Strony

sobota, 10 sierpnia 2013

*Chapter One*

Noc była ciemna i deszczowa. Jednakże mieszkańcy Seatle zdążyli do tego przywyknąć. Pogoda była niezmienna od kilku dni. Jadący ulicą, chromowany Fisher Karma wjechał w kałużę ochlapując stojącą pod latarnią dziewczynę.-Cholera- Mruknął kierowca. Był nim 19 letni brunet o karmelowych oczach. Na imię miał Justin i był jednym z najwiekszych biznesmenów w mieście. Powoli zatrzymał samochód i wysiadł mierząc wzrokiem skąpo ubraną dziewczynę.-Nic ci nie jest?- zapytał spoglądając w jej tęczówki. Były pełne strachu. Przed czym ona ucieka? To było pierwsze pytanie , które mu się nasunęło. Emily Wood, bo tak  nazywała sie dziewczyna potrząsnęła głową wracając do swojej twardej skorupy.- Oprócz tego, że jakiś kutas oblał mnie wodą z kałuży, to jest..dobrze..- Prychnęła. Próbowała grać twardą pomimo tego wszystkiego co przeszła. Miała zaledwie 12 lat gdy została zdana na siebie. Wychowywała sie w patologicznej rodzinie. Ojciec regularnie bił oraz gwałcił ją i matkę. Pewnej nocy kobieta nie była w stanie tego wytrzymać. Wzięła nóż i wbiła go w spokojnie, poruszającą się klatkę piersiową śpiącego męża. Jednak wyrzuty sumienia były zbyt wielkie. Ten sam nóż odebrał i jej życie. Ona sama je odebrała. Dwunastoletnia dziewczynka zamieszkała u babci.przez 4 lata opiekowała się nią jak najlepiej mogła. Rok temu umarła. Emily mieszkała na ulicy. Pewnego dnia postanowiła to zmienić. Została prostytutką. Za pieniądze kupiła sobie trochę ubrań i wynajęła małe mieszkanie. Żyła biednie, ale przynajmniej miała dach nad głową. Prostytucja wprowadziła ją w świat narkotyków i alkoholi. Staczała się i nikt nie mógł jej pomóc....a może nikt nie chciał ?
-Nawet nie wiesz jak wielki kutas to zrobił..- Prychnął Justin, na co dziewczyna się zaśmiała.
-Nie rozumiem.. Obraziłam cię, a ty mimo wszystko jesteś miły..- Powiedziała marszcząc brwi.
-Nie obchodzi mnie co mówią o mnie inni..- Odparł chowając dłonie do kieszeni, spodni swojego czarnego garnituru.-Dlaczego to robisz?- zapytał pociągając nosem.
-Robię co?- zapytała z uśmiechem dziewczyna.
-Jesteś prostytutką...- Powiedział Justin.
-Nie musisz tak mówić.. Powiedz dziwka.. przecież tak mówi połowa społeczeństwa..- Mruknęła.
-Nie odpowiedziałaś na moje pytanie..- Drążył chłopak.
-Ugh.. jesteś jak wrzód na dupie..- Powiedziała.- Życie, to ono mnie do tego zmusiło..- Powiedziała tamując łzy.
-Ty tym życiem kierujesz..tak naprawdę to twój wybór...- Powiedział brunet zatrzymując na dziewczynie swój wzrok.
- Dzięki.. umiesz pocieszyć..- Powiedziała ze sztucznym uśmiechem.
-Wsiadaj...- Powiedział Bieber po czym wsiadł do swojego samochodu. Dziewczyna wahając się postąpiła jak kazał.
-Jak chciałeś numerek to wystarczyło powiedzieć..- Beszczelnie się uśmiechnęła. Chłopak jednak utrzymywał spokój i powagę. Był człowiekiem, którego ciężko było sprowokować.
- Nie robię tego z pierwszą lepszą tylko z miłości..- Odpowiedział ze spokojem chłopak.
-Zgaduję że jesteś prawiczkiem..- Prychnęła dziewczyna.
-Dlaczego ?- zaśmiał się chłopak.
-Bo miłość nie istnieje... Tak w ogóle nie odpowiedziałeś na moje pytanie..- Zadrwiła Emily.
-..- Chłopak milczał patrząc w drogę. Zastanawiał sie co jej powiedziec.  Wiedział, że jeżeli poznałaby o nim całą prawdę nie byłaby już dłużej w tym samochodzie. Postanowił nic jej nie tłumaczyć. Tylko powiedzieć skróconą wersje.-Nie, nie jestem. I nie należe do takich świętoszków jak myślisz. Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz..- Mruknął i skupił się na drodze.
