych wam więźniów posiada inne informacje, które musicie z nich wyciągnąć podczas godziny. -wyjaśniła i uśmiechnęła się do nas.- Osoby do których macie się udać znajdują się pod numerami cel, które podane są w prawym górnym rogu kartk.  Powodzenia - Westchnęłam cicho i spojrzałam na numer. 216. Oznacza to że mój współpracownik siedzi na wydziale zabójstw. Cudownie. Udałam się tam powoli,  a gdy już dostałam zdałam sobie ze to pieprzonej izolatka. Jeszcze lepiej. Przełknęłam głośno ślinę i weszłam do środka,  a po chwili drzwi za mną się zatrzasnęły. W środku panowała ciemność.
-um..dzień dobry.. Przyszła..-Nie zdążyłam dokończyć ponieważ ktoś mocno mnie objął i zatkał usta.  Próbowałam piszczeć lub się wyrwać ale to nie pomagało.
-Cicho -usłyszałam zachrypnięty głos, a ciepła fala jego oddechu przeszła przez moje ciało. Bieber.  Mogłam się domyśleć.. 
-Dawno się nie widzieliśmy, huh? -zaśmiałam się cicho, a on odwzajemnił ty, samym.
-Przyszłaś tu w jakimś konkretnym celu? -odsunął się i usiadł na swoim łóżku.
-Nie udawaj idioty, Bieber -przewróciłam oczami i usiadłam obok niego.
-No dobra, mam ci dać informacje ale co tego będę miał?- przesunął kciukiem po swojej dolnej wardze, wbijając we mnie wzrok.
-Nie utrudniaj, po prostu podaj mi odpowiedzi i miejmy to za sobą.-Westchnęłam i wyciągnęłam z torebki długopis.
-Nie wiesz ,że nie ma nic za darmo?-Powiedział z rozbawieniem.
-Dobra, czego chcesz? - Mruknęła, zirytowana.
-Chcę, żebyś się rozebrała.
-Słucham?!- Uniosłam się i spojrzałam na niego oburzona.
- Jedna odpowiedź, ty ściągasz z siebie jedną część garderoby. Przyznaj, że to uczciwy układ.-Oblizał usta i wzruszył ramionami.
-Przecież widziałeś mnie już nago. Jaki to ma sens?
-Chcesz to odpowiedzi czy nie? -Przewrócił oczami.
-Dobra, miech ci będzie.-Mruknęłam.
-Więc podaj mi kartkę i długopis. -wyciągnął do mnie rękę a ja mu podałam, siadając wygodniej.-Niepotrzebnie siadałaś bo teraz musisz wstać. -zmierzyłam go wzrokiem w ostateczności robiąc to co powiedział. Justin uniósł jedną brew patrząc na mnie - No na co czekasz ? 
-Aż dasz mi odpowiedź na pierwsze pytanie. -wyjaśniłam podpierając ręce na swoich biodrach. 
-Najpierw się rozbierasz. 
-Nie
-Tak
-Ugh - w ostateczności ściągnęłam koszulkę - lepiej? - Bieber uśmiechnął się usatysfakcjonowany notując coś na kartce.
- No na co czekasz, dalej -zaśmiał się pod nosem a ja w odpowiedzi tylko przewróciłam oczami rozpinając swoje spodnie.
Bieber zmierzył mnie wzrokiem i zagryzł wargę gdyż stałam przed nim w samej bieliźnie.
- O niebo lepiej - mruknął pod nosem kontynuując pisanie. 
-Dalej ? -zapytałam uśmiechając się cwaniacko. 
- No tak - odpowiedział od razu.
- To może zechciałbyś mi pomóc ? -zapytałam odwracając się do niego tyłem i wskazując na zapięcie stanika. Po chwili poczułam jego lodowate ręce na moich plecach, a cienki materiał opadł na ziemię.
Odwróciłam się do Biebera przodem. Chłopak zmierzył mnie wzrokiem i mocno zagryzł wargę.
