sobota, 30 listopada 2013

*Chapter Seventeen*

Emily's POV

Obudziły mnie, promienie słońca wpadające przez odsłonięte rolety. Ziewnęłam głośno i przeciągnęłam krzywiąc się. Siniaki, które zrobił mi Justin nadal bolały, a wczorajsze zajście temu nie pomogło. Doszły za to następne na biodrach. Westchnęłam ściągając nogi z łóżka i okręcona prześcieradłem wybiegłam z pokoju zabaw do swojego. Miałam szczęście, ze nikt mnie nie widział. To byłoby...żenujące? Tak, myślę ,że to dobre określenie dla takiej sytuacji. Zrzuciłam z siebie materiał i poszłam do łazienki odkręcając wodę. Przejrzałam się w lustrze. Mój makijaż był lekko rozmazany, a włosy poplątane. Westchnęłam wchodząc do wanny z gorącą wodą. Dokładnie umyłam całe swoje ciało i wyszłam owijając się w puszysty, biały ręcznik. Wyszłam tak z łazienki i skierowałam do garderobyWyciągnęłam z niej krótką, kremową sukienkę i szpilki w takim samym kolorze. Rozczesałam włosy i zostawiłam rozpuszczone, po czym wyszłam z pokoju. Skierowałam się do salonu ale nikogo tam nie znalazłam. Z nadzieją ,że nie jestem sama poszłam do kuchni. Bingo! Krzątała się po niej Alison.
-Dzień Dobry!- Powiedziałam siadając na wysokim krześle przy blacie.
-Dzień Dobry kochaniutka... Jak się spało?- Zapytała wsadzając jakieś mięso do piekarnika.
-Umm.. Dobrze,dziękuję.- Odpowiedziałam szeroko się uśmiechając.
-Zjesz coś?- Zapytała otwierając lodówkę. Wstałam i podeszłam do niej patrząc przez jej ramię.
-Jeju.. ile jedzenia..-Szepnęłam otwierając szerzej oczy. Tam było dosłownie wszystko.
-Mark był dzisiaj na zakupach. Pan Bieber go wysłał, ponieważ wieczorem mają przyjść jacyś ważni goście..-Uśmiechnęła się przyjaźnie.
-Dziwne.. nic mi nie mówił.. ale to nic.. zapewne masz dużo roboty. Nie przeszkadzaj sobie ja zjem coś na mieście. I tak muszę wyjść załatwić kilka spraw.. -Westchnęłam i wróciłam na górę do swojego pokoju zabierając torebkę, a następnie wychodząc z domu. Rozejrzałam się po placu szukając Marka. Wzięłam głęboki wdech i poszłam w stronę męzczyzny, który rozmawiał z Paul'em.
-Witajcie.. -Powiedziałam z uśmiechem spoglądając na Paula. Puścił mi oczko, na co zachichotałam.
-Panno Wood.-Mark skinął delikatnie głową patrząc w moją stronę.
-To ja już lepiej wrócę do pracy.. -Paul zaśmiał się i wrócił do ogrodu.
-Mark.. mam do ciebie prośbę...- Powiedziałam przygryzając delikatnie dolną wargę i patrząc na mężczyznę.
-Jestem do Pani usług Panno Wood..- Powiedział uśmiechając się nieznacznie. Wow. To dopiero wyczyn , szczególnie u tak poważnego mężczyzny jak on. W sumie to chyba drugi raz ,odkąd go znam, gdy to zrobił.
-Mógłbyś zawieźć mnie do pracy Justina?-Zapytałam z uśmiechem i nadzieją spoglądając w jego oczy.
-Oczywiście, tylko najpierw muszę zadzwonić do Pana Biebera i go o tym powiadomić-Powiedział wyciągając z kieszeni swoją komórkę.
-Mark, nie, czekaj.. -Zatrzymałam go.- Chodzi o to, że nie chcę aby Justin o tym wiedział... taka niespodzianka.. -Powiedziałam ponownie z nadzieją na niego patrząc.
-Pan Bieber wyraźnie powiedział,żemam go informować o każdym Pani ruchu oraz odwiedzinach.- Powiedział jak dla mnie zbyt oficjalnie. Przewróciłam oczami.
-Może i tak ale jestem pewna ,że nie miałby Ci tego za złe.Tym bardziej, że potrzebuje małej przerwy w pracy.. -Powiedziałam licząc ,ze może w końcu mi się uda. Mark zamyślił się po chwili głośno wzdychając.
