Strony

sobota, 21 grudnia 2013

*Liebster Award *

Zostałam nominowana do Liebster Award Blog przez http://to-the-end-of-my-days.blogspot.com
 Dziękuje <3



Nominacja do Liebster Award Blog jest otrzymywana od innego bloggera w ramach uznania za
''dobrze wykonaną robotę''. po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który cię nominował.


Pytania:


1. Dlaczego założyłaś bloga ?
W sumie to dobre pytanie. Założyłam go ponieważ pragnęłam napisać jedną z historii, która od dłuższego czasu siedziała mi w głowie :)
2. Ile masz lat ?
Tu du du dum! Otóż mam 13 Lat. NO H8Ale już 6 Stycznia wielka 14 xD
3. Co lubisz najbardziej robić ?
Czytać książki.. Pisać rozdziały no i spotykać się z przyjaciółmi chyba jak każda nastolatka :D
4. Ulubiona piosenka Justina ?
Nie mam. I to jest odpowiedź na którą każdy mówi że :Nie! Jak to?! Musisz mieć jakąś! Ale nie mam. Po prostu kocham każdą piosenkę Justina. Są tak emocjonalne ,ze nie da się lubić którejś bardziej. Wszystkie są inne i na swój sposób piękne. Wszystkie opowiadają inne historie. :)
5. Masz jakiegoś zwierzaka ?
Kota i 2 Psy :)
6. Ile czytasz opowiadań o Justinie ?
O Boże! Pogubiłam się przy 28 hahaha Serio czytam ich tak dużo ze to szok. Ale jest jedna sprawa ,że czytam same tłumaczenia :) Ewentualnie wchodzę na justinbieberfanfictionplus.com i czytam po angielsku :)
7. Od kiedy jesteś Belieber ?
Niestety z wielkim bólem serca mówię ,ze rok i kilka miesięcy :) żałuję ,ze nie byłam Belieber kiedy Justin był 16 z grzywką przed mutacją :')
8. Dlaczego zostałaś Belieber ?
Hahhaha w sumie... Moja znajoma jest Belieber no i chciałam ją wrobić ze też jestem. Obejrzałam NSN żeby wiedzieć coś na jego temat.. wiecie żeby zaszpanowaćW i lepiej ją wrobić..... Tak ją wrobiłam ,ze na nastepny dzień już zakładałam twittera i dawałam follow wszystkim z ekipy Justina xD No wkręciłam się i to bardzo <3 teraz nie wyobrażam sobie życia bez Justina i jego muzyki <3
9. Twoje hobby ?
Justin jest odpowiedzią na wszystkie pytania haha xD nie wiem jakoś nie mam jednej rzeczy takiej... No chyba że kolekcjonowanie i obklejanie plakatami idola ścian w pokoju...To wtedy mam xD
10. Jaki jest twój ulubiony kolor ?
Fiolet! 
11. Twoje ulubione miejsce ?
Dom Justina lol xD Ale tak na serio to Chyba mój dom xD

Niestety nie będę nominować bo czytam tylko tłumaczenia i wszystkie mają tego pełno.... :c