- Cholera - mruknął cicho, wracając na łóżko i szybko pisząc resztę odpowiedzi, co mnie bardzo zaskoczyło. Po chwili rzucił wszystko na bok i podszedł do mnie przyciskając mnie do ściany.
- Zmieniam zasady , teraz będziemy grać po mojemu - wychrypiał do mojego ucha i zaczął mnie namiętnie całować.

Od Autora: Witam ponownie. Troche czekaliscie na rozdzial wiem, przepraszam. CHCIALABYM PRZEPROSIC TAMARE, SKARBIE PRZEPRASZAM ZE NIE DALAM RADY DODAC W TWOJE URODZINY :c ALE MAM NADZOEJE ZE JAKOS CI TO WYNAGRODZE DODAJAC NOWA BOHATERKE O TWOIM IMIENIU. Poza tym. SZCZESLIWEGO NOWEGO ROKU. Nadal czekam na podane userow pod rozdzialami bo polowa z tych ktore mam sa nieaktywne. Chyba tyle. Do nn.

wtorek, 2 grudnia 2014

How To Love Criminal?: Chapter Two

20 Października czyli kolejny dzień spędzony w szkole.I przysięgam, urwę głowę każdemu kto powie mi na to, jak bardzo edukacja jest mi potrzebna w życiu oraz jak bardzo ważna. Weszłam do domu i rzuciłam torbę w kąt, od razu udając się do sypialni i kładąc na łóżku.
-Nie ma mnie!- Krzyknęłam słysząc kroki, które stawały się coraz głośniejsze, co oznaczało iż dana osoba idzie do mojego pokoju. Nie mam ochoty z nikim gadać! Czy to tak wiele? Przeklęłam w duchu gdy zdałam sobie sprawę, że ktoś już jest w moim pokoju. Spojrzałam w stronę drzwi i ujrzałam Mark'a , który stał oparty o futrynę drzwi, z rękoma skrzyżowanymi na piersi.
-Jak było w szkole? - Zapytał z uśmiechem.
-Wyjdź, zabierasz mi z pokoju tlen - Mruknęłam zakrywając głowę poduszką.
-Okey.. Już mnie nie ma..- Zaśmiał się, po czym wyszedł z pokoju, a ja pożegnałam go środkowym palcem. Westchnęłam cicho i wyciągnęłam z kieszeni telefon. Zdałam sobie sprawę, że przez cały dzień był wyłączony. Po jego włączeniu i odblokowaniu przyszedł sms. Treść była w sumie krótka. Johnson poinformował mnie, że przyjedzie po mnie o 15.00. Wszystko byłoby super gdyby nie fakt, że jest godzina 15.00.
-kurwa...-Mruknęłam i wstałam leniwie z łóżka,  po czym zeszłam na dół do Alyson.
-Dawno wróciłaś?  - Zapytała z uśmiechem,  wycierając blat z rozlanej na niego kawy.
-Chwilę temu..-odpowiedziałam związując włosy w kucyka - ale spokojnie zaraz znowu wychodzę - Zaśmiałam się i poszłam po swoją torbę, która leżała tak, jak ją zostawiłam.
-A gdzie się znowu wybierasz?! -krzyknęła z kuchni. 
-Później ci opowiem! -Odpowiedziałam i wyszłam z domu,  następnie idąc w dół drogi. Po chwili podjechał do mnie samochód, a ja rozejrzałam się czy nikt mnie nie obserwuje i wsiadłem do niego. 
-Jesteś pewna, że nikt cię nie widział? -Zapytał Johnson, kiedy ja próbowałam zapiąć, swoimi drżącymi rękoma, pasy.
-Tak -westchnęłam i oparłam się wygodnie na siedzeniu. 
-Wiesz, że zawsze możesz się wycofać? -Spojrzał na mnie upewniając się czy jestem pewna swojej decyzji.
