Ciekaw jestem co teraz powiem. Emily zapłaci za to co mi zrobiła. To nie jest śmieszne. Ani troche. Załatwiłem jej, że będzie mieszkać w pokoju sama, a ona wyjeżdża z taką akcją. W sumie...to może być zabawnie. Zaraz nasze role się zamienią.
-Że co ty jej powiedziałeś? Że jej niby nie potrzebujesz?!- Krzyknął na mnie wstając. Uśmiechnąłem się odchylając na kanapie.
-Yeah..tak powiedziałem..- Odetchnąłem. Jak chce się bawić w tą grę to prosze bardzo...
-Ale dlaczego?!- Nie odpuszczał. Zaśmiałem się gorzko.
-Paradowała naga po domu. Nie czułem sie na tyle silny... Co innego miałem jej powiedzieć?- Zapytałem mentalnie przybijając sobie piątkę.
-Uhm.. No nie wiem porozmawiać z nią? Spróbować powiedzieć jej , że nie czujesz się z ty-
-Mówiłem!- Krzyknąłem przewrywając jego długie wywody, które pewnie zaraz by się zaczęły.
-A ona co na to?- Zapytał pocierając brodę kciukiem i siadając. Zaśmiałem się.
-Powiedziała, że robi tak zawsze i to dla niej normalne. Dodatkowo powiedziała, że nie da rady tego zmienić.. Jednym słowem dała mi do zrozumienia, że mam się z tym pogodzić.- Oznajmiłem uśmiechając się.
-To dziwne..Emily nie wyglądała na dziewczynę z takimi przyzwyczajeniami. .. No ale jak widać myliłem się. Dobrze więc.. Może...- zaczął na co posłałem mu pytające spojrzenie.-Może pojedziesz z nią porozmawiać? Przeprosisz za swoją wybuchowość, bo znam cie na tyle dobrze aby stwierdzić, że na pewno zacząłeś się rzucać i wrzeszczeć..- Powiedział a ja się zaśmiałem.
-Bro, masz kamery u mnie w domu?- Zaśmiał się.-No dobra.. Pojade do niej.-Oznajmiłem wstając.
-Do zobaczenia Bieber..- Mruknął Frank.
-Do zobaczenia Frank..-Powiedziałem i wyszedłem. Skierowałem się prosto do wyjścia. Spotkałem się po drodze ze zdziwionymi spojrzeniami innych ludzi. Irytowało mnie to. Te jebane stereotypy. Czyli, że jak jestem biznesmenem to nie moge ubierać się w jeansy, supry i t-shirty? Jebać to. Wyszedłem przez rozsuwane szklane drzwi łapiąc w płuca powietrze pełne spalin. Wskoczyłem do Range Rovera i wjechałem na autostrade w stronę "domu" Emily. Wyciągnąłem swojego iPhone'a po czym wybrałem numer Em. Odłożyłem urządzenie, ponieważ, synchronizowało się ono z autem i nie musiałem, trzymać go przy uchu aby słyszeć ,swojego rozmówce i do niego mówić.
-Halo?- Przez auto przebiegł damski głos.
-No hey shawty..- Mruknąłem.
-Cześć Justin!- Powiedziała, a jej głos lekko drżał. Nic nie poradze , że działam tak na kobiety.
-Zgadnij gdzie jestem?- Zapytałem.
-Po odgłosach wnioskuje, że gdzieś jedziesz?- Bystra.
-Racja.. Jade do ciebie kotek..- Powiedziałem na wydechu.
-Jak to? Czemu?- Pytała.
-Frank kazał mi z tobą porozmawiać na pewne tematy.. Ale znasz mnie. Nie zamierzam tylko rozmawiać.- Oznajmiłem.
-No okey.. Czekam.- Powiedziała zaniepokojona. Zupełnie nie rozumiem dlaczego się mnie boi.
-Pa kochanie.
-Nie mów do mnie kochanie... To irytujące.- Zaśmiałem sie.
-Dobrze seksowna.- Panowałem nad sobą aby nie parsknąć.
-Pierdol się..- Rozłączyła się.