sobota, 30 listopada 2013

*Chapter Seventeen*

Emily's POV

Obudziły mnie, promienie słońca wpadające przez odsłonięte rolety. Ziewnęłam głośno i przeciągnęłam krzywiąc się. Siniaki, które zrobił mi Justin nadal bolały, a wczorajsze zajście temu nie pomogło. Doszły za to następne na biodrach. Westchnęłam ściągając nogi z łóżka i okręcona prześcieradłem wybiegłam z pokoju zabaw do swojego. Miałam szczęście, ze nikt mnie nie widział. To byłoby...żenujące? Tak, myślę ,że to dobre określenie dla takiej sytuacji. Zrzuciłam z siebie materiał i poszłam do łazienki odkręcając wodę. Przejrzałam się w lustrze. Mój makijaż był lekko rozmazany, a włosy poplątane. Westchnęłam wchodząc do wanny z gorącą wodą. Dokładnie umyłam całe swoje ciało i wyszłam owijając się w puszysty, biały ręcznik. Wyszłam tak z łazienki i skierowałam do garderobyWyciągnęłam z niej krótką, kremową sukienkę i szpilki w takim samym kolorze. Rozczesałam włosy i zostawiłam rozpuszczone, po czym wyszłam z pokoju. Skierowałam się do salonu ale nikogo tam nie znalazłam. Z nadzieją ,że nie jestem sama poszłam do kuchni. Bingo! Krzątała się po niej Alison.
-Dzień Dobry!- Powiedziałam siadając na wysokim krześle przy blacie.
-Dzień Dobry kochaniutka... Jak się spało?- Zapytała wsadzając jakieś mięso do piekarnika.
-Umm.. Dobrze,dziękuję.- Odpowiedziałam szeroko się uśmiechając.
-Zjesz coś?- Zapytała otwierając lodówkę. Wstałam i podeszłam do niej patrząc przez jej ramię.
-Jeju.. ile jedzenia..-Szepnęłam otwierając szerzej oczy. Tam było dosłownie wszystko.
-Mark był dzisiaj na zakupach. Pan Bieber go wysłał, ponieważ wieczorem mają przyjść jacyś ważni goście..-Uśmiechnęła się przyjaźnie.
-Dziwne.. nic mi nie mówił.. ale to nic.. zapewne masz dużo roboty. Nie przeszkadzaj sobie ja zjem coś na mieście. I tak muszę wyjść załatwić kilka spraw.. -Westchnęłam i wróciłam na górę do swojego pokoju zabierając torebkę, a następnie wychodząc z domu. Rozejrzałam się po placu szukając Marka. Wzięłam głęboki wdech i poszłam w stronę męzczyzny, który rozmawiał z Paul'em.
-Witajcie.. -Powiedziałam z uśmiechem spoglądając na Paula. Puścił mi oczko, na co zachichotałam.
-Panno Wood.-Mark skinął delikatnie głową patrząc w moją stronę.
-To ja już lepiej wrócę do pracy.. -Paul zaśmiał się i wrócił do ogrodu.
-Mark.. mam do ciebie prośbę...- Powiedziałam przygryzając delikatnie dolną wargę i patrząc na mężczyznę.
-Jestem do Pani usług Panno Wood..- Powiedział uśmiechając się nieznacznie. Wow. To dopiero wyczyn , szczególnie u tak poważnego mężczyzny jak on. W sumie to chyba drugi raz ,odkąd go znam, gdy to zrobił.
-Mógłbyś zawieźć mnie do pracy Justina?-Zapytałam z uśmiechem i nadzieją spoglądając w jego oczy.
-Oczywiście, tylko najpierw muszę zadzwonić do Pana Biebera i go o tym powiadomić-Powiedział wyciągając z kieszeni swoją komórkę.
-Mark, nie, czekaj.. -Zatrzymałam go.- Chodzi o to, że nie chcę aby Justin o tym wiedział... taka niespodzianka.. -Powiedziałam ponownie z nadzieją na niego patrząc.
-Pan Bieber wyraźnie powiedział,żemam go informować o każdym Pani ruchu oraz odwiedzinach.- Powiedział jak dla mnie zbyt oficjalnie. Przewróciłam oczami.
-Może i tak ale jestem pewna ,że nie miałby Ci tego za złe.Tym bardziej, że potrzebuje małej przerwy w pracy.. -Powiedziałam licząc ,ze może w końcu mi się uda. Mark zamyślił się po chwili głośno wzdychając.
-Niech Pani wsiada.. -Powiedział zrezygnowany i otworzył mi drzwi od samochodu.
-Dziękuję.-Prawie pisnęłam wsiadając i kładąc swoją torebkę na kolanach. Mężczyzna wsiadł na miejsce kierowcy i odpalił auto wyjeżdżając na drogę,a następne autostradę. Nerwowo stukałam palcami o kolana czekając aż dojedziemy. Muszę iść do Justina i zapytać o co chodzi z tymi gośćmi i czemu nic o tym nie wiem. Fakt. Jestem tylko jego dziwką ale powinnam wiedzieć o takich rzeczach. Westchnęłam i oparłam wygodnie głowę patrząc przez szybę. Po około godzinie wreszcie dojechaliśmy. Korki były niesamowicie duże. Wysiadłam z auta i powiedziałam Mark'owi aby na mnie zaczekał. Nie miałam w planie długo tam siedzieć. Chcę po prostu zapytać i wrócić. Weszłam do ogromnego biurowca i skierowałam się do recepcji.
-Dzień Dobry, gdzie jest gabinet Pana Biebera? -Zapytałam wytapetowanej blondyny, której ogromne-zapewne sztuczne- piersi były zbytnio widoczne.
-A była Pani umówiona?- Zapytała swoim piskliwym głosem.
-Nie, ale jestem partnerką Pana Biebera więc proszę mnie po prostu wpuścić...- Mruknęłam zirytowana.
-Pozwoli Pani, że zadzwonię do Pana Biebera i o Panią zapytam.-Powiedziała dzwoniąc. Po chwili zakończyła rozmowę i spojrzała na mnie zabójczym wzrokiem.
-10 piętro.Pokój numer 169-Mruknęła.Och co za ironia.Bez słowa odwróciłam się i ruszyłam w stronę windy, która zawiozła mnie na odpowiednie piętro. Wyszłam z niej i skierowałam się do pokoju. Zapukałam i słysząc odpowiedź weszłam do środka. Justin siedział przy biurku jak zwykle w  garniturze i krawacie. Powoli oblizałam usta i kręcąc biodrami podeszłam do niego. Rzuciłam torebkę na kanapę i usiadłam na krześle zakładając nogę na nogę. Spojrzałam na Justina, który przyglądał mi się nic nie mówiąc.
-Niespodzianka..-Uśmiechnęłam się patrząc na niego.
-Co ty tutaj robisz?- Powiedział ozięble. Otworzyłam szerzej oczy.
-Przyszłam cię odwiedzić , a co nie można? -Uniosłam jedną brew, na co brunet przeczesał swoje włosy dłonią.
-Nie. Nie można. Cholera najpierw widzą nas paparazzi a teraz przychodzisz do mnie do pracy i mówisz sekretarce,że jesteśmy razem. Brawo Emily. Jesteś kurwa mistrzem!- Krzyczał. Cholera... nie pomyślałam.
-No kurwa przepraszam! Nie pomyślałam!-Odkrzyknęłam podnosząc się razem z nim.
-Nie krzycz na mnie suko!- Odpowiedział.
-To samo tyczy się i ciebie "Panie"!- Odpowiedziałam drwiąco. Bieber złapał się za nos i spuścił głowę głośno oddychając.
-Jesteś taką suką Emily.. -Wysyczał przez zęby.
-Ale pieprzyć mnie lubisz.. -Powiedziałam tym samym tonem.
-Bo takie są najlepsze..- Puścił mi oczko. Odwróciłam głowę idąc po torebkę.
-Przegiąłeś Justin... A i jeszcze jedno.. Dziękuję ,ze powiedziałeś mi o swoich ważnych gościach.. - Zaśmiałam się ironicznie i skierowałam w stronę drzwi.
-Stój.- Powiedział, na co się odwróciłam.Westchnął głośno i usiadł na swoim krześle.Zawróciłam i usiadłam przed nim.
-Więc.. zamierzałeś mi w ogóle powiedzieć? -Uniosłam jedną brew.
-Tak, jak wrócę z pracy.-Przewrócił oczami.
-Fajnie ,ze miałabym dużo czasu żeby się przygotować.. -Prychnęłam.
-Daj już spokój...-Wstał i podszedł do mnie.- Wiesz ,że jesteś wkurwiająca?- Uniósł jedną brew chichocząc.
-Dzięki.. -Przewróciłam oczami po chwili także się śmiejąc.
-A wracając do przyjęcia... Przyjdą różni przedsiębiorcy..i- Nie odpowiedział wzdychając.
-I?- Zapytałam wstając i siadając na jego biurku.
-Moi rodzice.. -Powiedział przygryzając wargę. Moja szczęka lekko opadła.
-O cholera.. To... może ja gdzieś pójdę na przykład do hotelu,a ty powiesz ,ze musiałam jechać do rodziny.. -Mówiłam , a Bieber zaczął się śmiać.-Co w tym takiego śmiesznego ? -Zapytałam.
-Ty.. -Odpowiedział podciągając spodnie.- Całe to przyjęcie jest powitaniem ciebie.. Wiesz.. Musiałem coś wymyślić z tą sprawą no i.. Musisz udawać moją dziewczynę..- Powiedział ściskając usta w cienką linię.
-Co?- Spojrzałam na niego zszokowana.
-To co słyszałaś...- Odpowiedział i poszedł po telefon.- Poczekaj chwilę zaraz wracam..- Mruknął odbierając połączenie i wchodząc do sali konferencyjnej.Czekając , aż wyjdzie zaczęłam przeglądać zdjęcia i dyplomy wiszące na ścianach. W sumie ten gabinet był całkiem przyjemny. Westchnęłam kładąc się na kanapie i skubiąc paznokcie. Po jakichś pięciu minutach usłyszałam trzaskanie drzwi. Uniosłam się i ujrzałam blondi, która przyniosła kawę. Dalej leżałam na kanapie. W tym samym momencie szedł Justin.
-Kochanie..- Mruknęłam wstając i podchodząc do niego.Bieber był lekko zmieszany ale także podszedł i chwycił mnie za biodra.- Jedziesz ze mną na lunch?- Zapytałam przygryzając wargę.
-Jasne.. W sumie to wracam z tobą do domu bo tu nic ciekawego sie nie dzieje.. -Westchnął odsuwając się.Spojrzałam na czerwoną ze złości blondynę i uśmiechnęłam się szeroko.
-Kawa nie będzie już chyba potrzebna kochanie..- Zachichotałam i wyszłam za Justinem z pomieszczenia. Zjechaliśmy na dół windą i wsiedliśmy do auta. Siedziałam z tyłu razem z Justinem gdy mój brzuch głośno zaburczał...Ups..nic nie zjadłam..Brunet spojrzał na mnie.
-Co dzisiaj jadłaś?- Zapytał zaciskając szczękę.
-Nic..- Szepnęłam patrząc na niego.
-Jak wrócimy do domu to szykuj się , że wpierdolę ci całą lodówkę do buzi..- Warknął.
-Dobra już się tak nie spinaj..- Mruknęłam przewracając oczami.Po jakiejś godzinie byliśmy na miejscu. Wysiadłam i zabrałam swoją torebkę udając się na górę do pokoju.Zdjęłam szpilki i rzuciłam się na łóżko myśląc o tym co założę na przyjęcie. Musiało być to coś skromnego ale i ekskluzywnego. Szybko zerwałam się wbiegając do garderoby i wyciągając czarną koronkową sukienkę. Do niej wybrałam czarne lakierowane szpilki. Pobiegłam do łazienki i zaplotłam moje włosy w kłosa. Do tego zrobiłam delikatny makijaż i przebrałam się. Łącznie wszystko zajęło mi dobrą godzinę. Zamknęłam za sobą sypialnię i zeszłam na dół. Cała służba i kilka wynajętych "kelnerek" krzątało się po domu. Wszystko było już ustawione na stołach, a Justin stał przed lustrem poprawiając krawat. Uśmiechnęłam się szeroko i podeszłam do niego.
-Już się tak nie przeglądaj bo się w sobie zakochasz.. - Zaśmiałam się i dźgnęłam go w ramię.
-Po prostu chce dobrze wypaść.. Emily jak coś pójdzie nie tak to wszystko się sypnie i jestem skończony..- Powiedział stłumionym głosem.
-Będzie dobrze..- Powiedziałam oblizując usta.
-Mam nadzieje..-Westchnał, po czym usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Spojrzeliśmy na siebie i podeszliśmy do nich otwierając je. Cholera. Coraz bardziej się boję.
Od Autorki: YaY jest 17. dbflskbgsdbgdbgd dzis wchodze i mam ponad 15 000 wejsć omfg.. jesteście wspaniali... martwi mnie jednak ze z 33 komentarzy spadliście na 17.. no cóż.. Dajcie swoją opinie :) poza tym..CRAZY NEWS GUYS! w Zakładce ogłoszenia znajdują się ogłoszenia!(fucking logic) to do następnego.. tak mi się wydaje :))

*Bohaterowie*

 Justin Bieber- 20 lat. 




