piątek, 10 kwietnia 2015

How To Love Criminal?: Chapter four

Justin’s POV
-Wstawaj Bieber! -Obudził mnie donośny głos jednego z policjantów, za którym także nie przepadałem. Będąc szczerym, to nie lubię żadnego z nich.
-Przecież już nie śpię..- Mruknąłem i przewróciłem celowo oczami wiedząc jak bardzo wyprowadza go to z równowagi.
-Nie próbuj mnie zdenerwować chłopcze.- Powiedział podnosząc mnie z łóżka.-Fakt , że muszę się dzisiaj z tobą użerać, wystarczająco  psuje mi humor.- Powiedział, jakby mnie to obchodziło.
-Szkoda, ponieważ ja mam cudowny humor.-'szczególnie po tym co wydarzyło się wczoraj', dodałem w myślach i uśmiechnąłem do siebie, klepiąc gliniarza po ramieniu i wychodząc z celi. Jak co rano udałem się prosto na stołówkę, żeby zjeść śniadanie. Stanąłem na końcu zajebiście długiej kolejki tylko po to, aby dostać trochę żarcia, które było nie do zjedzenia. Westchnąłem cicho i przetarłem twarz dłońmi, przeklinając w myślach dzień, w którym wpadłem na wspaniały pomysł zabicia ludzi. Gdy wreszcie dostałem swój talerz, odszedłem i usiadłem przy jednym z pustych stolików. Mój pobyt tutaj nie ma najmniejszego sensu. Siedzę jak zwierzę w klatce i nic poza tym. Najzabawniejsze jest to, że już po kilku dniach w tym miejscu, wpadłem na plan ucieczki i jak do tej pory w pełni go realizuję. Na dobrą sprawę mogę już uciec jedyne co muszę zrobić to dostać się do izolatki albo wyjść na przepustkę. Zaśmiałem się pod nosem i zacząłem grzebać widelcem w jedzeniu, które miało przypominać jajecznicę. Rozejrzałem się i wstałem od stołu, udając w stronę jednego ze strażników.
-Chce rozmawiać z Clarkson'em.-oznajmiłem chowając dłonie w kieszeniach. Dla wyjaśnienia, Clarkson jest szefem wszystkich szefów w tym więzieniu i jeżeli ktoś może dać mi przepustkę, to tylko on. Strażnik tylko skinął głową i wskazał mi abym szedł przodem. Zrobiłem więc, tak jak mi kazał i już po chwili byliśmy pod jego gabinetem. Zapukałem do drzwi, a następnie wszedłem do środka, rozglądając się po pomieszczeniu. Będąc szczerym, były tu lepsze warunki niż w całym więzieniu.
-dzień dobry- Powiedziałem patrząc na starszego mężczyznę, który siedział za biurkiem. Uniósł głowę, a na jego twarzy pojewił się przelotny uśmiech.
-Bieber...a cóż pana do mnie sprowadza?-uniósł rozbawiony brew i oparł się wygodnie, wbijając we mnie swój wzrok, co musze przyznać było dość irytujące.
-Chciałbym dostać przepustkę..-powiedziałem spokojnie, patrząc na niego. Niestety jego reakcja nie była satysfakcjonująca. W odpowiedzi na moją prośbę tylko wybuchł śmiechem.
-Kto jak kto, ale Ty Bieber potrafisz mi poprawić humor..-powiedział ocierając kąciki oczu z łez.
-Mówiłem poważnie, Panie Clarkson. Potrzebuję stąd wyjść, chociażby na kilka dni-Westchnąłem cicho, cały czas utrzymując z nim kontakt wzrokowy.
-Podaj mi przynajmniej jeden konkretny powód, dla którego miałbym to zrobić?-Potarł kciukiem o swoją dolną wargę. Cholera. Myśl Bieber...
-Moja babcia zmarła. Chcę być na pogrzebie.- W sumie była to prawda, chociaż nie do końca. Louise nie była moją prawdziwą babcią, a poza tym to szczerze mówiąc tylko mnie irytowała. Ponadto nie widzę potrzeby pójścia na ten zasrany pogrzeb, robię to tylko dlatego, że daje mi to ogromną szansę ucieczki.
-Nie sprawiasz żadnych kłopotów.. Wręcz przeciwnie.. Niech ci będzie masz trzy dni po południu odeślemy cię do domu.-powiedział wyciągając z szafki dokumenty i podpisując je. Uśmiechnąłem się pod nosem i skinąłem głową.
-Dziękuję- Mruknąłem , wychodząc z gabinetu i wracając na stołówkę, gdzie wszyscy jedli pseudo jajecznicę. Skrzywiłem się i usiadłem na swoim miejscu, odsuwając od siebie talerz. Nie miałem najmniejszego zamiaru nawet tego próbować. Rozejrzałem się po sali i oparłem wygodnie na krześle, czekając aż wszyscy zjedzą i wyjdziemy na zewnątrz pooddychać świeżym powietrzem. Nigdy wcześniej nie patrzyłem na spacery po dworze jako powrót do wolności. Teraz jednak jest zupełnie inaczej. Kiedy tylko zaciągnę się świeżym powietrzem, usłyszę śpiew ptaka, a promienie słońca delikatnie zaczną ogrzewać moje ciało czuję się wolny, można powiedzieć, że czuję się tak odkąd tutaj trafiłem. Dopiero tutaj zdałem sobie sprawę, że miałem zbyt wiele obowiązków aby zwrócić uwagę na rzeczy naprawdę ważne. Zbyt wiele siebie poświęcałem pracy, zbyt mało czasu miałem dla samego siebie. Wolałem przesiadywać w pracy, a później przekładać swoje emocje na Emily...oh Emily.. Mógłbym podziwiać ją dniami i nocami.. Jej ciało.. cholera jest najatrakcyjniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek udało mi się spotkać. Mało tego, jest moja, a ja nie lubię się z nikim dzielić. Może moja zazdrość i chęć dominacji wynika z braku zaufania do drugiego człowieka, a może po prostu jestem aż tak popieprzony.. Westchnąłem cicho i spojrzałem w dal, odpływając na chwilę myślami.
 
-Mam nadzieję ,ze będę w tej pieprzonej ciąży, a ty już przyzwyczajaj się do roli ojca skurwysynie.- Wysyczała prosto w moją twarz, uśmiechając się fałszywie. Zacisnąłem mocno szczękę i wziąłem głęboki wdech, delikatnie unosząc prawą dłoń i zaciskając ją w pięść..- Dalej! Uderz ciężarną! Pokaż jakim kutasem jesteś!-Krzyknęła, w tym samym momencie, kiedy chwyciłem ją za włosy i docisnąłem do ściany, próbując unormować oddech oraz uspokoić się.
-Nie dam ci tej satysfakcji pieprzona zdziro-Warknąłem, opuszczając pokój i trzaskając mocno drzwiami.
 