-Niech Pani wsiada.. -Powiedział zrezygnowany i otworzył mi drzwi od samochodu.
-Dziękuję.-Prawie pisnęłam wsiadając i kładąc swoją torebkę na kolanach. Mężczyzna wsiadł na miejsce kierowcy i odpalił auto wyjeżdżając na drogę,a następne autostradę. Nerwowo stukałam palcami o kolana czekając aż dojedziemy. Muszę iść do Justina i zapytać o co chodzi z tymi gośćmi i czemu nic o tym nie wiem. Fakt. Jestem tylko jego dziwką ale powinnam wiedzieć o takich rzeczach. Westchnęłam i oparłam wygodnie głowę patrząc przez szybę. Po około godzinie wreszcie dojechaliśmy. Korki były niesamowicie duże. Wysiadłam z auta i powiedziałam Mark'owi aby na mnie zaczekał. Nie miałam w planie długo tam siedzieć. Chcę po prostu zapytać i wrócić. Weszłam do ogromnego biurowca i skierowałam się do recepcji.
-Dzień Dobry, gdzie jest gabinet Pana Biebera? -Zapytałam wytapetowanej blondyny, której ogromne-zapewne sztuczne- piersi były zbytnio widoczne.
-A była Pani umówiona?- Zapytała swoim piskliwym głosem.
-Nie, ale jestem partnerką Pana Biebera więc proszę mnie po prostu wpuścić...- Mruknęłam zirytowana.
-Pozwoli Pani, że zadzwonię do Pana Biebera i o Panią zapytam.-Powiedziała dzwoniąc. Po chwili zakończyła rozmowę i spojrzała na mnie zabójczym wzrokiem.
-10 piętro.Pokój numer 169-Mruknęła.Och co za ironia.Bez słowa odwróciłam się i ruszyłam w stronę windy, która zawiozła mnie na odpowiednie piętro. Wyszłam z niej i skierowałam się do pokoju. Zapukałam i słysząc odpowiedź weszłam do środka. Justin siedział przy biurku jak zwykle w  garniturze i krawacie. Powoli oblizałam usta i kręcąc biodrami podeszłam do niego. Rzuciłam torebkę na kanapę i usiadłam na krześle zakładając nogę na nogę. Spojrzałam na Justina, który przyglądał mi się nic nie mówiąc.
-Niespodzianka..-Uśmiechnęłam się patrząc na niego.
-Co ty tutaj robisz?- Powiedział ozięble. Otworzyłam szerzej oczy.
-Przyszłam cię odwiedzić , a co nie można? -Uniosłam jedną brew, na co brunet przeczesał swoje włosy dłonią.
-Nie. Nie można. Cholera najpierw widzą nas paparazzi a teraz przychodzisz do mnie do pracy i mówisz sekretarce,że jesteśmy razem. Brawo Emily. Jesteś kurwa mistrzem!- Krzyczał. Cholera... nie pomyślałam.
-No kurwa przepraszam! Nie pomyślałam!-Odkrzyknęłam podnosząc się razem z nim.
-Nie krzycz na mnie suko!- Odpowiedział.
-To samo tyczy się i ciebie "Panie"!- Odpowiedziałam drwiąco. Bieber złapał się za nos i spuścił głowę głośno oddychając.
-Jesteś taką suką Emily.. -Wysyczał przez zęby.
-Ale pieprzyć mnie lubisz.. -Powiedziałam tym samym tonem.
-Bo takie są najlepsze..- Puścił mi oczko. Odwróciłam głowę idąc po torebkę.
-Przegiąłeś Justin... A i jeszcze jedno.. Dziękuję ,ze powiedziałeś mi o swoich ważnych gościach.. - Zaśmiałam się ironicznie i skierowałam w stronę drzwi.
-Stój.- Powiedział, na co się odwróciłam.Westchnął głośno i usiadł na swoim krześle.Zawróciłam i usiadłam przed nim.
-Więc.. zamierzałeś mi w ogóle powiedzieć? -Uniosłam jedną brew.
-Tak, jak wrócę z pracy.-Przewrócił oczami.
-Fajnie ,ze miałabym dużo czasu żeby się przygotować.. -Prychnęłam.
-Daj już spokój...-Wstał i podszedł do mnie.- Wiesz ,że jesteś wkurwiająca?- Uniósł jedną brew chichocząc.
-Dzięki.. -Przewróciłam oczami po chwili także się śmiejąc.
-A wracając do przyjęcia... Przyjdą różni przedsiębiorcy..i- Nie odpowiedział wzdychając.
-I?- Zapytałam wstając i siadając na jego biurku.
-Moi rodzice.. -Powiedział przygryzając wargę. Moja szczęka lekko opadła.