Emily Wood- 18 lat



Mark Trammel- Szofer


Paul Hopkins- Ogrodnik


Alyson Jenner- Pani Domu


Alice Green- Matka


Jake Green- Ojciec



Sam Cross- Strażnik


sobota, 16 listopada 2013

*Chapter Sixteen*

Justin's POV

Dość szybko znalazłem się pod domem. Zajęło mi to stosunkowo niewiele czasu biorąc pod uwage fakt, iż wstąpiłem do sklepu. Potrzebowałem nowej paczki papierosów. Ostatnie cztery sztuki wypaliłem w przeciągu godziny. Westchnąłem dopalając następnego i wychodząc z auta. Trzasnąłem drzwiami idąc do bagażnika i wyciągając z niego walizki pełne ciuchów. Chwyciłem je i wniosłem do domu rzucając na podłoge. Ściągnąłem swoją marynarkę i zawiesiłem ją wchodząc do salonu. Zobaczyłem Emily siedzącą -prawdopodobnie- w samym szlafroku. Z trudem przełknąłem ślinę.
-Emily? Co tak siedzisz? - zapytałem podchodząc do niej bliżej i uśmiechając się. Dziewczyna jednak nie odpowiedziała. Uśmiechnęła się szeroko unosząc rękę w której trzymała posrebrzane kajdanki, które zrobiłem na zamówienie u najdroższego jubilera w mieście. Zapłaciłem za nie kilka tysięcy ale nie żałuje. Są po pierwsze mocne, a po drugie nie podrażniają skóry i nie zostawiają na nadgarstkach czerwonych śladów. Patrzyłem na dziewczynę delikatnie rozchylając wargi i nawilżając je językiem. Byłem w totalnym szoku. Myślałem, że będzie cicho siedziała w kącie i ignorowała mnie -co by mnie wkurwiło- ale nigdy, że zrobi coś takiego.
-Chodź..Przecież tego chciałeś...- szepnęła wstając i podchodząc do mnie ,uwodzicielsko kręcąc biodrami i pewnie, stawiając kolejne kroki w zabójczo wysokich ,czarnych szpilkach. Jej włosy były rozpuszczone co jeszcze bardziej mnie podniecało. Zawiesiła ręce na mojej szyi i przygryzła płatek mojego ucha. Cicho syknąłem czując jak moje mięśnie się napinają. Ułożyłem swoją lewą dłoń na jednym z jej pośladków ściskając go. Dziewczyna wyprostowała się drżąc. Zachichotałem puszczając ją i odchodząc do kuchni.
-Myślisz , że wszystko ukryjesz? -zapytałem nalewając sobie whiskey.
-Ukryje co? -zapytała podchodząc i rzucając kajdanki na stół. Widać, że była zła. Pewnie nasuwa wam się pytanie... Dlaczego stoisz w kuchni pijąc whiskey, a nie pieprzysz ją chociażby na podłodze? Odpowiedź jest prosta. Ona się denerwuje. Czułem jej strach gdy tylko jej dotknąłem. Z tego seksu nic by nie było.
-Nie ukryjesz swojego strachu..- westchnąłem biorąc kolejnego łyka, który delikatnie szczypał moje gardło.
-Cholera jasna... Justin chcesz mnie pieprzyć? Przecież powiedziałeś mi, że od tego tutaj jestem... Prosze.. -powiedziała wskazując na siebie. Pokręciłem głową z rozbawienia.
-Ty nadal nic nie rozumiesz...-westchnąłem. -Tu chodzi o korzyść dwóch stron... Nie tylko moją. Bez czerpania korzyści przez ciebie, ja też nie będę ich czerpał. Poza tym.. Jeżeli nie jesteś spięta wszystko łatwiej i sprawniej idzie.. -uśmiechnąłem się. Powoli podszedłem do oparcia kanapy i usiadłem na nim i poruszyłem dłonią dając znak Emily aby podeszła. Zrobiła to , a ja chwyciłem ją za biodra przyciągając ją tak, że usiadła na mnie okrakiem. Spojrzałem jej w oczy, chowając pasmo włosów za ucho.
-Nie musisz się mnie bać... Obiecałem ci, że przez jakiś czas nie będzie kar... Jest tylko jeden warunek.. Musisz robić to o co cie poprosze.. Ja będę robił to co ty chcesz... Oczywiście musi być to wykonalne.. -powiedziałem.-Rozumiesz? -zapytałem patrząc jak na jej twarz wpełza delikatny uśmiech, a jej ciało się rozluźnia.-Nie moge uwierzyć, że byłaś prostytutką... Nie zachowujesz się jak one.. Nie wyglądasz jak one...- Powiedziałem przechylając głowę na bok.
-Przy tobie jest co innego niż przy tamtych facetach... Ty jesteś inny... Inaczej sie przy tobie czuje.. I nie mam presji.. Nie muszę zarobić pieniędzy aby iść się naćpać lub upić..-westchnęła spuszczając głowę.
-Okey... Nadal masz ochotę na seks? - zapytałem podnosząc się.
-Yep... -Odpowiedziała z uśmiechem idąc w moją stronę. Zaśmiałem się biorąc kajdanki i okręcając je wokół palca.
-Chodź.-Wykonałem okrężny ruch głową i wszedłem po schodach na górę, skręcając do mojego ulubionego pokoju w tym domu. Widziałem, jak Emily idzid za mną. Popchnąłem drzwi przepuszczając dziewczynę, a następnie zamykając je na klucz. Rzuciłem się na łóżko obserwując dziewczynę.
-Rozbierz się..- Mruknąłem patrząc jak rozwiązuje swòj szlafrok i zrzuca go na ziemie ukazując nagie ciało. Jednym szybkim ruchem ściągnąłem krawat i rozpiąłem kilka guzików koszuli. Wstałem i podszedłem do dziewczyny okrążając ją i klepiąc w tyłek co sprawiło, że pisnęła. Z kamienną twarzą podszedłem do szafki i wyciągnąłem z niej dwie srebrne kulki. Uśmiechnąłem się wracając na łóżko. Poklepałem swoje kolana, a dziewczyna na nich usiadła. Zmieniłem jej pozycje na taką, że leżała przewieszona przez nie.
-Widzisz... Wycofałem kary... Ale odmówiłaś mi czegoś... Więc trochę pocierpisz... Spokojnie będzie to bezbolesne... Wystarczy się odprężyć.. -powiedziałem wchodząc w nią jednym palcem. Cicho jęknęła, a ja wsadziłem drugi delikatnie nimi ruszając. Gdy czułem jak delikatnie zaczyna się napinać wsadziłem w nią obie kulki sznureczek zostawiając na zewnątrz.
-Wstań..- powiedziałem pomagając jej złapać równowagę na drżących nogach. Odszedłem kawałek.
-Chodź? -uśmiechnąłem się szeroko czekając aż podejdzie. Odwzajemniła uśmiech i uniosła nogę robiąc krok.
-Aaa- jęknęła zaciskając nogi.-Cholera Justin co to za kurwstwo?! -mruknęła delikatnie się wyginając. Zachichotałem.
-Kulki analne kochanie... Z każdym twoim ruchem one się przemieszczają powoli doprawadzając cię do orgazmu.. -Uśmiechnąłem się odchodząc i idąc na środek pokoju gdzie zacząłem się rozbierać.
-I co teraz? -powiedziała odchylając głowę i przymykając powieki na co zareagował mój członek. Gdy byłem już nagi usiadłem na łóżku.
-Teraz do mnie przyjdziesz.. Chyba, że chcesz z nimi zostać.. -Powiedziałem, a ona zmroziła mnie wzrokiem.
-Nie nawidze cię ty..Aaaaa- ponownie jęknęła robiąc więcej kroków.- Kurwa.... - ponownie jęknęła delikatnie się poruszając. To było zajebiście podniecające. Po jakiejś minucie szybko podbiegła do mnie rzucając się na łóżko i wijąc.-Z-Zabierz too- jęknęła.
-A co za to będę miał? -zapytałem delikatnie klepiąc ją w tyłek, na co jęknęła.
-Wszystko - Zaczęła się wić. Zachichotałem pociągając za nie i odkładając na stolik. Następnie wpiłem się w jej usta mocno wbijając się w nią. Głośno jęknęła co spowodowało, że zacząłem przyśpieszać i wzmacniać swoje ruchy. Wiła się pode mną głośno dysząc i krzycząc moje imię. Wykonałem okrężne ruchy uderzając w jej punkt "G" czym doprowadzałem ją na krawędzie rozkoszy. Jej mokra cipka była rozgrzana jak cholera, a jej ścianki mocno zaciskały się wokół mojego członka co powodowało doprowadzanie nas do orgazmu. Zjechałem ręką w dół masując jej łechtaczkę podczas zejebiście mocnych uderzeń.
-Kurwa... Ja pierdole tak kochanie..... - Mruczałem czując, że dochodzę.
-Zaraz dojde.... Kurwa mać.. Justin!!!- Krzyknęła moje imie po czym jej ciało zdrętwiało w orgazmie. Mi jednak potrzeba było jeszcze chwili aby dojść. Szybko przekręciłem jej wygięte w łuk ciało nade mnie nabijając ją mocno na siebie.
-Ja... PIEROLE... -Mruknąłem dochodząc i zrzucają ją obok siebie. Myślę, że uda mi się jà wyszkolić... Kto wie... Może nasza umowa będzie już na zawsze...
Autor: Przepraszam za tak długie czekanie... Ale zawsze tak jest soł.... KAHDKSBD DZIEKUJE ZA 33 KOMENTARZE!!!!! Jezu... Jestescie wspaniali... I tyle wejsc... Kocham was normalnie... A teraz... Trzymajcie za mnie jutro kciuki bo dowiem sie czy dostalam sie do takiej agencji czy nie ..... KKCHAM WAAAS!
PS: Ostatnio tak myslalam czy ktos nie chcial by mkze prowadzic kont bohaterow na tt?? Dobra tak pytam jesli tak to piszcie do mnie na asku/twitterze.. Linki podane w zakladce Autorka ;)

sobota, 2 listopada 2013

*Chapter Fifteen*

Odsunęłam się oszołomiona spoglądając na pół nagiego bruneta i jego rozczochrane włosy.
-Chyba kpisz.-prychnęłam gryząc się w język. Nie dobrze Emily... Nie dobrze.
-Co to miało znaczyć ?!-zapytał marszcząc brwi i zbliżając się do mnie.
-N-Nic..- wyjąkałam odsuwając się do tyłu.
-Chyba zapomniałaś po co tu jesteś suko!-Warknął.- Nie zapominaj, że jesteś tylko jebaną dziwką! Mamy układ,a twoim zadaniem jest robić mi dobrze kiedy tylko zapragne rozumiesz kurwa?!- Krzyknął zbliżając się do mnie.
-Justin... -zaczęłam ale mi przerwał.
-Mów do mnie Pan Bieber szmato.. -syknął odwracając się.
-Nie będę tak do ciebie mówiła. Sprawiasz,że to wszystko jest trud...- Nie zdążyłam skończyć gdy poczułam pieczenie i ból w prawym policzku. Pojedyńcza łza wypłynęła z mojego oka gdy uniosłam głowę. Brunet stał nade mną niewzruszony. Jego tęczówki pociemniały, a żyły na szyi stały się widoczne.
-Będziesz robić to co ci powiem dziwko! - mruknął uderzając mnie w brzuch i udając się na górę.