Pokręciłem głową i przeczesałem włosy dłonią. Ona była w pieprzonej ciąży, a ja dałem jej te cholerne tabletki. Pomijam to, jak ona się czuła. Zabiłem swoje dziecko, o ile można to tak nazwać. Jestem pieprzonym egoistą, pozbyłem się dziecka, bo nie było mi on na rękę. Miało ono prawo żyć tak samo jak i ja. Wstałem i uśmiechnąłem się słabo do ochroniarza, idąc z nim do mojej celi, gdzie następnie zacząłem pakować swoje rzeczy. Te trzy dni przepustki przeciągną się, a ja mam zamiar zapanować nad swoimi emocjami.
 
Emily's POV
 
 -Jessie ja wychodzę!-krzyknęłam do swojej koleżanki, uprzednio przedzierając się przez tłum spoconych nastolatków. Nie mam najmniejszego pojęcia czemu dałam się wrobić w tą cholerną imprezę ale wiem, że nie pasują tutaj oraz nie mam ochoty na dalszą zabawę.
-Oj no weź, nie wymięka Ems!-Odpowiedziała mi, odpychając od siebie jakiegoś faceta, którego wcześniej całowała.
-To nie dla mnie, źle się czuję- uśmiechnęłam się słabo, wzdychając.- Do zobaczenia jutro.- Pomachałam jej i udałam się w kierunku wyjścia gdzie czekał już na mnie Mark. Nie powiem, posiadanie własnego szofera to ogromne ułatwienie ale gdy staje się on nadopiekuńczy i traktuje cię co najmniej jak małe dziecko, masz ochotę zakopać go gdzieś w lesie. Doceniam ,że się o mnie troszczy razem z Alyson ale muszą sobie również zdać sprawę, że dam sobie radę sama. Wsiadłam do auta i przeciągnęłam się.
-Dziękuję, że po mnie przyjechałeś, jeszcze chwila, a bym tam zwariowała.-Zaśmiałam się , patrząc na niego.
-Nie ma za co Emily..-Uśmiechnął się ciepło patrząc w lusterko i wyjechał na ulicę, kierując się w stronę domu. `Położyłam się na tylnich siedzeniach i wyciągnęłam telefon, sprawdzając powiadomienia i odpisując znajomym. Po kilkunastu minutach byliśmy już na miejscu. Na wpół przytomna wysiadłam z auta i weszłam do domu, od razu idąc do swojego pokoju i nie marząc o niczym bardziej jak o gorącej kąpieli i śnie. Udałam się więc do łazienki gdzie spełniłam pierwsze ze swoich marzeń. Odświeżona i orzeźwiona zeszłam na dół aby napić się wody.
-I co ja mam z tym zrobić? Nie chcę aby później tego żałowała..-Usłyszałam głos Mark'a, a następnie jego westchnięcie.
-Emily jest dorosła Mark, sama musi podejmować decyzje i ponosić ich konsekwencje. Więc zanim dasz jakąkolwiek odpowiedź najpierw zapytaj jej o zdanie..-Odpowiedziała Alyson. Zmarszczyłam czoło zastanawiając się o co może im chodzić.
-Nie wiem czy to dobry pomysł aby tam jechała..-Mruknął Mark.
-Gdzie jechała?-Zapytałam unosząc brew i wchodząc stanowczo do kuchni.
-Na Florydę. Zmarła babcia Justina, chce abyś mu towarzyszyła.-Wyjaśnił Mark.
-W takim razie idę się spakować- Oblizałam usta, obracając się na pięcie.
-Przemyśl to Emily, nie chcę żebyś później tego żałowała. Sama dobrze wiesz jaki jest Justin..
-Wiem, ale właśnie to w nim lubię najbardziej. Przynajmniej nie udaje ułożonego chłopca.-Odpowiedziałam, następnie udając się na górę i zaczynając pakować swoje ubrania do walizki.
*sms*
spakuj jakieś letnie, seksowne ciuszki. Nasz wyjazd się trochę przedłuży..:)
Uśmiechnęłam się lekko pod nosem. On nigdy się nie zmieni..

Od Autora: NAPISAŁAM TO YASSS. jestem szczęśliwa, ze wreszcie jakoś to wygląda aczkolwiek mnie to nie zadowala. Tak jak mówiłam, napisałam rozdział, teraz wy zadecydujcie czy wam się podoba i jest sens abym pisała to dalej. chciałabym aby było tutaj sporo komentarzy, chce wiedzieć ile osob to czyta. BTW GE`EEZ ILE WEJŚĆ !!~J`ESTEŚCIE NAJLEPSI!` Zmieniłam user na tt- sl0thjano zadawajcie też pytania na ask`u- wix2000.
ps; podeślijcie mi linki do na prawdę dobrych ff i żeby miały sporo rozdziałów błagam.

EDIT: ZAPRASZAM NA MOJE FF O JANOSKIANS, A DOKŁADNIEJ O JAMES'IE YAMMOUNI http://www.wattpad.com/story/37076712

poniedziałek, 9 marca 2015

Przemyślenia itp

Witam, wiem ze nie ma rozdziału od kilku miesięcy ale jest to spowodowane ogromną ilością nauki, ale nie tylko. Wydaje mi się, że wypaliłam się. Mam sporo pomyslów ale wydają mi się one kiepskie, a poza tym nie mam pojęcia jak to wszystko ująć w słowa. Myślę, że jest to odpowiedni czas aby dac sobie z tym wszystkim spokoj, chyba ze sprobuje napisac jeden rozdzial i zobaczymy czy jest sens abym dalej to pisala, moze zaczne nowe ale nie bedzie ono z Justinem. Decyzje pozostawiam wam. Pozdrawiam.

czwartek, 25 grudnia 2014

How To Love Criminal?:Chapter Three

Jęknęłam cicho, podnosząc się z kanapy w gabinecie pana Johnsona. Co do kurwy? 
Pomyślałam przeczesując swoje włosy dłonią i rozglądając po pomieszczeniu.Po chwili jednak zjawił się Johnson, mierząc mnie swoim karcącym spojrzeniem.
-Co ci odbiło Emily?!-zapytał patrząc na mnie.
-Co wam odbiło, żeby znęcać się nad ludźmi i wciskać im środki usypiające kiedy tylko coś nie idzie po waszym planie?! -krzyknęłam po chwili jednak przepraszając za swój ton.
-To kryminaliści Emily.. Nie możemy ryzykować, że coś nam zrobią. Mają już na swoim koncie wiele przestępstw i myślę, że kolejne byłyby zbędne. -wytłumaczył siadając na swoim fotelu.
-Przepraszam..-westchnęłam przyznając mu jednak trochę racji. to nie tak, że mu ufam. Wierzę Justinowi. Coś złego dzieje się w tym więzieniu i zamierzam się dowiedzieć co. Aby jednak dotrzeć do prawdy muszę zdobyć zaufanie reszty. Strach i troska, które widziałam w oczach Justina były ogromne.-Mogę spotkać się z Justinem? - zapytałam z nadzieją, że może będę miała jeszcze szansę z nim porozmawiać.
-Jeszcze się nie wybudził. Podaliśmy mu znacznie większą dawkę niż tobie. -wytłumaczył. Johnson zbierając jakieś papiery do torby.- ale jutro możesz tu ze mną wrócić na normalne -podkreślił- zajęcia. Wtedy dam ci chwilę na rozmowę z Bieberem. -skinęłam głową i wstałam z kanapy, wychodząc za mężczyzną. Od jutra zacznę pracować nad moim planem. Dowiem się o co w tym wszystkim chodzi i postaram się wyciągnąć Justina z więzienia nawet jeśli musiałabym wiele poświęcić. W końcu to on wziął mnie z ulicy. Wszystko co zrobił jest niczym, przy tym, co mogłoby mnie spotkać gdybym wciąż była na ulicy.