-O cholera.. To... może ja gdzieś pójdę na przykład do hotelu,a ty powiesz ,ze musiałam jechać do rodziny.. -Mówiłam , a Bieber zaczął się śmiać.-Co w tym takiego śmiesznego ? -Zapytałam.
-Ty.. -Odpowiedział podciągając spodnie.- Całe to przyjęcie jest powitaniem ciebie.. Wiesz.. Musiałem coś wymyślić z tą sprawą no i.. Musisz udawać moją dziewczynę..- Powiedział ściskając usta w cienką linię.
-Co?- Spojrzałam na niego zszokowana.
-To co słyszałaś...- Odpowiedział i poszedł po telefon.- Poczekaj chwilę zaraz wracam..- Mruknął odbierając połączenie i wchodząc do sali konferencyjnej.Czekając , aż wyjdzie zaczęłam przeglądać zdjęcia i dyplomy wiszące na ścianach. W sumie ten gabinet był całkiem przyjemny. Westchnęłam kładąc się na kanapie i skubiąc paznokcie. Po jakichś pięciu minutach usłyszałam trzaskanie drzwi. Uniosłam się i ujrzałam blondi, która przyniosła kawę. Dalej leżałam na kanapie. W tym samym momencie szedł Justin.
-Kochanie..- Mruknęłam wstając i podchodząc do niego.Bieber był lekko zmieszany ale także podszedł i chwycił mnie za biodra.- Jedziesz ze mną na lunch?- Zapytałam przygryzając wargę.
-Jasne.. W sumie to wracam z tobą do domu bo tu nic ciekawego sie nie dzieje.. -Westchnął odsuwając się.Spojrzałam na czerwoną ze złości blondynę i uśmiechnęłam się szeroko.
-Kawa nie będzie już chyba potrzebna kochanie..- Zachichotałam i wyszłam za Justinem z pomieszczenia. Zjechaliśmy na dół windą i wsiedliśmy do auta. Siedziałam z tyłu razem z Justinem gdy mój brzuch głośno zaburczał...Ups..nic nie zjadłam..Brunet spojrzał na mnie.
-Co dzisiaj jadłaś?- Zapytał zaciskając szczękę.
-Nic..- Szepnęłam patrząc na niego.
-Jak wrócimy do domu to szykuj się , że wpierdolę ci całą lodówkę do buzi..- Warknął.
-Dobra już się tak nie spinaj..- Mruknęłam przewracając oczami.Po jakiejś godzinie byliśmy na miejscu. Wysiadłam i zabrałam swoją torebkę udając się na górę do pokoju.Zdjęłam szpilki i rzuciłam się na łóżko myśląc o tym co założę na przyjęcie. Musiało być to coś skromnego ale i ekskluzywnego. Szybko zerwałam się wbiegając do garderoby i wyciągając czarną koronkową sukienkę. Do niej wybrałam czarne lakierowane szpilki. Pobiegłam do łazienki i zaplotłam moje włosy w kłosa. Do tego zrobiłam delikatny makijaż i przebrałam się. Łącznie wszystko zajęło mi dobrą godzinę. Zamknęłam za sobą sypialnię i zeszłam na dół. Cała służba i kilka wynajętych "kelnerek" krzątało się po domu. Wszystko było już ustawione na stołach, a Justin stał przed lustrem poprawiając krawat. Uśmiechnęłam się szeroko i podeszłam do niego.
-Już się tak nie przeglądaj bo się w sobie zakochasz.. - Zaśmiałam się i dźgnęłam go w ramię.
-Po prostu chce dobrze wypaść.. Emily jak coś pójdzie nie tak to wszystko się sypnie i jestem skończony..- Powiedział stłumionym głosem.
-Będzie dobrze..- Powiedziałam oblizując usta.
-Mam nadzieje..-Westchnał, po czym usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Spojrzeliśmy na siebie i podeszliśmy do nich otwierając je. Cholera. Coraz bardziej się boję.
Od Autorki: YaY jest 17. dbflskbgsdbgdbgd dzis wchodze i mam ponad 15 000 wejsć omfg.. jesteście wspaniali... martwi mnie jednak ze z 33 komentarzy spadliście na 17.. no cóż.. Dajcie swoją opinie :) poza tym..CRAZY NEWS GUYS! w Zakładce ogłoszenia znajdują się ogłoszenia!(fucking logic) to do następnego.. tak mi się wydaje :))