Justin's POV
Co za suka. Wie ze mamy umowe więc czemu do chuja sie nie stosuje?! Byłem grzeczny ale to minęło. Wielkie rzeczy... Media wiedzą o nas ale nie wiedzą o umowie wszystko łatwo się zatuszuje. Poza tym mam znajomości. Westchnąłem popychając drzwi od gabinetu. Usiadłem przy biurku i przeczesałem włosy dłonią. Chwyciłem swojego iPhone'a i wykręciłem numer Georg'a.
-Halo? -Odezwał się jego głęboki głos.
-Zabieram od ciebie Emily. Zatrzymaj sobie kase ale dziewczyna wraca.. -Powiedzialem stanowczo.
-Ale czemu? - Zapytał czym mnie wkurwił. Co on taki ciekawy he?
-Nie twój pierdolony interes. Spakuj ją przyjade zaraz po jej rzeczy.- mruknąłem.
-A co jeśli powiem, że nie?-Wkurwił mnie. W moim słowniku nie ma słowa nie.
-To dopilnuje, żeby ten twój burdel zastał rozpierdolony a ty skończysz siedząc gołą dupą na buku!! -Wrzasnąłem uderzając w biurko.
-Dobra już sie tak nie spinaj... Zaraz ją spakuje.. -I to rozumiem.
-Nara.- Mruknąłem rozłączając się i udając do garderoby gdzie włożyłem swój nowy garnitur. Następnie uczesałem się i zszedłem na dół. Emily siedziała pod ścianą płacząc. Podszedł bym do niej gdybym nie był zimnym skurwielem bez uczuć.. Westchnąłem.
-Wychodze... Przemysl sobie wszystko i powiedz mi co wymyśliłaś jak wróce.. -oznajmiłem bioràc klucze od domu i samochodu. Zamknąłem mieszkanie i wsiadłem do samochodu odpalając go. Ruszyłem po bagaże Em. Teraz pomieszka sobie ze mną. Muszę ją wytresować od nowa. Mruknąłem i wyciągnąłem paczke papierosów ze schowka i zapaliłem jednego zaciągając się jego zawartością. Wypuściłem "chmurke" na zewnątrz pogrążając auto w kłębach dymu. Sam zdziwiłem się, że tak szybko odzyskałem spokój. Zazwyczaj nosiło mnie przez kilka dni. Poza tym dziewczyny odrazu dostawały kary. Emily nie. Niech się cieszy. Teraz jej wybacze. Jest jeszcze nie doświadczona w takich układach. Lecz jak już ją wytresuje będzie jak z innymi. Już widzę ją nagą przykutą do łóżka i bicz sunący między jej udami. Przez moje ciało przeszły dreszcze pidniecenia. Wyrzuciłem szluga przez okno i zajechałem pod mieszkanie Georg'a i jego dziwek. Wysiadłem z auta trzaskając drzwiami. Zamknąłem je i podszedłem do willi pukając. Drzwi otworzyła jedna z jego dziwek patrząc na mnie jak na kawałek mięsa. Spojrzałem na nią z obrzydzeniem przedzierając się do gabinetu Georg'a.
-Gdzie jej rzeczy? -zapytałem na wejściu.
-Tutaj..- wskazał na kilka walizek stojących w korytarzu.
-Ok.-powiedzialem biorąc je i zanosząc do samochodu. Wsiadłem do niego i skierowałem sie w strone domu.

Emily's POV
Gdy Justin tylko wyszedł podniosłam się i udałam do pokoju, który ostatnio do mnie należał. Weszłam do łazienki i nalałam wodę do wanny przygotowując sobie kąpiel. Powoli podeszłam do lusterka i przejrzałam się w nim. Mój policzek był krwisto-czerwony. Podniosłam bluzkę ściągając ją. Pod nią widniała kolejna niespodzianka. Mianowicie bordowy siniak po uderzeniu. Westchnęłam dotykając go. Delikatnie syknęłam z bólu. Wolałam już go zostawić. Rozebrałam się i weszłam do wanny. Gorąca woda delikatnie szczypała moje ciało. Rozluźniłam się opierając wygodnie i nakładając żel na swoje dłonie, po czym dokładnie spieniłam go wcierając w skóre. Gdy byłam już cała pokryta pianą spłukałam ją. Wzdychając wyszłam na dywanik, chwytając ręcznik i dokładnie się nim wycierając. Następnie narzuciłam na siebie satynowy szlafrok i wyszłam z pomieszczenia na korytarz. Rozejrzałam się przypominajàc sobie coś...

-Dlaczego miałabym uciekać? Tylko dlatego, że jesteś uzależniony od ostrego seksu i masz w domu pokój zabaw?- Zapytała z drwiącym uśmiechem.
-Moim problemem nie jest tylko to... Ja kocham kontrole.
-Kontrole? O co ci chodzi ?
-Emily.. Ja jestem panem.- Powiedziałem, przez co w pomieszczeniu nastała cisza.
-Okeyy ale w jakim sensie?- zapytała a ja się zaśmiałem. Tylko patrzeć jak wybiegnie z krzykiem. Ale wtedy ją złapie.. I nie będzie to dla niej przyjemne.
-W sensie.. Moje związki nie były normalne. Ja miałem umowy z kobietami. Były moimi zabawkami seksualnymi. Żadna z nich nie mogła odejść bo wiązało się to z poważnymi konsekwencjami.

Tak.. Jestem w dupie. Najgorsze jest to, że wiedziałam i wszystkim. Sama sie w to wpakowałam. Nic.. Trzeba bedzie przeżyć. Umowa z Justinem nie jest na zawsze.... Przynajmniej tak mi sie wydaje.. Pokręciłam głową zamykając drzwi. Nagle coś przykuło moją uwage.
-PZNZ... -mruknęłam podchodząc do jego drzwi. Delikatnie nacisnęłam klamke tym samym je otwierając. Powoli weszłam do środka rozglądając sie. Podeszłam do jednej z szyflad i otworzyłam ją. Znalazłam tam kajdanki w każdym rozmiarze. Wzięłam takie, które będą dla mnie idealne i szybko wyszłam opierając sie o drzwi. Uniosłam zabrany przedmiot i głośno przełknęłam ślinę.
-Jesteś tylko zwykłą dziwką Emily... Dasz rade...- powiedziałam udając sie do salonu i siadając na kanapie. Czekałam na Justina. Miałam nadzieje, że nie jest już taki zły. W tym samym momencie ukazał się w drzwiach z moimi walizkami. Przyglądałam się mu do czasu aż mnie nie zauważył.
-Emily? Co tak siedzisz? -zapytał podchodzac bliżej. Wyciągnęłam kajdanki i pomachałam nimi.
-Chodź... Przecież tego chciałeś..- Powiedziałam puszczając mu oczko. Nie wiem jak to dalej będzie.. Ale ten człowiek i jego bipolarność mnie przeraża.

Autorka: MATKO ILE KOMOW I WEJSC JEZU KOCHAM WAS. PRZEPRASZAM ZE TAK DAWNO NIE DODAWALAM JEZELI BEDZIE SPORO KOMENTARZY TO MOZE JUTRO JUZ DODAM NASTEPNY... KC <3333