✿ ✿ ✿

Gdy wstałam rano, nie czułam tak wielkiego zmęczenia jak zazwyczaj i nie byłam aż tak śpiąca. Zapewne jest to zasługą dzisiejszych zajęć w więzieniu. Ubrałam się i zeszłam na dół aby zjeść śniadanie, co w moim przypadku jest dość niezwykłe. Miałam po prostu więcej czasu, ponieważ zajęcia zaczynały się znacznie później niż te w szkole.Zaraz po zjedzonym posiłku udałam się na zewnątrz i wsiadłam do swojego auta, następnie ruszając w kierunku więzienia. Miałam sporo czasu na dojazd,a drogi przeciwnie do moich przypuszczeń były puste. Spowodowało to też, że byłam na miejscu przed czasem. Wyciągnęłam więc ze swojej torebki magazyn i zaczęłam go przeglądać do czasu aż nie zjawiła się reszta.Wysiadla
Wysiadłam z auta i zamknęłam je,  następnie udając się z całą resztą do środka. Dostaliśmy tam specjalne opaski, których mieliśmy użyć w razie zagrożenia. Następnie zaczęli odprowadzać nas po całym więzieniu, opisując cały system działań. Jak dla mnie było to cholernie naciągane. Wiem, że tutaj dzieje się znacznie więcej i wcale nie jest tak kolorowo jak opisują. Szliśmy długim korytarzem, po chwili wchodząc do ogromnej sali, która była zapewne stołówką. Rozejrzałam się uważnie, czując na sobie wzrok niektórych więźniów. Usiedlismy przy jednym ze stołów, który był w pełni zastawiony i czekały na nas gotowe potrawy. Rozmawialiśmy między sobą na temat prawa i wymieniliśmy swoimi spostrzeżeniami, co po krótkim czasie zaczęło mnie nudzić. Westchnęłam cicho i rozejrzałam się po pomieszczeniu, wpadając na Justina,  który od dłuższego czasu mi się przyglądał. Uniosłam delikatnie brew, aby dowiedzieć się o co mu chodzi. Chłopak rozejrzał się czy nikt na nas nie patrzy i powiedział bezgłośnie 'toaleta', następnie biorąc do rąk kubek.
-Przepraszam na chwilę,  muszę iść do łazienki * wstałam powoli i wyszłam,  kierując się w stronę toalet.  Rozejrzałam się czy nikt mnie nie śledzi, następnie wchodząc do męskiej i czekając w niej. W sumie nie miałam żadnej pewności, że Justin przyjdzie ale wciąż miałam nadzieję,  że tak się stanie.  Po kilku minutach drzwi się otworzyły,  a do środka wszedł nikt inny tylko Bieber. Zamknął drzwi od środka i spojrzał na mnie, uśmiechając się zadziornie.  Oj Bieber,  Bieber nawet nie masz pojęcia jak mi tego brakowało. Odgarnął włosy z mojej twarzy i przechylił głowę na bok, gładką kciukiem mój policzek. Lekko zadrżałam,  a chłopak zaśmiał się pod nosem i pokazał 'znak' komórki.  Wyciągnęłam ja z kieszeni i podałam mu,  po chwili otrzymując ja z powrotem. 
'podsłuchują więc nie możemy nic mówić' 
Taka treść widniała na wyświetlaczu.
'ok' Odpowiedziałam szybko.
'pieknie wyglądasz'
'do rzeczy Bieber'
'musisz Bardziej uważać gadali wczoraj o tobie'
'staram się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi'
-Bieber!!-usłyszeliśmy krzyk kobiety zza drzwi.
-Jeszcze chwila Tamaro!  - Krzyknął Justin.
'co dokładnie mówili? '
'nie mamy na to czasu.  Po prostu uważaj. '
'ok' odpisałam ale w zamian za to otrzymałam mocny pocałunek,  który oszołomiona odwzajemniłam.
-Tęskniłem-szepnął cicho do mojego ucha i szybko wyszedł z łazienki. Usiadłam na ubikacji,  cały czas wpatrując się w drzwi. Co się właśnie stało?