-Zaraz będę..- Powiedziałem przyśpieszając i wymijając kilka wolniejszych aut. Cholernie irytują mnie te korki.
Emily's POV
Gdy tylko zakończyłam rozmowę z Justinem szybko wbiegłam do łazienki i przebrałam w znajdujące się tam ubrania. Następnie włożyłam znoszone żółte conversy i zbiegłam na dół.
-Wychodzę!- Krzyknęłam, ale nie wiem czy w ogóle ktokolwiek mnie usłyszał. Wyszłam przed dom i skierowałam się do drogi. Czarny Range Rover wyjechał z za zakrętu. Poznałam, że to auto Justina. Mimowolnie uśmiechnęłam się i pomachałam mu. Samochód zatrzymał się na parkingu, a z niego wysiadł brunet. Jego włosy były w totalnym nie ładzie ale nie to zdziwiło mnie najbardziej. Nie miał garnituru. Był ubrany jak typowy Badass. Zaśmiałam się na tą myśl i podeszłam bliżej.
-No hej..- Powiedziałam, a brunet uśmiechnął się.
-hej.. Matko jakie korki..- Mruknął zirytowany.
-A jednak szybko przyjechałeś..-zaśmiałam się.
-Widocznie miałem powód..- Mruknął opierając się o bok samochodu i przyciągając mnie bliżej. Zaśmiałam się.- Gdybym mógł przeleciałbym cię tu i teraz..- Powiedział przejeżdżając nosem po mojej szyi. Moje ciało pokryły ciarki.
-Nikt ci przecież nie zabrania..- Mruknęłam zadziornie się uśmiechając.
-Nie kuś..- zaśmiał się puszczając mnie i podciągając spodnie.
-Więc.. O czym chciałeś ze mną rozmawiać?- Zapytałam ciekawa.
-Umm... Może o tej naszej "kłótni" i moich słowach, że jesteś mi już "nie potrzebna".- Powiedział, a ja nerwowo przygryzłam wargę.
-Rozumiem... Przepraszam za to ale nie wiedziałam co mam powiedzieć..- Tłumaczyłam się ale taka była prawda nie umiałam kłamać na zawołanie.
-Nic nie szkodzi.. Także coś mu powiedziałem..- Powiedział Justin kopiąc kamyk.
-Co?!- zapytałam lekko zaniepokojona.
-Moja słodka tajemnica..- Powiedział i się zaśmiał.
-Ugh.. Nie nawidze cie !- Krzyknęłam mrużąc oczy.
-Wiem, że kłamiesz..- Puścił mi oko i westchnął.-To co? Jedziemy gdzieś?- zapytał.
-A nie musisz iść do pracy?- zapytałam zdziwiona.
-Nope. Jestem szefem nie musze tam chodzić codziennie.- Wytłumaczył.
-No to ok..- Odparłam wsiadając tak samo jak Justin do auta.
-Co powiesz na kino?- Zapytał.
-Brzmi świetnie..- Uśmiechnęłam się i już po chwili ruszyliśmy. Droga nie była długa biorąc pod uwagę, że "mieszkam" w centrum.
Ostrożnie wysiadłam podciągając swoje miętowe rurki.Obok mnie pojawił się Justin i ruszyliśmy do budynku. Miałam wrażenie, że każdy na nas patrzył. Nie byłam przyzwyczajona do tego więc starałam się ukryć za Justinem. Niewiele to jednak dawało. Usłyszałam delikatny chichot. Uniosłam więc głowę i zobaczyłam rozbawionego Biebera. Posłałam mu pytające spojrzenie gdy stanęliśmy w kolejce. Brunet nachylił się, a jego gorący oddech zderzył się z moim uchem.
-She don't like lights...wanna keep us in the dark..(pl; ona nie lubi świateł chce utrzymać nas w ciemności.)- Zanucił. Zachichotałam odpychając go i zakładając kosmyk włosów za ucho.
-Następny..- Piskliwy głos kobiety za szybką wydobył się z głośnika. Justin podszedł do drugiego mikrofonu aby kupić bilety.