-Co masz na myśli?- zapytała zaintrygowana jego odpowiedzią.
-Nic o czym powinnaś wiedzieć...- Burknął wykonując gwałtowny skręt w lewo.-Jesteśmy..- Powiedział parkując między Range Roverem, a nowym porshe. Wysiadł z auta i pobiegł do drzwi posiadłości. Otworzył je i odwrócił do tyłu czekając na stojącą w deszczu Emily.
-Idziesz czy zostajesz?!- zapytał brunet przekraczając próg. Dziewczyna wreszcie się ocknęła i dołączyła do Justina.
-P-Powiedz ,że to jakiś hotel...- Wyjąkała w szoku.
-Nope-zaśmiał sie na jej reakcję.-To mój dom..- Odparł ściągając buty i patrząc na Emily wzrokiem ty-też-masz-to-zrobić. Szybko zdjęła więc swoje gigantyczne szpilki kontynuując podziwianie wiszących nad nią kryształowych żyrandoli.-Żyjesz jak w pałacu..- zaśmiała się.
-Bo to był kiedyś pałac..- Odparł Justin drapiąc się po karku.
-Wow.. musiał od cholery kosztować..- powiedziała patrząc na niego zszokowana.
- Nie był znowu taki drogi..- Odparł chłopak.
-Więc.. ile za niego dałeś?- zapytała rozbawiona.
-3/4 miliony nie pamiętam... mam kilka domów i ciężko zapamiętać cene każdego z nich.- Odparł, a ona usiadła na jednym ze schodków.
-Kurwa, że co prosze?- zaśmiała się nerwowo.-Jesteś cholernie bogaty..- powiedziała.
-Po prostu ciężko pracuję..- Odparł chłopak.
-Nie musisz tłumaczyć. Zrozumiałam aluzje...- Dziewczyna przewróciła oczami i oparła się o ścianę.
-Chodź...-Powiedział wchodząc po schodach do salonu.-Tutaj spędzam większość czasu.-Chłopak wskazywał palcem.- Tutaj jest kuchnia i sypialnie dla gości. W większości nikt tam nie bywa oprócz służby..-Odparł spoglądając kątem oka na oniemiałą dziewczynę.
-Służba?- wydusiła patrząc na Justina.
-Tak, kucharki, sprzataczki,ogrodnicy i ochrona.. i jeszcze Mark. On wszedzie mnie wozi... Nigdy nie jeżdżę nawet po jednym kieliszku wina...- Powiedział, a dziewczyna się zaśmiała.
-Za grzeczny jesteś..- Prychnęła.
-Nie znasz mnie dziewczyno...- Odparł brunet wchodząc wyżej.
-A co jest w pozostałych pomieszczeniach na dole?- zapytała marszcząc brwi.
-Szczerze to sam tego nie wiem...- Westchnął chłopak, a Emily zaczęła się śmiać.
-Tutaj..- Justin popchnął wielkie dwuskrzydłowe drzwi.- Jest twój pokój..- zapalił światło. Dziewczyna oniemiała. Jak dla niej był idealny. Zawsze marzyła o wielkim łóżku i .. wszystkich innych rzeczach, które znajdowały się w pokoju typowej dziewczyny.
-Jest cudowny...dziekuje..- Mruknęła patrząc w jego oczy. Cień uśmiechu przemknął przez jego twarz.
-Nie masz za co dziękować...-Odparł Justin drapiąc się po karku.-To chcesz zobaczyć reszte domu?- zapytał, a Emily energicznie skinęła głową. Bieber pokazał jej reszte domu.Saune, basen, siłownie i inne pokoje. Chłopak miał też własną salę kinową. Dziewczynę zadziwiało wszystko co zobaczyła. Nie mogła sobie nawet wyobrazić jak bogaty był. Myślała, że ma wszystko, że jest najszczęśliwszym facetem. Nie miała jednak pojęcia jak bardzo się myli.
-A co jest tutaj?!- Zapytała, oddalając się w stronę dużych dębowych drzwi. Ciśnienie w ciele chłopaka natychmiast się podniosło. Pobiegł jak najszybciej w stronę Emily i rzucił się na nią tym samym nie pozwalając ich otworzyć.
-Posłuchaj.To jest właśnie jedno z tych pomieszczeń do których nie można ci wchodzić. Lepiej nie próbuj tu nawet podejść jasne?!- Wybuchnął zaciskając uścisk na zdrętwiałych ramionach dziewczyny.