*Bohaterowie*

 Justin Bieber- 20 lat. 




Emily Wood- 18 lat



Mark Trammel- Szofer


Paul Hopkins- Ogrodnik


Alyson Jenner- Pani Domu


Alice Green- Matka


Jake Green- Ojciec



Sam Cross- Strażnik


sobota, 16 listopada 2013

*Chapter Sixteen*

Justin's POV

Dość szybko znalazłem się pod domem. Zajęło mi to stosunkowo niewiele czasu biorąc pod uwage fakt, iż wstąpiłem do sklepu. Potrzebowałem nowej paczki papierosów. Ostatnie cztery sztuki wypaliłem w przeciągu godziny. Westchnąłem dopalając następnego i wychodząc z auta. Trzasnąłem drzwiami idąc do bagażnika i wyciągając z niego walizki pełne ciuchów. Chwyciłem je i wniosłem do domu rzucając na podłoge. Ściągnąłem swoją marynarkę i zawiesiłem ją wchodząc do salonu. Zobaczyłem Emily siedzącą -prawdopodobnie- w samym szlafroku. Z trudem przełknąłem ślinę.
-Emily? Co tak siedzisz? - zapytałem podchodząc do niej bliżej i uśmiechając się. Dziewczyna jednak nie odpowiedziała. Uśmiechnęła się szeroko unosząc rękę w której trzymała posrebrzane kajdanki, które zrobiłem na zamówienie u najdroższego jubilera w mieście. Zapłaciłem za nie kilka tysięcy ale nie żałuje. Są po pierwsze mocne, a po drugie nie podrażniają skóry i nie zostawiają na nadgarstkach czerwonych śladów. Patrzyłem na dziewczynę delikatnie rozchylając wargi i nawilżając je językiem. Byłem w totalnym szoku. Myślałem, że będzie cicho siedziała w kącie i ignorowała mnie -co by mnie wkurwiło- ale nigdy, że zrobi coś takiego.
-Chodź..Przecież tego chciałeś...- szepnęła wstając i podchodząc do mnie ,uwodzicielsko kręcąc biodrami i pewnie, stawiając kolejne kroki w zabójczo wysokich ,czarnych szpilkach. Jej włosy były rozpuszczone co jeszcze bardziej mnie podniecało. Zawiesiła ręce na mojej szyi i przygryzła płatek mojego ucha. Cicho syknąłem czując jak moje mięśnie się napinają. Ułożyłem swoją lewą dłoń na jednym z jej pośladków ściskając go. Dziewczyna wyprostowała się drżąc. Zachichotałem puszczając ją i odchodząc do kuchni.
-Myślisz , że wszystko ukryjesz? -zapytałem nalewając sobie whiskey.
-Ukryje co? -zapytała podchodząc i rzucając kajdanki na stół. Widać, że była zła. Pewnie nasuwa wam się pytanie... Dlaczego stoisz w kuchni pijąc whiskey, a nie pieprzysz ją chociażby na podłodze? Odpowiedź jest prosta. Ona się denerwuje. Czułem jej strach gdy tylko jej dotknąłem. Z tego seksu nic by nie było.
-Nie ukryjesz swojego strachu..- westchnąłem biorąc kolejnego łyka, który delikatnie szczypał moje gardło.
-Cholera jasna... Justin chcesz mnie pieprzyć? Przecież powiedziałeś mi, że od tego tutaj jestem... Prosze.. -powiedziała wskazując na siebie. Pokręciłem głową z rozbawienia.