-Dzień dobry.. Poproszę dwa bilety na ,,Spring Breakers".- Powiedział posyłając kobiecie zalotny uśmiech, na co ja przewróciłam oczami.
-20 dolarów..- Powiedziała, a Justin wyciągnął portfel płacąc.-Udanego seansu.-Powiedziała.
-Dziękuję..- Mruknął Justin i odszedł na bok wręczając mi jeden z biletów.
-Spring Breakers? Czyżbyś wielbił takie filmy?- Zapytałam śmiejąc się.
-Wielbie tam tylko jedno.-Oznajmił dumnie.
-Cycki?- Zapytałam prychając.
-Owszem.. Ale tylko jednej osoby.- Powiedział kiwając głową i kupując pop-corn.
-Niech zgadne.. Vanessa ?- Zaśmiałem się.
-Nope. Tylko Selena Gomez. Tylko przy niej się masturbuję..- Szpnął, a ja musiałam odkaszlnąć.
-Nie wiem co obrzydza mnie bardziej.. Moja niechęć do uwielbianej przez ciebie aktorki czy to drugie...- Powiedziałam wystawiając język.-Dobra chodźmy już na ten film..- Przewróciłam oczami i udałam się razem z Justinem do sali. Zajęliśmy miejsca. Wokół nas było pusto. Tylko po kilka osób w 4 pierwszych rzędach. Długo nie musieliśmy czekać na rozpoczęcie seansu. Muszę powiedzieć, że już początek filmu mi się spodobał. Myślałam, że jest gorszy.. Zsunęłam się delikatnie na krześle spoglądając na skupionego Justina. Chwilę później odłożyłam paczkę pop-corn'u i usadowiłam ciałem bliżej Biebera. Jego ręka spoczeła na moim kolanie delikatnie je pocierając. Następnie jego gorąca dłoń zaczęła przesuwać się coraz wyżej, aż do złączenia moich ud. Posłałam Justinowi mrożące spojrzenie na co się zaśmiał. Uniósł rękę swoje palce wsuwając pod spodnie i zachaczając o gumę moich majteczek. Lekko zardżałam ale postanowiłam to zignorować miałam cichą nadzieję, że odpuści, ale na marne. W dalszym ciągu poruszał się w dół. Nagle na całe szczęście się zatrzymał. Postanowiłam już wszystko olać. Niech sobie trzyma tą rękę już nic mnie nie interesuje. Chce po prostu do końca obejrzeć ten film. Nagle poczułam jak jednym płynnym ruchem jego palec wchodzi we mnie. Jęknęłam uderzając go w rękę. Szybko wyszedł i spojrzał na mnie uśmiechnięty.
-Natychmiast przestań!-Szepnęłam, a ten spojrzał zirytowany.
-Niby czemu?-zapytał.
-Po pierwsze jesteśmy w kinie. Po drugie są tutaj ludzie więc sorry ale masz się ogarnąć!- Odpowiedziałam głośnym szeptem.
-Ale jest ciemno i nikt nie widzi, a jak będziesz cicho to nawet nie usłyszy.- Powiedział.
-N-I-E!- Warknęłam, a on zabrał zdenerwowany rękę.
-Rozliczymy się w domu.- Mruknął.
-W domu rób sobie co chcesz..- Szepnęłam.
-Co chce?- Zapytał z uśmiechem.
-Bipolarny erotoman..- Mruknęłam skupiając swoją uwagę na filmie. Gdy tylko się skończył prawie biegiem wydostaliśmy się na zewnątrz do samochodu. Wsiadłam do auta i tak samo jak Justin zapięłam.
-Dlaczego tak pędzisz?- Zapytałam, gdy opony zapiszczały podczas wyjeżdżania na ulicę.
-Do domu. Musimy zrobić co tylko chcę..- Zaśmiał się, a ja zbladłam. Po co ja to mówiłam? Następnym razem walnijcie mnie.. Teraz chce umrzeć.
Od Autora: Znowu Przepraszam juz nie wiem ktory raz..DZIEKI ZA PONAD 7000WEJŚĆ I 11 KOMENTARZY!! DO NN...