poniedziałek, 7 października 2013

*Chapter Fourteen*

Z każdą sekundą moje serce przyśpieszało swoje tempo. Z trudem przełknęłam śline zauważając dobrze znany mi podjazd. Justin zaparkował, a ja westchnęłam odpinając pasy. Przymknęłam oczy, a w moje nozdrza uderzyło chłodne wieczorne powietrze.
-Gotowa księżniczko?- Zaśmiał się Bieber na co przewróciłam oczami.-Czyżby humor ci nie dopisywał?- Zapytał owijając wokół mnie swoją rękę.
-No nie wiem czy powinnam być szczęśliwa wiedząc, że zaraz mnie wyruchasz...- Mruknęłam spoglądając na pękniętą płytę chodnikową.
-Okey..- Odpowiedział mrucząc coś pod nosem i opierając się o maskę swojego Range Rovera.- Co znowu ci nie pasuje? Przecież wiesz jaką mamy umowę!- Powiedział stłumionym głosem spoglądając na czubki swoich Supr.
-Wiem..- Odpowiedziałam oblizując swoje usta.
-Więc o co chodzi?- Zapytał, a ja opadłan na maske obok niego.
-Nic..- Szepnęłam przygryzając wargę. Brunet zbliżył sie do mnie rozchylając moje uda i stając między nimi.
-Posłuchaj.. Wiem, że to wszystko jest popieprzone.. Ale w naszym małym układzie obowiązuje jeszcze jedna rzecz..- zaczął, a jago gorący oddech uderzyL w moje ucho.
-Mianowicie? - zapytałam drżącym głosem jeżdżąc dłonią po jego białym t-shircie.
-Zaufanie..- Mruknął w moją szyję składając na niej mokry pocałunek.- I szczerość..- Spojrzał w moje oczy.
-Po prostu...- Zaczęłam.- To wszytko jest dla mnie nowe.. Nie wiem jak mam sie zachowywać. Nie jesteśmy parą, a mamy sie tak zachowywać.. Ja nie wiem czy potrafie tak udawać. Boje sie , że kiedy będę próbowała poniose kare.. Justin boje sie że coś mi zrobisz... Ufam ci ale nie do tego stopnia aby czuć się pewnie..- Westchnęłam. Odszedł kawałek spluwając i odwracając się gwałtownie.
-Kurwa!- Krzyknął, a ja się wystraszyłam.- Okey...Na jakiś czas zawieszam te jebane kary... Teraz mi ufasz?- Zapytał, a moje serce mocniej zabiło.
-N-Naprawdę?- Zapytałam z nadzieją.
-Tak..Moze przez ten czas przyzwyczaisz sie do tego co sie dzieje i dostosunesz do moich wskazowek..- Uśmiechnął się, a ja do niego dołączyłam.-Teraz wszystko ok?- Zapytał z nadzieją.
-Tak..- delikatnie skinęłam i zeskoczyłam na chodnik.- To co idziemy?- Zapytałam i podałam mu rękę. Weszliśmy przez ogromne drzwi do jego domu, a następnie salonu.      -Usiądź ja jeszcze muszę gdzieś jeszcze zadzwonić..- Westchnął i poszedł do swojego gabinetu. Wstałam po pilota i włączyłam telewizję. Skakałam po programach szukając czegoś co nie było by powtórką albo jakimś szajsem. Znalazłam....wiadomości. Westchnęłam skupiając się na informacjach ze świata.
-Em kochanie możesz tu na chwile przyjść?!- Z gabinetu dobiegł głos Justina. Kochanie?! W co on do cholery gra.. Westchnęłam podnosząc się i zmierzając w jego kierunku.
-Coś się stało?- Zapytałam przekraczając próg.
-Nie, nic po prostu moi rodzice chcieli z tobą poroznawiać..- Oznajmił odwracając sie w moją stronę i bezgłośnie wymawiając "kurwa". Odsłonił także swojego laptopa, w którym widniały twarze jak przypuszczam jego rodziców.
-Um..Dzień Dobry..- Powiedziałam uśmiechając się i podchodząc bliżej monitora.
-Dzień Dobry kochanie.. - Odezwała sie jego mama.
-Um wiec o czym chcieli państwo ze mną rozmawiać?- zapytałam.
-Oj mów nam po imieniu.. Alyson Green, a to Jake- wskazała na męża. Ale zaraz... Oni mają inne nazwisko? Zdezorientowałam sie troche co musiał zauważyć Justin.
-Umm oni mnie adoptowali...- powiedział.
-Umh.. Okey.- usmiechnęłam się.
-Tak.. Wiec chcieliśmy cie tylko poznać.. Spotkamy sie osobiście jak tylko wrócimy z Francjii.. A teraz nie bedziemy wam przeszkadzac.. Bawcie sie.. - Powiedzieli po czym rozłączyli sie.
-Okey... Skąd oni o mnie wiedzą?- Zapytałam.
-Nie wiem... Ale trudno sie mowi.. Wiec.. Na czym skończyliśmy?- Zapytał podchodząc do mnie i delikatnie opuszczając ramiączko od mojego stanika.
-Hmm nie wiem ale wiem od czego możemy zacząć.. - Zaśmialam sie, a Justin wpił w moje usta. Z chwili na chwile pocałunek zaczął się pogłębiać, a my cofać do salonu. Chwilę potem poczułam jak moje kolana dotykają kanapy, na którą zaraz potem opadłam. Ułożyłam się wygodniej i rozchyliłam uda, aby Justin mógł się nade mną położyć. Nie przerywając pocałunku zaczął podciągać mój t-shirt po chwili zupełnie się go pozbywając. Po oderwaniu się od moich ust nie powrócił do nich, lecz zajął się moją szczęką. Składał na niej mokre pocałunki schodząc coraz niżej. Cicho jęknęłam gdy zaczął lizać moją szyję , a następnie mocniej się do niej przyssał na co syknęłam. Całą swoją siłą przekręciłam nas tak, że to ja teraz byłam na nim. Bieber delikatnie zaśmiał się, ale szybko zakończyłam to wpijając w jego usta. Powoli zaczęłam ściągać jego t-shirt co chwile niepewnie spoglądając w jego oczy. Delikatnie przytaknął na co uśmiechnęłam się. Gdy odkryłam jego klate przekręcił nas przygryzając płatek mojego ucha. Moje udo było między jego nogami i mogłam wyczuć jego wzwód. Delikatnie uniosłam nogę pocierając nią o jego krocze co spowodowało, że cicho jęknął. Nie przerywałam tej czynności zaczynając masować językiem jego podniebienia. Zaśmiał się cicho zaczynając rozpinać moje spodnie. Uniosłam delikatnie biodra tym samym pomagając mu się ich pozbyć. Gdy zostałam w samej bieliźnie złapałam za spodnie Justina energicznie pociągając je w dół. Postanowiłam nie dawać mu siebie tak szybko tylko się z nim podroczyć. Chwyciłem jego krocze delikatnie je masując i ugniatając. Bieber syknął pròbując nas przekręcić ale nic z tego.
-Oj nie kochana..- Szepnął macniej mną szrpiąc i przekręcając. Zaczął powoli zsuwać moje majtki, gdy przerwał nam głos dziennikarki.
-"Słynny Biznesmen Justin Bieber widziany był w towarzystwie atrakcyjnej brunetki *nasze zdjecie gdy bylismy przed jego domem, a ja siedzialam na masce* Jak donosza nasze źródła jest to jedna z lokalnych prostytutek. Czy to nowa pasja Biebera? O co w tym wszystkim chodzi? Spróbujemy się dowiedzieć. A tymczasem zapraszamy na...." Justin wyłączył telewizor.
-Kurwa ...-Warknął patrząc na mnie.
-I co teraz ? -zapytałam przygryzając wargę.
-Nic... Wyjaśnię to później.. A teraz.. Na czym skończyliśmy?- zapytał, a ja odepchnęłam go.
-Ty chcesz teraz uprawiać seks? Sorry ale ja nie chce.. Musze to ogarnąć.- Powiedzialam unosząc się.
-Ogarnąć to ty musisz to..- Wskazał na swoje uniesione krocze.
-Nie bede się z tobą pieprzyć Justin..- Jęknęłam.
-To jaki problem?- Zaśmiał się.- Zrób mi loda..- Powiedział. ŻE.CO.KURWA.PROSZE?!

Od Autora: Jejkuuu dziekuje za az 15 kom ?!?! JEZUUUU KC przepraszam ze tyle czekacie ale nie wyrabiam... Kc paaa.
Ps: zapisujcie sie do zakladki informowani <3

sobota, 28 września 2013

*Chapter Thirteen*

Ciekaw jestem co teraz powiem. Emily zapłaci za to co mi zrobiła. To nie jest śmieszne. Ani troche. Załatwiłem jej, że będzie mieszkać w pokoju sama, a ona wyjeżdża z taką akcją. W sumie...to może być zabawnie. Zaraz nasze role się zamienią.
-Że co ty jej powiedziałeś? Że jej niby nie potrzebujesz?!- Krzyknął na mnie wstając. Uśmiechnąłem się odchylając na kanapie.
-Yeah..tak powiedziałem..- Odetchnąłem. Jak chce się bawić w tą grę to prosze bardzo...
-Ale dlaczego?!- Nie odpuszczał. Zaśmiałem się gorzko.
-Paradowała naga po domu. Nie czułem sie na tyle silny... Co innego miałem jej powiedzieć?- Zapytałem mentalnie przybijając sobie piątkę.
-Uhm.. No nie wiem porozmawiać z nią? Spróbować powiedzieć jej , że nie czujesz się z ty-
-Mówiłem!- Krzyknąłem przewrywając jego długie wywody, które pewnie zaraz by się zaczęły.
-A ona co na to?- Zapytał pocierając brodę kciukiem i siadając. Zaśmiałem się.
-Powiedziała, że robi tak zawsze i to dla niej normalne. Dodatkowo powiedziała, że nie da rady tego zmienić.. Jednym słowem dała mi do zrozumienia, że mam się z tym pogodzić.- Oznajmiłem uśmiechając się.
-To dziwne..Emily nie wyglądała na dziewczynę z takimi przyzwyczajeniami. .. No ale jak widać myliłem się. Dobrze więc.. Może...- zaczął na co posłałem mu pytające spojrzenie.-Może pojedziesz z nią porozmawiać? Przeprosisz za swoją wybuchowość, bo znam cie na tyle dobrze aby stwierdzić, że na pewno zacząłeś się rzucać i wrzeszczeć..- Powiedział a ja się zaśmiałem.
-Bro, masz kamery u mnie w domu?- Zaśmiał się.-No dobra.. Pojade do niej.-Oznajmiłem wstając.
-Do zobaczenia Bieber..- Mruknął Frank.
-Do zobaczenia Frank..-Powiedziałem i wyszedłem. Skierowałem się prosto do wyjścia. Spotkałem się po drodze ze zdziwionymi spojrzeniami innych ludzi. Irytowało mnie to. Te jebane stereotypy. Czyli, że jak jestem biznesmenem to nie moge ubierać się w jeansy, supry i t-shirty? Jebać to. Wyszedłem przez rozsuwane szklane drzwi łapiąc w płuca powietrze pełne spalin. Wskoczyłem do Range Rovera i wjechałem na autostrade w stronę "domu" Emily. Wyciągnąłem swojego iPhone'a po czym wybrałem numer Em. Odłożyłem urządzenie, ponieważ, synchronizowało się ono z autem i nie musiałem, trzymać go przy uchu aby słyszeć ,swojego rozmówce i do niego mówić.
-Halo?- Przez auto przebiegł damski głos.
-No hey shawty..- Mruknąłem.
-Cześć Justin!- Powiedziała, a jej głos lekko drżał. Nic nie poradze , że działam tak na kobiety.
-Zgadnij gdzie jestem?- Zapytałem.
-Po odgłosach wnioskuje, że gdzieś jedziesz?- Bystra.
-Racja.. Jade do ciebie kotek..- Powiedziałem na wydechu.
-Jak to? Czemu?- Pytała.
-Frank kazał mi z tobą porozmawiać na pewne tematy.. Ale znasz mnie. Nie zamierzam tylko rozmawiać.- Oznajmiłem.
-No okey.. Czekam.- Powiedziała zaniepokojona. Zupełnie nie rozumiem dlaczego się mnie boi.
-Pa kochanie.
-Nie mów do mnie kochanie... To irytujące.- Zaśmiałem sie.
-Dobrze seksowna.- Panowałem nad sobą aby nie parsknąć.
-Pierdol się..- Rozłączyła się.
-Zaraz będę..- Powiedziałem przyśpieszając i wymijając kilka wolniejszych aut. Cholernie irytują mnie te korki.