-Wiem -oparłam- Chcę to zrobić. -Dodałam, na co mężczyzna tylko pokiwał głową, tym samym kończąc temat. W sumie kończąc naszą rozmowę, ponieważ do końca drogi nie rozmawialiśmy. Na miejscu byliśmy po około godzinie. W samym budynku nie byłoby nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt ,że jest to największe i najlepiej strzeżone więzienie w okręgu najbliższych pięciu stanów. Wzięłam swoją torebkę i wysiadłam z auta, biorąc głęboki wdech świeżego powietrza. To ten dzień. Dzień podczas którego zobaczę Justina po długim czasie. Pytanie tylko, czy chcę go widzieć? Przez ostatni rok zniszczył moje życie i sprawił , że poczułam się jak nic nie warty śmieć, którym można dyrygować. Jednak jest w nim  coś, czego nie mogę określić żadnym słowem. Coś co sprawia, ze po mimo tego wszystkiego mam ochotę poznać go bliżej i ewentualnie zrozumieć powody jego postępowania. Nigdy nie uwierzę, że już taki jest, że taki się urodził i , że już takim jest człowiekiem. To najgorsze co można zrobić. Wystawić komuś opinię nie znając nawet jego historii. Tak więc jak postanowiłam na samym początku mojej znajomości z Bieberem, za wszelką cenę poznam go najlepiej jak będę mogła i dowiem się o nim wszystkiego co tylko będzie możliwe.Powoli weszliśmy do środka, a kilku ochroniarzy podeszło do nas i zaczęło przeszukiwać. Gdy uznali , że jesteśmy "czyści" przepuścili nas dalej, a my udaliśmy się prosto do pokoju Johnsona.
-To teraz idziemy do pokoju Justina?- Zapytałam zostawiając swoją torbę na jednym z krzeseł.
-Nie do końca.- Odpowiedział przerzucając na biurku sterty dokumentów.
-To znaczy?- Zapytałam podpierając ręce na biodrach i patrząc cały czas uważnie na mężczyznę.
-To znaczy, że łączyły cię z Justinem dość silne relacje. Wiem też o jego postępowaniach i zachowaniu wobec ciebie. Nie możemy ryzykować ,że kiedy tylko zostaniesz wpuszczona do jego celi on się na ciebie rzuci i przeniesie całą złość, którą w sobie trzyma na twoją osobę.- Wyjaśnił zdaje się wyciągając z szafki właściwy dokument.
-Więc w takim razie co będę robić?- Zapytałam patrząc na niego.
-Będziesz obecna przy moim spotkaniu z nim. Staniesz za lustrem weneckim więc będziesz wszystko widziała bez obaw, że on będzie wiedział o twojej obecności.-Powiedział idąc w stronę drzwi.- Zapraszam za mną.- Uśmiechnął się i ruszył w kierunku jednej z sal. Posłusznie za nim poszłam i zajęłam wskazane miejsce. Przez szybę obserwowałam wszystko co działo się po drugiej stronie. Johnson usiadł przy biurku i rozłożył przed sobą kilka kartek. Siedziałam niecierpliwie, wyczekując momentu, w którym Justin wejdzie do środka. W pewnym momencie drzwi się otworzyły, a moim oczom ukazał się umięśniony mężczyzna. Jego ciało było pokryte tatuażami a twarz posiniaczona i zapadnięta. Przyjrzałam mu się jeszcze raz i dopiero w chwili gdy spojrzałam mu w oczy rozpoznałam to samo chłodne spojrzenie, które za każdym razem biło z brązowych tęczówek Justina.
-Cholera..- Szepnęłam bardziej do siebie, uważnie mu się przyglądając i nie mogąc uwierzyć w to co mu zrobili.
-Proszę, usiądź.- Johnson wskazał miejsce na przeciwko siebie, a Justin powoli i spokojnie je zajął.