-Ty nadal nic nie rozumiesz...-westchnąłem. -Tu chodzi o korzyść dwóch stron... Nie tylko moją. Bez czerpania korzyści przez ciebie, ja też nie będę ich czerpał. Poza tym.. Jeżeli nie jesteś spięta wszystko łatwiej i sprawniej idzie.. -uśmiechnąłem się. Powoli podszedłem do oparcia kanapy i usiadłem na nim i poruszyłem dłonią dając znak Emily aby podeszła. Zrobiła to , a ja chwyciłem ją za biodra przyciągając ją tak, że usiadła na mnie okrakiem. Spojrzałem jej w oczy, chowając pasmo włosów za ucho.
-Nie musisz się mnie bać... Obiecałem ci, że przez jakiś czas nie będzie kar... Jest tylko jeden warunek.. Musisz robić to o co cie poprosze.. Ja będę robił to co ty chcesz... Oczywiście musi być to wykonalne.. -powiedziałem.-Rozumiesz? -zapytałem patrząc jak na jej twarz wpełza delikatny uśmiech, a jej ciało się rozluźnia.-Nie moge uwierzyć, że byłaś prostytutką... Nie zachowujesz się jak one.. Nie wyglądasz jak one...- Powiedziałem przechylając głowę na bok.
-Przy tobie jest co innego niż przy tamtych facetach... Ty jesteś inny... Inaczej sie przy tobie czuje.. I nie mam presji.. Nie muszę zarobić pieniędzy aby iść się naćpać lub upić..-westchnęła spuszczając głowę.
-Okey... Nadal masz ochotę na seks? - zapytałem podnosząc się.
-Yep... -Odpowiedziała z uśmiechem idąc w moją stronę. Zaśmiałem się biorąc kajdanki i okręcając je wokół palca.
-Chodź.-Wykonałem okrężny ruch głową i wszedłem po schodach na górę, skręcając do mojego ulubionego pokoju w tym domu. Widziałem, jak Emily idzid za mną. Popchnąłem drzwi przepuszczając dziewczynę, a następnie zamykając je na klucz. Rzuciłem się na łóżko obserwując dziewczynę.
-Rozbierz się..- Mruknąłem patrząc jak rozwiązuje swòj szlafrok i zrzuca go na ziemie ukazując nagie ciało. Jednym szybkim ruchem ściągnąłem krawat i rozpiąłem kilka guzików koszuli. Wstałem i podszedłem do dziewczyny okrążając ją i klepiąc w tyłek co sprawiło, że pisnęła. Z kamienną twarzą podszedłem do szafki i wyciągnąłem z niej dwie srebrne kulki. Uśmiechnąłem się wracając na łóżko. Poklepałem swoje kolana, a dziewczyna na nich usiadła. Zmieniłem jej pozycje na taką, że leżała przewieszona przez nie.
-Widzisz... Wycofałem kary... Ale odmówiłaś mi czegoś... Więc trochę pocierpisz... Spokojnie będzie to bezbolesne... Wystarczy się odprężyć.. -powiedziałem wchodząc w nią jednym palcem. Cicho jęknęła, a ja wsadziłem drugi delikatnie nimi ruszając. Gdy czułem jak delikatnie zaczyna się napinać wsadziłem w nią obie kulki sznureczek zostawiając na zewnątrz.