✿ ✿ ✿

Następnego dnia udałam się na zajęcia z wiele większym zapałem i chęciami. I tak, jest to po części zasługa Biebera. Weszłam powoli do środka i po przeszukaniu udałam się do sali, w której dzisiaj miał się odbyć wykład prowadzony przez więziennego psychologa. Nie powiem żeby było to interesujące ale z pewnością daje mi o wiele większe szanse w otrzymaniu dobrze płatnej pracy. Zajęłam swoje miejsce i wbiłam wzrok w kobietę opowiadającą o pracy psychologa w więzieniu i o tym jak należy rozmawiać z przestępcami,  na co trzeba uważać i jak ich podejść.
-Teraz mam zadanie dla was. Wykorzystując otrzymaną wiedzę, chciałabym abyście zdobyli odpowiedzi na poszczególne pytania,  które podałam wam na kartkach. Każdy z przydzielonych wam więźniów posiada inne informacje, które musicie z nich wyciągnąć podczas godziny. -wyjaśniła i uśmiechnęła się do nas.- Osoby do których macie się udać znajdują się pod numerami cel, które podane są w prawym górnym rogu kartk.  Powodzenia - Westchnęłam cicho i spojrzałam na numer. 216. Oznacza to że mój współpracownik siedzi na wydziale zabójstw. Cudownie. Udałam się tam powoli,  a gdy już dostałam zdałam sobie ze to pieprzonej izolatka. Jeszcze lepiej. Przełknęłam głośno ślinę i weszłam do środka,  a po chwili drzwi za mną się zatrzasnęły. W środku panowała ciemność.
-um..dzień dobry.. Przyszła..-Nie zdążyłam dokończyć ponieważ ktoś mocno mnie objął i zatkał usta.  Próbowałam piszczeć lub się wyrwać ale to nie pomagało.
-Cicho -usłyszałam zachrypnięty głos, a ciepła fala jego oddechu przeszła przez moje ciało. Bieber.  Mogłam się domyśleć.. 
-Dawno się nie widzieliśmy, huh? -zaśmiałam się cicho, a on odwzajemnił ty, samym.
-Przyszłaś tu w jakimś konkretnym celu? -odsunął się i usiadł na swoim łóżku.
-Nie udawaj idioty, Bieber -przewróciłam oczami i usiadłam obok niego.
-No dobra, mam ci dać informacje ale co tego będę miał?- przesunął kciukiem po swojej dolnej wardze, wbijając we mnie wzrok.
-Nie utrudniaj, po prostu podaj mi odpowiedzi i miejmy to za sobą.-Westchnęłam i wyciągnęłam z torebki długopis.
-Nie wiesz ,że nie ma nic za darmo?-Powiedział z rozbawieniem.
-Dobra, czego chcesz? - Mruknęła, zirytowana.
-Chcę, żebyś się rozebrała.
-Słucham?!- Uniosłam się i spojrzałam na niego oburzona.
- Jedna odpowiedź, ty ściągasz z siebie jedną część garderoby. Przyznaj, że to uczciwy układ.-Oblizał usta i wzruszył ramionami.
-Przecież widziałeś mnie już nago. Jaki to ma sens?
-Chcesz to odpowiedzi czy nie? -Przewrócił oczami.
-Dobra, miech ci będzie.-Mruknęłam.
-Więc podaj mi kartkę i długopis. -wyciągnął do mnie rękę a ja mu podałam, siadając wygodniej.-Niepotrzebnie siadałaś bo teraz musisz wstać. -zmierzyłam go wzrokiem w ostateczności robiąc to co powiedział. Justin uniósł jedną brew patrząc na mnie - No na co czekasz ? 
-Aż dasz mi odpowiedź na pierwsze pytanie. -wyjaśniłam podpierając ręce na swoich biodrach. 
-Najpierw się rozbierasz. 
-Nie
-Tak
-Ugh - w ostateczności ściągnęłam koszulkę - lepiej? - Bieber uśmiechnął się usatysfakcjonowany notując coś na kartce.
- No na co czekasz, dalej -zaśmiał się pod nosem a ja w odpowiedzi tylko przewróciłam oczami rozpinając swoje spodnie.
Bieber zmierzył mnie wzrokiem i zagryzł wargę gdyż stałam przed nim w samej bieliźnie.
- O niebo lepiej - mruknął pod nosem kontynuując pisanie. 
-Dalej ? -zapytałam uśmiechając się cwaniacko. 
- No tak - odpowiedział od razu.
- To może zechciałbyś mi pomóc ? -zapytałam odwracając się do niego tyłem i wskazując na zapięcie stanika. Po chwili poczułam jego lodowate ręce na moich plecach, a cienki materiał opadł na ziemię.
Odwróciłam się do Biebera przodem. Chłopak zmierzył mnie wzrokiem i mocno zagryzł wargę.
- Cholera - mruknął cicho, wracając na łóżko i szybko pisząc resztę odpowiedzi, co mnie bardzo zaskoczyło. Po chwili rzucił wszystko na bok i podszedł do mnie przyciskając mnie do ściany.
- Zmieniam zasady , teraz będziemy grać po mojemu - wychrypiał do mojego ucha i zaczął mnie namiętnie całować.

Od Autora: Witam ponownie. Troche czekaliscie na rozdzial wiem, przepraszam. CHCIALABYM PRZEPROSIC TAMARE, SKARBIE PRZEPRASZAM ZE NIE DALAM RADY DODAC W TWOJE URODZINY :c ALE MAM NADZOEJE ZE JAKOS CI TO WYNAGRODZE DODAJAC NOWA BOHATERKE O TWOIM IMIENIU. Poza tym. SZCZESLIWEGO NOWEGO ROKU. Nadal czekam na podane userow pod rozdzialami bo polowa z tych ktore mam sa nieaktywne. Chyba tyle. Do nn.