-Po co mnie pan tu znowu ściągnął?- Zapytał Justin, swoim zachrypniętym głosem, spoglądając wszędzie tylko nie na mężczyznę.
-Ponieważ chcę się dowiedzieć o tobie jeszcze kilku rzeczy Justin.- Powiedział Johnson nie spuszczając z niego wzroku.
-Powiedziałem Panu już wszystko co powinien pan wiedzieć..- Mruknął Bieber, wyraźnie zirytowany.
-Myślę, że jednak pominąłeś pewien ważny element.
-To znaczy?-Prychnął Justin, ostatecznie spoglądając na niego.
-Niewysoką brunetkę, którą lubiłeś się zabawiać.
-Nie znam żadnej brunetki, którą"lubiłem się zabawiać'- Uśmiechnął się do niego fałszywie.
-Czyli osoba, która nazywa się Emily Wood nic ci nie mówi?- Zapytał uważnie na niego patrząc.
-Skąd o niej kurwa wiesz?!- Uniósł się, ale stojący za nim ochroniarze z powrotem go posadzili, przez co też spotkali się z jego groźnym spojrzeniem.
-Spokojnie Justin, chcę tylko z Tobą porozmawiać..- Powiedział spokojnie starając się złagodzić sytuację i rozluźnić atmosferę, która była dość napięta.
-Ale ja nbie mam ochoty rozmawiać z panem.- Burknął, wbijając swój wzrok w ścianę.
-Czyli nie chcesz się z nią spotkać?- Zapytał Johnson, a Justin natychmiast nie niego spojrzał.
-Mógłby ś to załatwić?- Zapytał z nadzieją.
-Tak.Ale najpierw musisz mi odpowiedzieć na kilka pytań.- Oznajmił, na co Justin przewrócił oczami.
-Dobra..- Westchnął; i poprawił się na siedzeniu.
-Pierwsze z nich.. Kim była dla ciebie Emily?- Zapytał patrząc na niego uważnie.
-Nikim. Czasami fajnie się ją pieprzyło ale nic poza tym - Mruknął.
-Więc skoro była nikim, czemu chcesz ją zobaczyć?- Zapytał.
-Macie chujowe świerszczyki. Wole zwalić sobie przed żywym obrazem.- Uśmiechnął się cwaniacko, wpatrując w Johnsona.
-Justin lepiej będzie kiedy będziesz mówił prawdę.- Oznajmił Mężczyzna.
-Przecież kurwa mówię prawdę!- Wrzasnął, wstając z miejsca i przewracając stolik. Ochroniarze rzucili się na niego ale on ich odpychał/- Puścicie mnie kurwa! Ten skurwysyn pożałuje za wszystko co robi!- Wrzeszczał i wyrywał się, a ochroniarze zaczęli go bić. Widząc jak jeden z nich wyciąga paralizator zerwałam się z miejsca i wbiegłam do pomieszczenia.
-Justin!- Krzyknęłam podbiegając do niego. Ten rzucił się w moją stronę i mocno przytulił.
-Nie ufaj im rozumiesz. musisz kłamać..musisz..- Powiedział słabo po chwili opadając na podłogę. Przyjrzałam mu się i zauważyłam wbitą w jego plecy strzykawkę. Jedayne co pamiętam to to, że upadłam zaraz po nim zupełnie tracąc świadomość.
Od Autora: No więc jak zwykle po długim czasie oczekiwania no ale niestety lenistwo i inne priorytety robią swoje. Anyway. Chciałabym aby każdy kto przeczytał i chce być informowany NA TT zostawił w komentarzu również swój user ponieważ większość które mam są nieaktywne więc nawet jeśli już się wpisaliście na listę to napiszcie jeszcze raz bo muszę ją uaktualnić. To chyba tyle.
AA NO TAK DZIĘKUJĘ ZA PONAD 100 000 WEJŚĆ JENY JESTEŚCIE NIESAMOWICI!!
Do miłego xo