-Wstań..- powiedziałem pomagając jej złapać równowagę na drżących nogach. Odszedłem kawałek.
-Chodź? -uśmiechnąłem się szeroko czekając aż podejdzie. Odwzajemniła uśmiech i uniosła nogę robiąc krok.
-Aaa- jęknęła zaciskając nogi.-Cholera Justin co to za kurwstwo?! -mruknęła delikatnie się wyginając. Zachichotałem.
-Kulki analne kochanie... Z każdym twoim ruchem one się przemieszczają powoli doprawadzając cię do orgazmu.. -Uśmiechnąłem się odchodząc i idąc na środek pokoju gdzie zacząłem się rozbierać.
-I co teraz? -powiedziała odchylając głowę i przymykając powieki na co zareagował mój członek. Gdy byłem już nagi usiadłem na łóżku.
-Teraz do mnie przyjdziesz.. Chyba, że chcesz z nimi zostać.. -Powiedziałem, a ona zmroziła mnie wzrokiem.
-Nie nawidze cię ty..Aaaaa- ponownie jęknęła robiąc więcej kroków.- Kurwa.... - ponownie jęknęła delikatnie się poruszając. To było zajebiście podniecające. Po jakiejś minucie szybko podbiegła do mnie rzucając się na łóżko i wijąc.-Z-Zabierz too- jęknęła.
-A co za to będę miał? -zapytałem delikatnie klepiąc ją w tyłek, na co jęknęła.
-Wszystko - Zaczęła się wić. Zachichotałem pociągając za nie i odkładając na stolik. Następnie wpiłem się w jej usta mocno wbijając się w nią. Głośno jęknęła co spowodowało, że zacząłem przyśpieszać i wzmacniać swoje ruchy. Wiła się pode mną głośno dysząc i krzycząc moje imię. Wykonałem okrężne ruchy uderzając w jej punkt "G" czym doprowadzałem ją na krawędzie rozkoszy. Jej mokra cipka była rozgrzana jak cholera, a jej ścianki mocno zaciskały się wokół mojego członka co powodowało doprowadzanie nas do orgazmu. Zjechałem ręką w dół masując jej łechtaczkę podczas zejebiście mocnych uderzeń.
-Kurwa... Ja pierdole tak kochanie..... - Mruczałem czując, że dochodzę.
-Zaraz dojde.... Kurwa mać.. Justin!!!- Krzyknęła moje imie po czym jej ciało zdrętwiało w orgazmie. Mi jednak potrzeba było jeszcze chwili aby dojść. Szybko przekręciłem jej wygięte w łuk ciało nade mnie nabijając ją mocno na siebie.
-Ja... PIEROLE... -Mruknąłem dochodząc i zrzucają ją obok siebie. Myślę, że uda mi się jà wyszkolić... Kto wie... Może nasza umowa będzie już na zawsze...
Autor: Przepraszam za tak długie czekanie... Ale zawsze tak jest soł.... KAHDKSBD DZIEKUJE ZA 33 KOMENTARZE!!!!! Jezu... Jestescie wspaniali... I tyle wejsc... Kocham was normalnie... A teraz... Trzymajcie za mnie jutro kciuki bo dowiem sie czy dostalam sie do takiej agencji czy nie ..... KKCHAM WAAAS!
PS: Ostatnio tak myslalam czy ktos nie chcial by mkze prowadzic kont bohaterow na tt?? Dobra tak pytam jesli tak to piszcie do mnie na asku/twitterze.. Linki podane w zakladce Autorka ;)