Emily's POV

Gdy tylko zakończyłam rozmowę z Justinem szybko wbiegłam do łazienki i przebrałam w znajdujące się tam ubrania. Następnie włożyłam znoszone żółte conversy i zbiegłam na dół.
-Wychodzę!- Krzyknęłam, ale nie wiem czy w ogóle ktokolwiek mnie usłyszał. Wyszłam przed dom i skierowałam się do drogi. Czarny Range Rover wyjechał z za zakrętu. Poznałam, że to auto Justina. Mimowolnie uśmiechnęłam się i pomachałam mu. Samochód zatrzymał się na parkingu, a z niego wysiadł brunet. Jego włosy były w totalnym nie ładzie ale nie to zdziwiło mnie najbardziej. Nie miał garnituru. Był ubrany jak typowy Badass. Zaśmiałam się na tą myśl i podeszłam bliżej.
-No hej..- Powiedziałam, a brunet uśmiechnął się.
-hej.. Matko jakie korki..- Mruknął zirytowany.
-A jednak szybko przyjechałeś..-zaśmiałam się.
-Widocznie miałem powód..- Mruknął opierając się o bok samochodu i przyciągając mnie bliżej. Zaśmiałam się.- Gdybym mógł przeleciałbym cię tu i teraz..- Powiedział przejeżdżając nosem po mojej szyi. Moje ciało pokryły ciarki.
-Nikt ci przecież nie zabrania..- Mruknęłam zadziornie się uśmiechając.
-Nie kuś..- zaśmiał się puszczając mnie i podciągając spodnie.
-Więc.. O czym chciałeś ze mną rozmawiać?- Zapytałam ciekawa.
-Umm... Może o tej naszej "kłótni" i moich słowach, że jesteś mi już "nie potrzebna".- Powiedział, a ja nerwowo przygryzłam wargę.
-Rozumiem... Przepraszam za to ale nie wiedziałam co mam powiedzieć..- Tłumaczyłam się ale taka była prawda nie umiałam kłamać na zawołanie.
-Nic nie szkodzi.. Także coś mu powiedziałem..- Powiedział Justin kopiąc kamyk.
-Co?!- zapytałam lekko zaniepokojona.
-Moja słodka tajemnica..- Powiedział i się zaśmiał.
-Ugh.. Nie nawidze cie !- Krzyknęłam mrużąc oczy.
-Wiem, że kłamiesz..- Puścił mi oko i westchnął.-To co? Jedziemy gdzieś?- zapytał.
-A nie musisz iść do pracy?- zapytałam zdziwiona.
-Nope. Jestem szefem nie musze tam chodzić codziennie.- Wytłumaczył.
-No to ok..- Odparłam wsiadając tak samo jak Justin do auta.
-Co powiesz na kino?- Zapytał.
-Brzmi świetnie..- Uśmiechnęłam się i już po chwili ruszyliśmy. Droga nie była długa biorąc pod uwagę, że "mieszkam" w centrum.
Ostrożnie wysiadłam podciągając swoje miętowe rurki.Obok mnie pojawił się Justin i ruszyliśmy do budynku. Miałam wrażenie, że każdy na nas patrzył. Nie byłam przyzwyczajona do tego więc starałam się ukryć za Justinem. Niewiele to jednak dawało. Usłyszałam delikatny chichot. Uniosłam więc głowę i zobaczyłam rozbawionego Biebera. Posłałam mu pytające spojrzenie gdy stanęliśmy w kolejce. Brunet nachylił się, a jego gorący oddech zderzył się z moim uchem.
-She don't like lights...wanna keep us in the dark..(pl; ona nie lubi świateł chce utrzymać nas w ciemności.)- Zanucił. Zachichotałam odpychając go i zakładając kosmyk włosów za ucho.
-Następny..- Piskliwy głos kobiety za szybką wydobył się z głośnika. Justin podszedł do drugiego mikrofonu aby kupić bilety.
-Dzień dobry.. Poproszę dwa bilety na ,,Spring Breakers".- Powiedział posyłając kobiecie zalotny uśmiech, na co ja przewróciłam oczami.
-20 dolarów..- Powiedziała, a Justin wyciągnął portfel płacąc.-Udanego seansu.-Powiedziała.
-Dziękuję..- Mruknął Justin i odszedł na bok wręczając mi jeden z biletów.
-Spring Breakers? Czyżbyś wielbił takie filmy?- Zapytałam śmiejąc się.
-Wielbie tam tylko jedno.-Oznajmił dumnie.
-Cycki?- Zapytałam prychając.
-Owszem.. Ale tylko jednej osoby.- Powiedział kiwając głową i kupując pop-corn.
-Niech zgadne.. Vanessa ?- Zaśmiałem się.
-Nope. Tylko Selena Gomez. Tylko przy niej się masturbuję..- Szpnął, a ja musiałam odkaszlnąć.
-Nie wiem co obrzydza mnie bardziej.. Moja niechęć do uwielbianej przez ciebie aktorki czy to drugie...- Powiedziałam wystawiając język.-Dobra chodźmy już na ten film..- Przewróciłam oczami i udałam się razem z Justinem do sali. Zajęliśmy miejsca. Wokół nas było pusto. Tylko po kilka osób w 4 pierwszych rzędach. Długo nie musieliśmy czekać na rozpoczęcie seansu. Muszę powiedzieć, że już początek filmu mi się spodobał. Myślałam, że jest gorszy.. Zsunęłam się delikatnie na krześle spoglądając na skupionego Justina. Chwilę później odłożyłam paczkę pop-corn'u i usadowiłam ciałem bliżej Biebera. Jego ręka spoczeła na moim kolanie delikatnie je pocierając. Następnie jego gorąca dłoń zaczęła przesuwać się coraz wyżej, aż do złączenia moich ud. Posłałam Justinowi mrożące spojrzenie na co się zaśmiał. Uniósł rękę swoje palce wsuwając pod spodnie i zachaczając o gumę moich majteczek. Lekko zardżałam ale postanowiłam to zignorować miałam cichą nadzieję, że odpuści, ale na marne. W dalszym ciągu poruszał się w dół. Nagle na całe szczęście się zatrzymał. Postanowiłam już wszystko olać. Niech sobie trzyma tą rękę już nic mnie nie interesuje. Chce po prostu do końca obejrzeć ten film. Nagle poczułam jak jednym płynnym ruchem jego palec wchodzi we mnie. Jęknęłam uderzając go w rękę. Szybko wyszedł i spojrzał na mnie uśmiechnięty.
-Natychmiast przestań!-Szepnęłam, a ten spojrzał zirytowany.
-Niby czemu?-zapytał.
-Po pierwsze jesteśmy w kinie. Po drugie są tutaj ludzie więc sorry ale masz się ogarnąć!- Odpowiedziałam głośnym szeptem.
-Ale jest ciemno i nikt nie widzi, a jak będziesz cicho to nawet nie usłyszy.- Powiedział.
-N-I-E!- Warknęłam, a on zabrał zdenerwowany rękę.
-Rozliczymy się w domu.- Mruknął.
-W domu rób sobie co chcesz..- Szepnęłam.
-Co chce?- Zapytał z uśmiechem.
-Bipolarny erotoman..- Mruknęłam skupiając swoją uwagę na filmie. Gdy tylko się skończył prawie biegiem wydostaliśmy się na zewnątrz do samochodu. Wsiadłam do auta i tak samo jak Justin zapięłam.
-Dlaczego tak pędzisz?- Zapytałam, gdy opony zapiszczały podczas wyjeżdżania na ulicę.
-Do domu. Musimy zrobić co tylko chcę..- Zaśmiał się, a ja zbladłam. Po co ja to mówiłam? Następnym razem walnijcie mnie.. Teraz chce umrzeć.

Od Autora: Znowu Przepraszam juz nie wiem ktory raz..DZIEKI ZA PONAD 7000WEJŚĆ I 11 KOMENTARZY!! DO NN...