wtorek, 2 grudnia 2014

How To Love Criminal?: Chapter Two

20 Października czyli kolejny dzień spędzony w szkole.I przysięgam, urwę głowę każdemu kto powie mi na to, jak bardzo edukacja jest mi potrzebna w życiu oraz jak bardzo ważna. Weszłam do domu i rzuciłam torbę w kąt, od razu udając się do sypialni i kładąc na łóżku.
-Nie ma mnie!- Krzyknęłam słysząc kroki, które stawały się coraz głośniejsze, co oznaczało iż dana osoba idzie do mojego pokoju. Nie mam ochoty z nikim gadać! Czy to tak wiele? Przeklęłam w duchu gdy zdałam sobie sprawę, że ktoś już jest w moim pokoju. Spojrzałam w stronę drzwi i ujrzałam Mark'a , który stał oparty o futrynę drzwi, z rękoma skrzyżowanymi na piersi.
-Jak było w szkole? - Zapytał z uśmiechem.
-Wyjdź, zabierasz mi z pokoju tlen - Mruknęłam zakrywając głowę poduszką.
-Okey.. Już mnie nie ma..- Zaśmiał się, po czym wyszedł z pokoju, a ja pożegnałam go środkowym palcem. Westchnęłam cicho i wyciągnęłam z kieszeni telefon. Zdałam sobie sprawę, że przez cały dzień był wyłączony. Po jego włączeniu i odblokowaniu przyszedł sms. Treść była w sumie krótka. Johnson poinformował mnie, że przyjedzie po mnie o 15.00. Wszystko byłoby super gdyby nie fakt, że jest godzina 15.00.
-kurwa...-Mruknęłam i wstałam leniwie z łóżka,  po czym zeszłam na dół do Alyson.
-Dawno wróciłaś?  - Zapytała z uśmiechem,  wycierając blat z rozlanej na niego kawy.
-Chwilę temu..-odpowiedziałam związując włosy w kucyka - ale spokojnie zaraz znowu wychodzę - Zaśmiałam się i poszłam po swoją torbę, która leżała tak, jak ją zostawiłam.
-A gdzie się znowu wybierasz?! -krzyknęła z kuchni. 
-Później ci opowiem! -Odpowiedziałam i wyszłam z domu,  następnie idąc w dół drogi. Po chwili podjechał do mnie samochód, a ja rozejrzałam się czy nikt mnie nie obserwuje i wsiadłem do niego. 
-Jesteś pewna, że nikt cię nie widział? -Zapytał Johnson, kiedy ja próbowałam zapiąć, swoimi drżącymi rękoma, pasy.
-Tak -westchnęłam i oparłam się wygodnie na siedzeniu. 
-Wiesz, że zawsze możesz się wycofać? -Spojrzał na mnie upewniając się czy jestem pewna swojej decyzji.
-Wiem -oparłam- Chcę to zrobić. -Dodałam, na co mężczyzna tylko pokiwał głową, tym samym kończąc temat. W sumie kończąc naszą rozmowę, ponieważ do końca drogi nie rozmawialiśmy. Na miejscu byliśmy po około godzinie. W samym budynku nie byłoby nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt ,że jest to największe i najlepiej strzeżone więzienie w okręgu najbliższych pięciu stanów. Wzięłam swoją torebkę i wysiadłam z auta, biorąc głęboki wdech świeżego powietrza. To ten dzień. Dzień podczas którego zobaczę Justina po długim czasie. Pytanie tylko, czy chcę go widzieć? Przez ostatni rok zniszczył moje życie i sprawił , że poczułam się jak nic nie warty śmieć, którym można dyrygować. Jednak jest w nim  coś, czego nie mogę określić żadnym słowem. Coś co sprawia, ze po mimo tego wszystkiego mam ochotę poznać go bliżej i ewentualnie zrozumieć powody jego postępowania. Nigdy nie uwierzę, że już taki jest, że taki się urodził i , że już takim jest człowiekiem. To najgorsze co można zrobić. Wystawić komuś opinię nie znając nawet jego historii. Tak więc jak postanowiłam na samym początku mojej znajomości z Bieberem, za wszelką cenę poznam go najlepiej jak będę mogła i dowiem się o nim wszystkiego co tylko będzie możliwe.Powoli weszliśmy do środka, a kilku ochroniarzy podeszło do nas i zaczęło przeszukiwać. Gdy uznali , że jesteśmy "czyści" przepuścili nas dalej, a my udaliśmy się prosto do pokoju Johnsona.
-To teraz idziemy do pokoju Justina?- Zapytałam zostawiając swoją torbę na jednym z krzeseł.
-Nie do końca.- Odpowiedział przerzucając na biurku sterty dokumentów.
-To znaczy?- Zapytałam podpierając ręce na biodrach i patrząc cały czas uważnie na mężczyznę.
-To znaczy, że łączyły cię z Justinem dość silne relacje. Wiem też o jego postępowaniach i zachowaniu wobec ciebie. Nie możemy ryzykować ,że kiedy tylko zostaniesz wpuszczona do jego celi on się na ciebie rzuci i przeniesie całą złość, którą w sobie trzyma na twoją osobę.- Wyjaśnił zdaje się wyciągając z szafki właściwy dokument.
-Więc w takim razie co będę robić?- Zapytałam patrząc na niego.
-Będziesz obecna przy moim spotkaniu z nim. Staniesz za lustrem weneckim więc będziesz wszystko widziała bez obaw, że on będzie wiedział o twojej obecności.-Powiedział idąc w stronę drzwi.- Zapraszam za mną.- Uśmiechnął się i ruszył w kierunku jednej z sal. Posłusznie za nim poszłam i zajęłam wskazane miejsce. Przez szybę obserwowałam wszystko co działo się po drugiej stronie. Johnson usiadł przy biurku i rozłożył przed sobą kilka kartek. Siedziałam niecierpliwie, wyczekując momentu, w którym Justin wejdzie do środka. W pewnym momencie drzwi się otworzyły, a moim oczom ukazał się umięśniony mężczyzna. Jego ciało było pokryte tatuażami a twarz posiniaczona i zapadnięta. Przyjrzałam mu się jeszcze raz i dopiero w chwili gdy spojrzałam mu w oczy rozpoznałam to samo chłodne spojrzenie, które za każdym razem biło z brązowych tęczówek Justina.
-Cholera..- Szepnęłam bardziej do siebie, uważnie mu się przyglądając i nie mogąc uwierzyć w to co mu zrobili.
-Proszę, usiądź.- Johnson wskazał miejsce na przeciwko siebie, a Justin powoli i spokojnie je zajął.
-Po co mnie pan tu znowu ściągnął?- Zapytał Justin, swoim zachrypniętym głosem, spoglądając wszędzie tylko nie na mężczyznę.
-Ponieważ chcę się dowiedzieć o tobie jeszcze kilku rzeczy Justin.- Powiedział Johnson nie spuszczając z niego wzroku.
-Powiedziałem Panu już wszystko co powinien pan wiedzieć..- Mruknął Bieber, wyraźnie zirytowany.
-Myślę, że jednak pominąłeś pewien ważny element.
-To znaczy?-Prychnął Justin, ostatecznie spoglądając na niego.
-Niewysoką brunetkę, którą lubiłeś się zabawiać.
-Nie znam żadnej brunetki, którą"lubiłem się zabawiać'- Uśmiechnął się do niego fałszywie.
-Czyli osoba, która nazywa się Emily Wood nic ci nie mówi?- Zapytał uważnie na niego patrząc.
-Skąd o niej kurwa wiesz?!- Uniósł się, ale stojący za nim ochroniarze z powrotem go posadzili, przez co też spotkali się z jego groźnym spojrzeniem.
-Spokojnie Justin, chcę tylko z Tobą porozmawiać..- Powiedział spokojnie starając się złagodzić sytuację i rozluźnić atmosferę, która była dość napięta.
-Ale ja nbie mam ochoty rozmawiać z panem.- Burknął, wbijając swój wzrok w ścianę.
-Czyli nie chcesz się z nią spotkać?- Zapytał Johnson, a Justin natychmiast nie niego spojrzał.
-Mógłby ś to załatwić?- Zapytał z nadzieją.
-Tak.Ale najpierw musisz mi odpowiedzieć na kilka pytań.- Oznajmił, na co Justin przewrócił oczami.
-Dobra..- Westchnął; i poprawił się na siedzeniu.
-Pierwsze z nich.. Kim była dla ciebie Emily?- Zapytał patrząc na niego uważnie.
-Nikim. Czasami fajnie się ją pieprzyło ale nic poza tym - Mruknął.
-Więc skoro była nikim, czemu chcesz ją zobaczyć?- Zapytał.
-Macie chujowe świerszczyki. Wole zwalić sobie przed żywym obrazem.- Uśmiechnął się cwaniacko, wpatrując w Johnsona.
-Justin lepiej będzie kiedy będziesz mówił prawdę.- Oznajmił Mężczyzna.
-Przecież kurwa mówię prawdę!- Wrzasnął, wstając z miejsca i przewracając stolik. Ochroniarze rzucili się na niego ale on ich odpychał/- Puścicie mnie kurwa! Ten skurwysyn pożałuje za wszystko co robi!- Wrzeszczał i wyrywał się, a ochroniarze zaczęli go bić. Widząc jak jeden z nich wyciąga paralizator zerwałam się z miejsca i wbiegłam do pomieszczenia.
-Justin!- Krzyknęłam podbiegając do niego. Ten rzucił się w moją stronę i mocno przytulił.
-Nie ufaj im rozumiesz. musisz kłamać..musisz..- Powiedział słabo po chwili opadając na podłogę. Przyjrzałam mu się i zauważyłam wbitą w jego plecy strzykawkę. Jedayne co pamiętam to to, że upadłam zaraz po nim zupełnie tracąc świadomość.
Od Autora: No więc jak zwykle po długim czasie oczekiwania no ale niestety lenistwo i inne priorytety robią swoje. Anyway. Chciałabym aby każdy kto przeczytał i chce być informowany NA TT zostawił w komentarzu również swój user ponieważ większość które mam są nieaktywne więc nawet jeśli już się wpisaliście na listę to napiszcie jeszcze raz bo muszę ją uaktualnić. To chyba tyle.
AA NO TAK DZIĘKUJĘ ZA PONAD 100 000 WEJŚĆ JENY JESTEŚCIE NIESAMOWICI!!
Do miłego xo