sobota, 2 listopada 2013

*Chapter Fifteen*

Odsunęłam się oszołomiona spoglądając na pół nagiego bruneta i jego rozczochrane włosy.
-Chyba kpisz.-prychnęłam gryząc się w język. Nie dobrze Emily... Nie dobrze.
-Co to miało znaczyć ?!-zapytał marszcząc brwi i zbliżając się do mnie.
-N-Nic..- wyjąkałam odsuwając się do tyłu.
-Chyba zapomniałaś po co tu jesteś suko!-Warknął.- Nie zapominaj, że jesteś tylko jebaną dziwką! Mamy układ,a twoim zadaniem jest robić mi dobrze kiedy tylko zapragne rozumiesz kurwa?!- Krzyknął zbliżając się do mnie.
-Justin... -zaczęłam ale mi przerwał.
-Mów do mnie Pan Bieber szmato.. -syknął odwracając się.
-Nie będę tak do ciebie mówiła. Sprawiasz,że to wszystko jest trud...- Nie zdążyłam skończyć gdy poczułam pieczenie i ból w prawym policzku. Pojedyńcza łza wypłynęła z mojego oka gdy uniosłam głowę. Brunet stał nade mną niewzruszony. Jego tęczówki pociemniały, a żyły na szyi stały się widoczne.
-Będziesz robić to co ci powiem dziwko! - mruknął uderzając mnie w brzuch i udając się na górę.

Justin's POV
Co za suka. Wie ze mamy umowe więc czemu do chuja sie nie stosuje?! Byłem grzeczny ale to minęło. Wielkie rzeczy... Media wiedzą o nas ale nie wiedzą o umowie wszystko łatwo się zatuszuje. Poza tym mam znajomości. Westchnąłem popychając drzwi od gabinetu. Usiadłem przy biurku i przeczesałem włosy dłonią. Chwyciłem swojego iPhone'a i wykręciłem numer Georg'a.
-Halo? -Odezwał się jego głęboki głos.
-Zabieram od ciebie Emily. Zatrzymaj sobie kase ale dziewczyna wraca.. -Powiedzialem stanowczo.
-Ale czemu? - Zapytał czym mnie wkurwił. Co on taki ciekawy he?
-Nie twój pierdolony interes. Spakuj ją przyjade zaraz po jej rzeczy.- mruknąłem.
-A co jeśli powiem, że nie?-Wkurwił mnie. W moim słowniku nie ma słowa nie.
-To dopilnuje, żeby ten twój burdel zastał rozpierdolony a ty skończysz siedząc gołą dupą na buku!! -Wrzasnąłem uderzając w biurko.
-Dobra już sie tak nie spinaj... Zaraz ją spakuje.. -I to rozumiem.
-Nara.- Mruknąłem rozłączając się i udając do garderoby gdzie włożyłem swój nowy garnitur. Następnie uczesałem się i zszedłem na dół. Emily siedziała pod ścianą płacząc. Podszedł bym do niej gdybym nie był zimnym skurwielem bez uczuć.. Westchnąłem.
-Wychodze... Przemysl sobie wszystko i powiedz mi co wymyśliłaś jak wróce.. -oznajmiłem bioràc klucze od domu i samochodu. Zamknąłem mieszkanie i wsiadłem do samochodu odpalając go. Ruszyłem po bagaże Em. Teraz pomieszka sobie ze mną. Muszę ją wytresować od nowa. Mruknąłem i wyciągnąłem paczke papierosów ze schowka i zapaliłem jednego zaciągając się jego zawartością. Wypuściłem "chmurke" na zewnątrz pogrążając auto w kłębach dymu. Sam zdziwiłem się, że tak szybko odzyskałem spokój. Zazwyczaj nosiło mnie przez kilka dni. Poza tym dziewczyny odrazu dostawały kary. Emily nie. Niech się cieszy. Teraz jej wybacze. Jest jeszcze nie doświadczona w takich układach. Lecz jak już ją wytresuje będzie jak z innymi. Już widzę ją nagą przykutą do łóżka i bicz sunący między jej udami. Przez moje ciało przeszły dreszcze pidniecenia. Wyrzuciłem szluga przez okno i zajechałem pod mieszkanie Georg'a i jego dziwek. Wysiadłem z auta trzaskając drzwiami. Zamknąłem je i podszedłem do willi pukając. Drzwi otworzyła jedna z jego dziwek patrząc na mnie jak na kawałek mięsa. Spojrzałem na nią z obrzydzeniem przedzierając się do gabinetu Georg'a.
-Gdzie jej rzeczy? -zapytałem na wejściu.
-Tutaj..- wskazał na kilka walizek stojących w korytarzu.
-Ok.-powiedzialem biorąc je i zanosząc do samochodu. Wsiadłem do niego i skierowałem sie w strone domu.