-D-Dobrze..- Wyjąkała w strachu.
-Przepraszam...- Odparł chłopak masując ją w obolałych miejscach.
-Nic n-nie szkodzi..- Odparła i odeszła. Justin wiedział, że zjebał. Chciał to jednak naprawić. Nie mógł wybuchać ani podnosić reki na dziewczyny..już nie. Chciał zmienić swoje życie. Miał cień nadziei, że ona bèdzie tą która mu pomoże.
-Ummm Jesteś może głodna ?- zapytał ze sztucznym uśmiechem. Emily nie pamiętała kiedy ostatnio jadła normalny posiłek. Może jakieś 2 dni temu.. Skinęła więc głową. Zasiedli przy naszykowanym stole i zaczęli jeść nałożone do talerzy spaghetti.
-Nie rozumiem jednego...- Zaczęła Emily.
-Mianowicie ?- Odparł Justin przełykając zawartość swojej buzi.
-Dlaczego mi pomagasz.. my nawet sie nie znamy..- zaczeła dziewczyna, a Justin wyprostował się wzdychając. Nie mógł powiedzieć jej prawdy. Znowu musiał przed nią coś zataić.
-Szczerze? To sam nie wiem, ale jest w tobie coś innego. No i może się poznajmy..Justin- Brunet wyciągnął w jej stronę dłoń. Dziewczyna odwzajemniła gest.
-Emily..- Odparła.-Ile masz lat ?- zapytała nawijając makaron na widelec.
-19.. a ty?- zapytał popijając białe wino i pozwalając mu delikatnie drażnić jego kubki smakowe.
-17..Odparła. Za tydzień 18..- Uśmiechnęła się.- Uff jestem pełna ..dziekuje..Justin?- powiedziala , a chłopak kiwnął. Siedzieli razem jeszcze przez długą chwilę. Rozmawiali poznawając siebie na wzajem. Czuli sie w swoim towarzystwie dobrze. Jednakże Emily nie była pewna co o tym wszystkim myśleć. Justin natomiast nie był pewny czy wytrzyma danemu sobie ultimatum. Powoli zaczął tracić wiarę w swoje siły.
-Uhm.. Justin?- zaczela niepewnie dziewczyna.
-Tak ?- zaczął brunet pzeczesując włosy dłonią.
-Jestem zmęczona.. mogłabym pójść spać?- Mówiła niepewnie.
-Jasne..- Odparł pocierając ręką oczy. -Też się zdrzemnę.- mruknął po czym ruszyli do swoich sypialni. Justin od razu wskoczył na łóżko. Emily miała jednak inne plany. Wyciągnęła z torebki setką wódki, po czym złapała łyk. To było to czego potrzebowała. Następnie wyjęła biały proszek i rozsypała go na blacie formując równą linię. Wciągnęła całość nosem . Siedziała w ciemności upijając się. Nagle drzwi się otworzył i stanął w nich wściekłyJustin.

9 komentarzy:

  1. zaciekawiło mnie ;) czytam Twoje inne opowiadania i jeśli te będzie równie świetne jak pozostałe to na pewno będę czytać <3
    pozdrawiam,xoxo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty wiesz, że ja się bardzo cieszę, że publikujesz to opowiadanko.
    Rozdział bardzo mi się podoba i nie mogę się doczekać nn <333

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm.. Zapowiada się dosyć ciekawie. Jeżeli dalej utrzymasz formę to będę Cię częściej odwiedzać .

    OdpowiedzUsuń
  4. I jeszcze jedno - polecam zamówienie jakiegoś fajnego szablonu w szabloniarni, blog będzie ciekawy i dla oka i dla makówki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To co ty mi czytałaś jest takie długie :o Chyba jednak wolę lektora niż to czytać xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przyjemność jest w czytaniu boże

      Usuń
  6. mam jedną uwage, ff jest super ale kurde te błędy ortograficzne zniechęcają do dalszego czytania mimo to, że tematyka jest świetna

    OdpowiedzUsuń
  7. To bylo swietne ! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne! Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :) !

    OdpowiedzUsuń