niedziela, 2 listopada 2014

How To Love Criminal?: Chapter One

Emily's POV


To już kolejny miesiąc. Kolejny miesiąc odkąd uczęszczam do jednej z najlepszych szkół w mieście, oraz kolejny miesiąc odkąd Justin siedzi w więzieniu, a ja nie mam z nim żadnego kontaktu. Na początku ciężko było mi do tego przywyknąć, lecz z czasem zdałam sobie sprawę ,z tego ,co się stało i z mojej obecnej sytuacji. Teraz staram się czerpać z życia to, co najlepsze i cieszyć się chwilą. Jak co dzień rano ubrałam się i wykonałam poranną toaletę ,po czym spakowałam wszystkie książki i zeszłam na dół ,gdzie czekała na mnie Alyson ze śniadaniem.
-Dzień dobry- Powiedziałam z uśmiechem siadając do stołu i nalewając sobie kawy, ponieważ bez niej prawdopodobnie zasnęłabym już na pierwszym wykładzie.
-Dzień dobry kochane, jak się spało?- Zapytała z troską, co było dla niej typowe. Alyson zawsze o wszystko się martwiła i traktowała mnie jak rodzinę.
-Krótko..- Zaśmiałam się.- Pół nocy spędziłam nad książkami..- Ziewnęłam zakrywając usta dłonią, po czym napiłam się kawy.
-Powinnaś trochę odpocząć..- Powiedziała wzdychając ciężko i wbijając we mnie swoje karcące spojrzenie.
-Dobrze wiesz , że nie mogę.-Odstawiłam kubek i zaczęłam jeść jedną z przygotowanych dla mnie kanapek. Kątem oka zerknęłam na Alyson, która machnęła na mnie ręką i poszła do innego pokoju, z którego wołał ją Mark. W spokoju skończyłam śniadanie i zabrałam swoją torbę, następnie wychodząc na zewnątrz i wsiadając do auta. Kolejny fakt o mnie- zrobiłam prawo jazdy. Miałam dość bycia zależną od Marka w kwestii podwiezienia mnie gdzieś. Odpaliłam swój samochód i wyjechałam na ulicę. Ruch był stosunkowo niewielki więc dotarłam na miejsce bez problemu, a dodatkowo w miarę szybko. Zaparkowałam przed budynkiem i wysiadłam, zabierając torbę. Zamknęłam auto i poszłam do środka od razu kierując się do sali, w której miałam mieć wykład. Zajęłam swoje miejsce i wyciągnęłam z torby długopis oraz zeszyt na ewentualne notatki. Po kilku minutach wszystkie miejsca były już zajęte, a mężczyzna w średnim wieku zaczął swój wykład. Muszę przyznać, że był to pierwszy  ciekawy wykład od dość długiego czasu. Oczywiście, każdy z wykładów jest bardzo przydatny, szczególnie podczas egzaminów zaliczeniowych ale nie każdy z wykładowców, potrafi przedstawić temat w ciekawy sposób. Zazwyczaj jest to długi monolog, z którego sami musimy wyciągać poszczególne rzeczy i notować. Jak się okazało mężczyzna prowadzi zajęcia z więźniami. Wielu z nas bardzo to zaciekawiło, przez co zasypaliśmy go tysiącami pytań, na które chętnie odpowiadał.
-Na koniec mam dla was zadanie. Chciałbym aby każdy z was opisał swój stosunek do więziennictwa, wszystkich kar, jego historii, wszystkiego co przyjdzie wam do głowy. Chciałbym zaznaczyć, ze opłaci wam się to, ponieważ pięcioro z was, którzy oddadzą najciekawsze prace będą mieli szansę spędzić ze mną w więzieniu i być obecnymi na wszystkich zajęciach jakie prowadzę.- Wytłumaczył.- Czekam na wasze prace do jutra, tyle na dziś. Dziękuję wam.- Uśmiechnął się i wyłączył rzutnik, tym samym kończąc wykład. Oznaczało to, że zajęcia na dziś się skończyły, a ja mogę spokojnie wracać do domu. Spakowałam swoje rzeczy do torby i wyszłam z Sali, mrużąc lekko oczy na jasność wpadającego przez okna światła. Cicho westchnęłam, kierując się do drzwi wejściowych gdy nagle usłyszałam jak ktoś mnie woła.
-Emily!- Odwróciłam się i ujrzałam Claudię. Uczęszczamy razem na większość zajęć i razem wychodzimy na lunche.
 -Coś się stało?- Spojrzałam na nią uśmiechając się lekko.