piątek, 20 września 2013

*Chapter Twelve*

Emily's POV

Samochód delikatnie podskoczył gdy wjeżdżaliśmy na podjazd mojego starego "domu". Weschnęłam opuszczając wzrok i skupiając się na skubaniu paznokci. Georg zaparkował auto i wysiadł zabierając moją walizkę.
-Wysiadasz?!- Warknął , a przez moje ciało przeszły dreszcze. Bałam się mu sprzeciwiać. Tak na prawdę to nie miałam prawa nawet sie odezwać gdy mi na to nie pozwoli. Pokiwałam ostrożnie głową jedną nogę stawiając na betonie. Następnie ruszyliśmy do budynku. Jak zwykle było tam wiele dziewczyn wyglądających jak ja wcześniej.. Zanim spotkałam Justina, a on zabrał mnie do siebie. Jeszcze tylko te cholerne 5 miesięcy, a moje życie wróci na dobry tor. -Idź do swojego pokoju,a ja musze coś załatwić.. - Oznajmił stawiając walizkę przed drzwiami do pomieszczeszczenia nie tak dawno przeze mnie zamieszkiwanego. Wzięłam głęboki oddech i złapałam za klamkę ciągnąc ją w dół. W jednej chwili znalazłam sie w środku. Odsunęłam walizkę pod ścianę i usiadłam w fotelu. Łokcie oparłam o kolana, a głowę schowałam w dłonie.
-Prosze,prosze kogo nam tu znowu przywiało?- Usłyszałam piskliwy głos. Skądś go kojarzyłam ale nie byłam pewna, więc podniosłam głowę. Ujrzałam.. Margaret. Tak myślałam, że to ona. Zawsze chciała mi dowalić i nie powiem..udawało jej się to.-Zaczęłaś zdychać z głodu? Ja na miejscu Georga bym po ciebie nie pojechała...-mówiła na co prychnęłam.
-Dla twojej wiadomości to miałam lepsze życie niż możesz sobie wymarzyć i wiesz co? Gdyby nie ta jebana umowa już bym tu nie wróciła.- Warknęłam podirytowana.
-Jasne.. Zabrał cię książe na białym koniu i pojechaliście do jego zamku...-zadrwiła denerwując mnie jeszcze bardziej.
-Może nie książe ,a biznesmen, może nie biały koń, a chromowany fisher karma, a co do zamku to masz racje..- Uśmiechnęłam się jak te wszystkie wredne suki w serialach i filmach.
-Gadaj sobie..- Zaśmiała się opadając na łóżko.
-Odwal się ode mnie... Powiedz mi lepiej co tu do cholery robisz co?!- Krzyknęłam wkurzona.
-Mieszkam? To jeden z większych pokoi więc spokojnie się w nim zmieścimy... Przynajmniej do czasu, aż mój pokój nie zostanie odnowiony.- Powiedziała i mogę się założyć, że moja twarz przybrała kolor purpury.
-Że ty co proszę?!-Krzyknęłam biegnąc do drzwi.-Pakuj się bo stąd wylatujesz!- Oznajmiłam trzaskając drzwiami i udając się do gabinetu Georga. Może i powinnam zapukać ale w tym momencie byłam zbyt zdenerwowana, żeby o tym pamiętać.
-Łoł co sie stało?- Zapytał unosząc ręce i cofając się.
-Co ona tam robi?- Zapytałam zakładając ręce na piersi i przygryzając policzki.
-Kto?- Zapytał. Niech mnie lepiej nie wkurwia...
-Margaret?- Powiedziałam prychając.
-Słuchaj jej pokój jest remontowany.. Poza tym wiem, że nie jesteście w najlepszych relacjach i może czas to zmienić?- Zapytał uśmiechając co odwzajemniłam, oczywiście mój uśmiech był sztuczny.
-Co powiesz na...- Powiedziałam zmysłowo zbliżając się do niego i chwytając jego krawat.-NIE?! Lepiej, żeby już jej nie było kiedy wróce...- Odparłam wychodząc z pokoju ,a następnie budynku. Ruszyłam ulicą prosto do niedaleko położonego parku. Weszłam na jedną z wydeptanych ścieżek rozkoszując się świeżym powietrzem. Schowałam dłonie w kieszenie bluzy i ruszyłam przed siebie. Nagle zadzwonił telefon. Zirytowana i pewna, że jest to Georg odebrałam.
-Czego?!- Krzyknęłam do słucahwki.
-Wow to może zadzwonię później..- Usłyszałam głęboki, ochrypły głos.
-Justin? Nie, przepraszam.. Myślałam, że to Georg..-tłumaczyłam się przez co doprowadziłam Justina do śmiechu. Co w tym takiego śmiesznego !?
-Nie no okey rozumiem, każdy ma prawo się denerwować..- Powiedział wzdychając.
-Gdyby tobie sie coś takiego zdarzyło też byś był wkurwiony!- Warknęłam przypominając sobie o wszystkim.
-Widze, że ostro.. Może jakieś szczegóły?- Zapytał, teraz całkiem poważnie. Kopnęłam leżący na drodze kamyk i wypuściłam głośno powietrze.
-Georg dał mi do pokoju laske z którą się nie dogaduje i mówi, że mam z nią mieszkać. Nie.ma.mowy.- Powiedziałam prychając.
-Aha... Postaram się z nim pogadać..- Mruknął tajemniczo.
-Justin nie rób sobie kłopotu..- Powiedziałam uśmiechając się delikatnie.
-Żaden kłopot...-Powiedział ozięble.
-Ej, co sie dzieje?- Zapytałam, ponieważ czułam, że coś jest nie tak.
-Właśnie dostałem wiadomość od Frank'a.. Pisze, że chce się z nqmi spotkać..- Powiedział a ja przygryzłam dwlikatnie wargę.
-I co zamierzasz zrobić?- Zapytałam siadając na ławce.
-Nie wiem.. Musze się z nim skontaktować..- Powiedział na co przytaknęłam.
-Ok.. Pa- Powiedziałam.
-Pa..- Mruknął, a ja wstałam i poszłam dalej.

Justin's POV

Od razu po zakończonej rozmowie z Emily postanowiłem zadzwonić do Frank'a. Powiedzieć, że wybrał sobie fatalny moment było niedopowiedzeniem. Bałem się, że to wszystko może się wydać. Najgorsze jest to, że nie ma Emily, a sam nie mogę wszystkiego zmyślić.
-Halo?- Usłyszałem głos psychologa po drugiej stronie.
-Cześć Frank.. Chciałeś się spotkać..- Zacząłem
-Tak. Myśle, że to już czas poza tym bardzo długo się nie odzywałeś.. Coś się dzieje?- Zapytał. No tak... Jak zawsze ciekawski. Westchnąłem.
-Nic takiego, po prostu radze sobie z tym wszystkim i nie potrzebowałem cię..- Mruknąłem.
-Ranisz, Bieber..- Zaśmiał się co odwzajemniłem.-Mniejsza o to. Mam jutro wolne może wpadniecie z Emily?- Zapytał na co przewróciłem oczami.
-Tylko, że Emily wyjechała.. Chciałem, żeby odpoczęła..- Skłamałem,ok. Ale co miałem mu powiedziec?"Hej, Frank ostatnio ostro pieprzyłem się z Emily i wróciłem do swojego starego stylu życia. Teraz wyjebałem ją do burdelu w którym pracowała bo kręcił się obok niej ogrodnik.. Ale jak wróci wpadniemy na kawę."? Właśnie..
-Oh.. Rozumiem.. Ale to nawet dobrze chciałem porozmawiać z tobą na osobności.. To możesz jutro przyjechać?- Zapytał, a ja przewróciłem oczami. Jaki on jest irytujący.
-O której mam być?-zapytałem. Miałem już dość tej rozmowy, ponieważ wiedziałem,że i tak z nim nie wygram.
-Bądź na 10.00- Powiedział.
-Ok.. Pa..- Mruknąłe udając się do sypialni. Było dość późno.

Emily's POV

Właśnie wchodziłam do budynku gdy usłyszałam jakieś krzyki. Zatrzymałam się pod drzwiami i postanowiłam posłuchać.
-Co?! I skoro księżniczka wróciła to może wszystkim mówić co ma robić, a każdy to wykonywać?!- Krzyczała Margaret.
-Dokładnie! A teraz zamknij morde zanim ci coś do niej włoże!!- Ups.. Chyba ktoś się wkurwił..
-Pierdol sie!- Usłyszałam trzask, co oznaczało, że moge wejść.
-Widze butn na twoim pokładzie kapitanie..- Powiedziałam ściągając bluzę i odkładając na wieszak.
-Są z nią same kłopoty.. Niech się nie zdziwi jak ją wyjebie na bruk..- Warknął Georg.
-Wiesz.. Ja płakać nie będę..- Powiedziałam na co się zaśmiał.
-Idź spać.. Pewnie jesteś zmęczona, a pokój jest tylko twój..- powiedział, a ja zaczęłam kierować się na górę. Zatrzymałam się na ostatnim schodku.
-Georg?
-Huh?
-Dziekuje..- Powiedziałam posyłając mu przyjazny uśmiech i znikając za drzwiami.

Justin's POV

Obudziłem się od razu spoglądając zaspanymi jeszcze oczami na budzik. Podświetlane cyfry pokazywały godzinę 9:05.
-Kurwa..- Mruknąłem zrywając się i wbiegając do garderoby. Zabrałem pierwsze lepsze ubrania czyli poprzecierane jeansy i biały t-shirt z dekoltem w kształcie "V". Na nogi włożyłem czarne supry i wybiegłem z domu. I tak byłem już spóźniony wièc w sumie jebie mnie to... Tylko jeden chuj ile sie spóźnie. Najgorsze jest to, że to zrobiłem. Wsiadłem do swojego Range Rovera i ruszyłem ulicami do Poradni Frank'a. Gdy wchodziłem do budynku była godzina 10:15. Szybko pobiegłem do gabinetu i dysząc wpadłem do środka.
-Kogo ja tu widzę? Myślałem, że nie przyjdziesz..- Powiedział mężczyzna nalewając kawy do jednej z- prawdopodobnie mojej-filiżanek.
-Przepraszam troche zaspałem i jeszcze te cholerne korki..- Powiedziałem siadając.
-Rozumiem... Wyglądasz jakoś..inaczej?- Oznajmił, a ja się zaśmiałem.
-Nie zdążyłbym włożyć garnituru.. Przepraszam- Uśmiechnąłem się.
-Nic nie szkodzi.. Fajnie wyglądasz..- Powiedział a ja schowałem twarz w dłonie.
-Przestań bo wyglądamy jak jakaś pierdolona para pedałów..- Mruknąłem śmiejąc się.
-Faktycznie... No dobra na początek zadzwonię do Emily i zapytam dlaczego wyjechała, bo może coś ważnego sie dzieje.- Powiedział, a moje serce stanęLo. Kurwa. Nie ustaliliśmy wersji dla psychologa.
-Halo? Emily?- Powiedział Frank, odkładając ,ustawiony na głośnik telefon.
-Tak.. Cześć Frank! Coś się stało?
-To ja się pytam.. Wyjechałaś i chcę wiedzieć czy wszystko w porządku..- Powiedział, a ja dusiłem w sobie śmiech. On robił to tak przekonująco..
-Nic wielkiego.. Pokłóciłam się z Justinem i..- Co kurwa?! Ona zaczęła udawac płacz?!-i powiedział,że mnie nie potrzebuje..- Powiedziała rozłączając się. Jestem pewien, że właśnie wybucha śmiechem, podczas gdy ja mam przesrane.. Dosłownie.