Emily's POV
Gdy Justin tylko wyszedł podniosłam się i udałam do pokoju, który ostatnio do mnie należał. Weszłam do łazienki i nalałam wodę do wanny przygotowując sobie kąpiel. Powoli podeszłam do lusterka i przejrzałam się w nim. Mój policzek był krwisto-czerwony. Podniosłam bluzkę ściągając ją. Pod nią widniała kolejna niespodzianka. Mianowicie bordowy siniak po uderzeniu. Westchnęłam dotykając go. Delikatnie syknęłam z bólu. Wolałam już go zostawić. Rozebrałam się i weszłam do wanny. Gorąca woda delikatnie szczypała moje ciało. Rozluźniłam się opierając wygodnie i nakładając żel na swoje dłonie, po czym dokładnie spieniłam go wcierając w skóre. Gdy byłam już cała pokryta pianą spłukałam ją. Wzdychając wyszłam na dywanik, chwytając ręcznik i dokładnie się nim wycierając. Następnie narzuciłam na siebie satynowy szlafrok i wyszłam z pomieszczenia na korytarz. Rozejrzałam się przypominajàc sobie coś...

-Dlaczego miałabym uciekać? Tylko dlatego, że jesteś uzależniony od ostrego seksu i masz w domu pokój zabaw?- Zapytała z drwiącym uśmiechem.
-Moim problemem nie jest tylko to... Ja kocham kontrole.
-Kontrole? O co ci chodzi ?
-Emily.. Ja jestem panem.- Powiedziałem, przez co w pomieszczeniu nastała cisza.
-Okeyy ale w jakim sensie?- zapytała a ja się zaśmiałem. Tylko patrzeć jak wybiegnie z krzykiem. Ale wtedy ją złapie.. I nie będzie to dla niej przyjemne.
-W sensie.. Moje związki nie były normalne. Ja miałem umowy z kobietami. Były moimi zabawkami seksualnymi. Żadna z nich nie mogła odejść bo wiązało się to z poważnymi konsekwencjami.

Tak.. Jestem w dupie. Najgorsze jest to, że wiedziałam i wszystkim. Sama sie w to wpakowałam. Nic.. Trzeba bedzie przeżyć. Umowa z Justinem nie jest na zawsze.... Przynajmniej tak mi sie wydaje.. Pokręciłam głową zamykając drzwi. Nagle coś przykuło moją uwage.
-PZNZ... -mruknęłam podchodząc do jego drzwi. Delikatnie nacisnęłam klamke tym samym je otwierając. Powoli weszłam do środka rozglądając sie. Podeszłam do jednej z szyflad i otworzyłam ją. Znalazłam tam kajdanki w każdym rozmiarze. Wzięłam takie, które będą dla mnie idealne i szybko wyszłam opierając sie o drzwi. Uniosłam zabrany przedmiot i głośno przełknęłam ślinę.
-Jesteś tylko zwykłą dziwką Emily... Dasz rade...- powiedziałam udając sie do salonu i siadając na kanapie. Czekałam na Justina. Miałam nadzieje, że nie jest już taki zły. W tym samym momencie ukazał się w drzwiach z moimi walizkami. Przyglądałam się mu do czasu aż mnie nie zauważył.
-Emily? Co tak siedzisz? -zapytał podchodzac bliżej. Wyciągnęłam kajdanki i pomachałam nimi.
-Chodź... Przecież tego chciałeś..- Powiedziałam puszczając mu oczko. Nie wiem jak to dalej będzie.. Ale ten człowiek i jego bipolarność mnie przeraża.

Autorka: MATKO ILE KOMOW I WEJSC JEZU KOCHAM WAS. PRZEPRASZAM ZE TAK DAWNO NIE DODAWALAM JEZELI BEDZIE SPORO KOMENTARZY TO MOZE JUTRO JUZ DODAM NASTEPNY... KC <3333