-Nie.-Pokręciła głową.- Chciałam tylko zapytać czy idziesz z nami na pizzę.- Uśmiechnęła się wskazując na grupkę znajomych.
-Um, jasne czemu nie.- Uśmiechnęłam się szeroko, przytakując głową.
-Super!- pisnęła - Więc chodźmy!- Zawołała resztę.
***
-Co sądzicie o tej pracy dla Johnsona?- Zapytał Josh biorąc jeden z kawałków pizzy, leżącej na stole przed nami.
-Pomysł jest świetny i uważam , że nareszcie w tej szkole dzięki niemu zacznie się coś dziać..- Powiedziała Jadie biorąc łyka coli z mojego kubka, na co dźgnęłam ją palcem w brzuch.
-Dokładnie- Uśmiechnęłam się przełykając kawałek swojej pizzy.
-Zapewne będziesz w piątce Emily..- Uśmiechnął się Josh.
-Jasne-Zaśmiałam się.- Nie wiem jeszcze czy w ogóle to napiszę.
-Wypluj to młoda damo!- Pisnęła Jessica, klepiąc mnie w ramię.-Jesteś najlepsza i jeżeli nie napiszesz to możesz zmarnować ogromną szansę..- Powiedziała patrząc na mnie swoim groźnym wzrokiem.
-Nie wiem Jess.. Poza tym raczej się nie dostanę stracę tylko czas..-Westchnęłam i dopiłam Colę. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy jeszcze przez jakąś godzinę, aż wszyscy rozeszliśmy się do swoich domów. Byłam cholernie zmęczona więc jedyne co zrobiłam to udałam się prosto do swojej sypialni i położyłam na łóżku, ciężko wzdychając. Odłożyłam torbę i zdjęłam buty, siadając wygodnie na łóżku i biorąc na kolana laptopa. Długo zastanawiałam się czy napisać to wypracowanie ale w końcu postanowiłam się tego podjąć. Jess ma rację. Jest to szansa jedna na milion i będę głupia jeśli chociaż nie spróbuję. Tym oto sposobem spędziłam całą noc przed komputerem, przed którym też zasnęłam. Rano standardowo ogarnęłam się i zjadłam śniadanie po czym popędziłam na wykłady. Oddałam swoją pracę Johnsonowi i poszłam ze znajomymi na Lunch. Po godzinie wróciliśmy na wykłady. Ciągnęły się one w nieskończoność dlatego gdy wróciłam do domu miałam dość wszystkiego i wszystkich. Usiadłam przed telewizorem i zaczęłam oglądać jakiś film. Niestety nie skończyłam, ponieważ zasnęłam w trakcie niego. Obudziłam się dopiero w środku nocy więc przeniosłam się do swojego pokoju i zasnęłam. Rano wzięłam gorący prysznic i ubrałam się, następnie biorąc swoją torbę i zbiegając na dół.
-Dzień dobry Alyson - Powiedziałam wpadając na nią w kuchni. Chwyciłam swoje kluczyki od auta i skierowałam się do wyjścia.
-Dzień dobry Emily.. A śniadanie?!- Krzyknęła za mną.
-Nie mam czasu!- Odpowiedziałam i pobiegłam do auta szybko do niego wsiadając i ruszając. Dojechałam na miejsce spóźniona. Od razu udałam się do sali, w której moja grupa miała zajęcia i zajęłam swoje miejsca. Weszłam od razu w trakcie przemowy Pana Johnsona.
-Sprawdziłem wasze prace i muszę przyznać.. zrobiły na mnie ogromne wrażenie.-Zaczął bić nam brawo- Aczkolwiek mogłem wybrać tylko pięć osób.. więc uwaga czytam szczęśliwców... Josh Black....Jessica Swift...Claudia Morgan...Jannet Maynard i ostatnie miejsce... James Clunker.- Zamknął swój zeszyt.- Gratuluję wam- Uśmiechnął się,a wszyscy zaczęliśmy bić im brawo. Trochę szkoda, ze się nie dostałam ale nie mogę być we wszystkim najlepsza. Po skończonym wykładzie sprzątnęłam ze swojego biurka i wstałam, gdy nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu.
-Emily Wood?- Zapytał mężczyzna przez co się odwróciłam.
-Pan Johnson? jejku wystraszył mnie pan - Zaśmiałam się nerwowo.
-Mogę cię na chwilę prosić do swojego gabinetu? Muszę z Tobą porozmawiać.
-Jasne..- Przytaknęłam i poszłam z nim. Weszliśmy do jednego z pokoi nauczycielskich, a ja usiadłam na krześle.
-Powiem od razu o co mi chodzi..dobrze wiem, ze znasz Justina Biebera..- Zaczął na co wzięłam głęboki wdech.- Nie jest z nim dobrze. Potrzebuję twojej pomocy przy jego resocjalizacji.- Te słowa wystarczyły abym skinęła głową.
-Zgoda.- Powiedziałam patrząc z powagą na Johnsona, który nie ukrywał swojej radości.

Od Autorki: O M G NAPISAŁAM TO YASSS! Wiem , ze czekaliście długo... zbyt długo ale miałam wiele problemów albo ze sprzętem albo też z czasem ehh. wiem, rozdział nie powala ale to dopiero 1 a akcja znacznie się rozkręci. Emily będzie pomagała przy resocjalizacji Justina mmm. Dziękuję wszystkim, którzy skomentowali prolog i liczę, że pod tym rozdziałem również pojawi się ich wiele. Następny dodam na pewno szybciej niż ten XD zobacze jeszcze. Jeśli macie pytania to ask lub tt- @h0rnybiebah. Do następnego xx



niedziela, 24 sierpnia 2014

Prologue

No One's POV
Po więziennej celi rozszedł się dźwięk uderzającego w linię wysokiego napięcia pioruna. Chłopak zerwał się na równe nogi i podszedł do malutkiego okienka, następnie zasłaniając je grubą zasłoną, przez co pomieszczenie -o ile można nazwać pomieszczeniem więzienną celę- pogrążyło się w mroku. Brunet ponownie opadł na łóżko i wpatrywał się w sufit. To ten sam dzień.. Ten sam dzień, w którym wszystko się zaczęło tylko rok później. Tego właśnie dnia Justin wracał z pracy. Spieszył się do domu, więc nie zwracał uwagi na ogromne kałuże, które pod wpływem opon jego fishera karmy rozbryzgiwały na boki mocnymi strumieniami. W pewnym momencie dostrzegł, że pod migoczącą latarnią stoi atrakcyjna, brunetka. Obok niej znajdowała się jedna z największych kałuży. Justin wiedział, że nie da rady jej ominąć. Wiejał więc w nią i zatrzymał się. 'Nic ci nie jest?' zapytał, spoglądając na przemoczoną i zmarzniętą dziewczynę. Wtedy doszło do niego, że jest to dziewczyna, jakiej szukał i jakiej potrzebował...
Ze wspomnień wyrwał go dźwięk klucza. Usiadł i zmrużył oczy gdy strażnik zapalil światło.
-Bieber, list do ciebie.- mruknął podając mu koperte, a następnie wychodząc. Justin odwrócił ją i spojrzał na dane nadawcy. 'Emily Wood', tyle wystarczyło, aby jego serce zabiło szybciej, a on wrócił do rzeczywistości.

'Cause mama I'm in love with a criminal
And this type of love isn't rational
It's physical
Mama please don't cry I will be all right
All reason aside I just can't deny
Love the guy

niedziela, 27 lipca 2014

*Thirty: Epilogue*

" Kary dożywocia zażądał prokurator w precedensowym procesie o zabójstwo dwójki ludzi. Obrońca żąda uniewinnienia podejrzanego 20 letniego Justina B. Argumentując to złym stanem psychicznym oskarżonego oraz niepoczytalności podczas zabójstwa. W mieszkaniu na podłodze leżała kobieta wraz z mężczyzną. Wezwany na miejsce lekarz stwierdził ich zgon. Z ustaleń policjantów wynika, że zginęli od postrzału. Podejrzany o przetrzymywanie kobiet i znęcanie się nad nimi oraz podwójne zabójstwo 20 letni Justin B. stanął w dniu dzisiejszym przed sądem. Mężczyzna przyznał się do popełnionych zbrodni. Sąd wziął to pod uwagę przy ustaleniu wyroku."

Emily's POV

-Kurwa!- Krzyknęłam budząc się. Powoli otworzyłam oczy, ale światło padające przez szpitalne okna było zbyt jasne. Tak, dokładnie.. jestem w szpitalu. Okazało się, że strzykawka, którą wbił mi Justin zawierała niegroźny dla zdrowia środek nasenny. Pomimo tego zrobili mi zestaw badań. Za kilka dni mam stąd wyjść. Nie zostane jednak sama. Wracam do domu Justina do Alyson i Mark'a, którzy codziennie mnie odwiedzają. A Justin? Nie wiem co z nim. Ale zdobędę sposób aby jakoś się do niego dostać i skontaktować znim. Muszę wiedzieć co się wydarzyło w jego życiu. A przede wszystkim..dlaczego ich zabił.

No One's POV

Brzdęk kajdan i uderzanie w kraty więzienej celi. To codzienne odgłosy, które słyszy nasz Justin. Leży spokojnie w celi i spogląda w sufit myśląc nad całym swoim życiem.Co chwilę uśmiecha się do siebie wspominając te miłe chwile ze swojego życia. Po chwili słyszy kroki i brzdęk kluczy, co oznacza, że policjant zmierza w jego kierunku. Powoli wstaje i podchodzi do krat, iśmiechając się do strażnika.
-Tylko spokojnie Bieber.. -Mruknął z kiepkim akcentem, trzymając między zębami wykałaczkę. Chłopak posłuszne wychodzi o daje sobie skuć ręce. Powolnym tempem zmierza przed policjantem do wielkiej sali gdzie siedzi już kilku jego 'kolegów' z sąsiednich celi. Siada na środku, a Policjant odpina jego kajdanki, po chwili wręczając mu gitarę. Brunet bierze ją, a po więzieniu rozchodzą się pierwsze akordy piosenki. Chłopak otwiera usta i powoli zaczyna śpiewać...

You had a lot of crooks try to steal your heart/ Było wielu kanciarzy, którzy próbowali skraść twoje serce
Never really had luck, couldn't ever figure out/ Nigdy nie miałaś szczęścia, nigdy nie mogłaś rozgryźć
How to love/ Jak kochać
How to love/ Jak kochać

You had a lot of moments that didn't last forever/ Było sporo momentów, które nie trwały wiecznie
Now you're in a corner tryna put it together/Teraz jesteś na krawęci, starając się to poskładać
How to love/ Jak kochać
How to love/ Jak kochać

For a second you were here/ Byłaś tutaj na chwilę
Now you over there/ Teraz jesteś tam
It's hard not to stare, the way you moving your body/ To trudne nie gapić się na to jak poruszasz ciałem
Like you never had a love/ Jakbyś nigdy nie miała miłości
Never had a love/ Nigdy nie miała miłości

When you was just a youngin' your looks were so precious/ Kiedy byłaś młodą dziewczyną wyglądałaś tak pretensjomalnie
But now your grown up/ Ale teraz dorosłaś
So fly it's like a blessing but you can't have a man look at you for five seconds/ Twoja znakomitość jest jak błogosławieństwo ale nie możesz mieć mężczyzny, który patrzyłby na ciebie przez 5 sekund
Without you being insecure/ A ty nie czuła byś się niepewna
You never credit yourself, so when you got older/ Nigdy nie odznaczałaś się, więc kiedy stałaś się starsza
It's seems like you came back ten times over/ To wygląda jakbyś wróciła ponad 10 razy
Now you're sitting here in this damn corner/ Teraz siedzisz tutaj, na tej cholernej krawędzi
Looking through all your thoughts and looking over your shoulders/ Spoglądasz przez pryzmat wszystkich swoich myśli, spoglądasz ponad swoje ramiona

(Refren sie powtarza wiec nie bede tlumaczyc dwa razy)

See you had a lot of crooks try to steal your heart
Never really had luck, couldn't ever figure out
How to love
How to love

See you had a lot of moments that didn't last forever
Now you're in this corner tryna put it together
How to love
How to love

For a second you were here
Now you over there
It's hard not to stare the way you moving your body
Like you never had a love
Had a love

Oh, you had a lot of dreams that transformed to visions/ Masz sporo marzeń, które przemieniają się w wizje
The fact that you saw the world affected all your decisions/ To prawda, że widziałaś świat, który wpływał na wszystkie Twoje decyzje
But it wasn't your fault/ Ale to nie była twoja wina
Wasn't in your intentions/ To nie były twoje intencje
To be the one here talking to me/ żebm był jedynym z którym możesz porozmawiać,
Be the one listenin'/Był jedynym, który wysłucha
But I admire your popping bottles and dippin'/ Ale podziwiam twoje alkoholowe wyczyny i pijaństwo
Just as much as you admire bartending and stripping/ tak samo jak Ty podziwiasz barmanów i striptizerki
Baby, so don't be mad/ kochanie nie bądź zła
Nobody else tripping/ Nikt inny nie oszaleje
You see a lot of crooks and the crooks still crook/ Widzisz wielu kanciarzy i ci kanciarze wciąż kantują

See you had a lot of crooks try to steal your heart
Never really had luck, couldn't ever figure out
How to love
How to love

See you had a lot of moments that didn't last forever
Now you in this corner tryna put it together
How to love
How to love

Oh,
See I just want you to know/ Po prostu chcę żebyś wiedziała
That you deserve the best/ Że zasługujesz na najlepsze
You're beautiful/ Jesteś piękna
You're beautiful/ Jesteś piękna
Yeah

And I want you to know, you're far from the usual/ I chcę żebyś wiedziała, że jesteś daleko od bycia zwykłą
Far from the usual/ Daleko od bycia zwykłą

You see you had a lot of crooks try to steal your heart
Never really had luck, couldn't ever figure out
How to love
How to love

See you had a lot of moments that didn't last forever
Now you in this corner tryna put it together
How to love
How to love

See you had a lot of crooks try to steal your heart
Never really had luck, couldn't ever figure out
How to love
How to love

odkłada gitarę i patrzy w górę uśmiechając się szeroko na myśł o szczupłej brunetce, która odmieniła jego życie. Może i teraz jest w więzieniu ale wkrótce zamierza stąd wyjść. Pytanie tylko.. Jak pokochać kryminalistę?

Od Autora: PŁACZE BARDZIEJ JEZUS MARIA EPILOGI TO MASAKRA. 'Jak pokochać kryminalistę?' No właśnie. Trudne zadanie stanie przed naszą bohaterką. A wszystko to w drugiej części czyli 'How To Love Criminal?'  HSBDHSBXUSSBHSSXYBHBSD KOCHAM WAS. A TERAZ:
1. potrzebuje aby ktos zrobil zwiastun drugiej czesci.
2.potrzebuje szablonu ale jestem w tym ciemna wiec help mi.
3. Rozdzialy zamierzam dodawac po wakacjach ale sie zobaczy.
4. POZEGNAJMY SIE JAK NALEZY. NIECH KAZDY DODA KOMENTARZ A JA KAZDEMU NA TEN KOMENTARZ ODPISZE !!! 
5. Jesli nacie pytania to ask ktory jest kilka notek nizej.
6.DZIEKUJE ZA WSZYSTKO.