Od Autorki: STRAAASZNIE WAS PRZEPRASZAM, ŻE NIE DODAŁAM ROZDZIAŁU W CZWARTEK ALE MUSIAŁAM SIĘ UCZYĆ, A W PIĄTEK PO SZKOLE WYJECHAŁAM I WŁAŚNIE WRÓCIŁAM.. MAM NADZIEJE, ŻE MI WYBACZYCIE... DZIEKUJE ZA POPRZEDNIE KOMENTARZE I MAM NADZIEJE, ŻE I TYM RAZEM,MOGE LICZYC NA WASZE OPINIE KC <3

czwartek, 12 września 2013

*Chapter Eleven*

Nie spodziewałam sie go tutaj. Nie dziś. Nie jutro. Na pewno nie na przyjeciu organizowanym przez Justina. Moje ciało pokryło się gęsią skórką, a nogi zrobiły jak z waty. Chwyciłam się ramienia Justina chowając sie za nim, a za razem utrzymując równowagę.
-Jesteś pewna, że to ten kutas?- zapytał brunet spoglądając w moje oczy pełen powagi.
-Tak, jestem tego pewna..-Nerwowo przełknęłam śline, a Justin złapał sie za czubek nosa.
-Cholera..- Wrknął pociągając mnie w jakieś krzewy.-Mam przejebane.. On moze mi wpierdolic, że cie zabrałem.. I jeszcze nagada, że byłaś dziwką...moja rodzina mnie zajebie..-Panikował pociągając za końcówki swoich idealnie ułożonych  jak-po-seksie włosów.
-Zaraz... Ja też mam przesrane ! Może chcieć mnie zabrać, ba nawet ma takie prawo!- Także zaczełam panikować.
-Nie zabierze cię.-powiedział spokojnie rozluźniając się powoli. Doprawdy nie rozumiem tego człowieka i jego pewności co do wszystkiego.
-Skąd ta pewność?- Zapytałam na co spojrzał na mnie drwiąco.
-Jestem Bieber, Justin Bieber i nie daje za wygraną.- Powiedział na co prychnęłam.
-Zaleciało kiepską wersją Bonda..- Mruknęłam.
-I tak miało być Shawty... Teraz chodź ze mną i cały czas trzymaj uśmiech.- Powiedział na co kiwnęłam. Ruszyliśmy na przeciw Georg'owi(mój alfons miał tak na imię). Kutas Georg.. Tak, nawet pasuje. Ta jebana świnia napychała się darmowymi przekąskami. Przez chwilę czułam, że uda nam się wyjść niepostrzeżonymi. Niestety Pan Kutas aka Georg musiał się odwrócić. Szybko opuściłam głowe ale chuja to dało, bo zapomniałam, że mam włosy splecione w warkocz. Wtuliłam się mocniej w Justina ale to wszystko na marne.
-Emily?!- wrzasnęła ta pierdolona świnia. Wypuściłam powietrze zrezygnowana i poczułam jak mięśnie bruneta się napinają.-Co ty tu kurwa robisz? Pojebały ci się miejsca ?!- Krzyczał, a do moich oczu zaczęły napływać łzy. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Tak cholernie sie bałam.
-Po pierwsze kultura, po drugie ciszej po trzecie to kobieta wyrażaj się..- Powiedział Justin, a ja przygryzłam wargę aby nie śmiać sie z tego co powiedział. On sam minute temu klął jak nie wiem co..
-A ty kim niby jesteś?!-Ponownie krzyknął, a Bieber zacisnął dłonie w pięści.
-Tak sie składa, że nazywam sie Justin Bieber i to wszystko jest moje.. Wiec jeżeli nie dostosujesz sie do tego co przed chwilą powiedziałem moich dwóch ochroniarzy tak ci skopie tyłek, że nie usiądziesz przez kilka dni.- Warknął Justin po czym się uśmiechnął na zszokowaną minę Georga.
-W takim razie chodźmy w bardziej przestronniejsze miejsce..- Mruknął patrząc na mnie zmrużonymi oczami.
-Jasne..-Westchnął Justin na co Wyszliśmy z ogrodu do domu tak aby nikt nie mógł usłyszeć naszej rozmowy.-Więc- Zaczął Justin.- O czym chciałeś porozmawiać?
-Ty sie jeszcze pytasz ? Ta dziewczyna jest jedną z moich dziwek na których sporo zarabiam i żądam aby do mnie wróciła..- Powiedział wskazując na mnie.
-Nie ma mowy. Dziewczyna zostaje ze mną.- Odpowiedział Justin krzyżując ręce.
-Jak to nie ma mowy?! Ona nie miała prawa uciec!- Bulwersował się Georg.
-Ale kto powiedział, że uciekła?- zaśmiał się brunet.
-To co? Wróżki ją zabrały?- zapytał drwiąco.
-Nie wróżki tylko ja...- Odparł Justin spuszczając głowę i stukając nogą o podłogę.-Zabrałem ją i nie sądzę aby była twoją własnością..
-I tu sie mylisz kolego..- Georg mruknął, a przez moje ciało przeszła gęsia skórka.-Emily podpisała umowę. Przez najbliższe 5 miesięcy jeszcze należy do mnie. Gdy ona sie skończy ? Bierz ją sobie ale jeśli bedziesz próbował czegokolwiek teraz zapewniam ci... Cały świat sie dowie, że mieszkałeś z dziwką!- Oznajmił machając palcem i wskazując na mnie.
-Mówisz, że pięć miesięcy?-zapytał Justin przegarniając włosy.
-Tak..- Odpowiedział Greg. Justin powoli podniósł sie z oparcia kanapy kierując w moją stronę. Spojrzał w moje oczy wzrokiem pełnym współczucia i smutku. Delikatnie skinęłam głową i udałam sie do swojego pokoju aby spakowac ubrania. Oficjalnie to był mój koniec.

No One's POV

Gdy Emily udała się do garderoby aby zabrać swoje ubrania, rozmowa między mężczyznami stała się ostrzejsza.
-Posłuchaj ty mała kurwo!- Krzyknął Justin przyciskając Grega do ściany. -Pamiętaj jak się umawialiśmy! Dziewczyna nie może zostać nawet tknięta rozumiesz ?! Nie za to ci płace..- warknął puszczając go.
-Jasne szefie...- Wybełkotał Greg.-Mam tylko jedno pytanie.. Dlaczego tak bardzo chcesz aby nie było jej tu przez najbliższe 5 miesięcy?-Zapytał Greg, a Justin prychnął.
-Posłuchaj...- Brunet zbliżył sie do mężczyzny.- Nie zabrałem jej dla zabawy, tylko do ostrego pieprzenia. Niestety pojawił sie ten jebany ogrodnik i wszystko zjebał! Nie moge pozwolic aby miedzy nimi do czegos doszło! Tylko mój kuas ma prawo znaleźć sie w jej cipce.. Teraz rozumiesz?- zapytał sycząc.
-J-Jasne...- Wyjąkał Greg drapiąc się w tył głowy.
-To dobrze.- Warknął Justin udając się do stołu i chwytając iPhone'a.-Zrobiłem już przelew na twoje konto. Połowa kasy teraz połowa gdy skończysz..- Oznajmił brunet.
-Mam tylko jedno pytanie..- Zaczął Greg.
-Jakie znowu?- Westchnął Justin.
-Jak ty wytrzymasz te 5 miesięcy bez pieprzenia?- zaśmiał się George.
-Dziewczyna w końcu wróci... A wtedy.. Domyśl sie co bede z nią robił. Wezme wolne i przez kilka dni nie wyjdziemy z sypialni..- Bieber puścił oczko Gregowi, po czym oparł się o ścianę.
-Emily Wood ile jeszcze mam czekać?!- Wydarł sie mężczyzna.
-Już ide!- Krzyknęła dziewczyna, a jej walizka stukała o schody, przy pokonaniu każdego stopnia. Czy to było właśnie to, czego chciał Justin? Otóż nie. Czuł sie cholernie źle, że musi ją oddać do Grega. Poczucie winy? Raczej nie. Sądził iż postępuje dobrze, że robiąc odizoluje ją od Paula. Jakiekolwiek uczucia? Możliwe.. Przede wszystkim strach... Strach o siebie i o to co zrobi ze sobą przez te 5 miesięcy. Chłopak obserwował każdy ruch dziewczyny z walącym mocno sercem. Ona zaś spojrzała na niego smutnym wzrokiem. Wiedziała, że musi tak być. Wiedziała, że informacja o tym, kim była i o tym, że mieszka u Justina może zepsuć mu życie. Nie wiedziała tylko, że było to wszystko zaplanowane.
-Rusz tą dupe!- Krzyknął Georg wypychając ją przez drzwi.
-Do widzenia Justin..- Powiedziała smutnym głosem i ze spuszczoną głową udała się do zaparkowanego samochodu.
-Do widzenia Emily..- Odpowiedział prawie niesłyszalnie Bieber, a delikatny uśmieszek wkradł się na jego twarz. Już zaczął planować co zrobi z Emily po jej powrocie...

Od Autora: Jezuuu przepraszam za tak wielkie opóźnienie ale zaległe rozdzialy mialam na kilku blogach więc musialam rozplanować. Mialam dużo nauki i wolałam się uczyć niż pisac ale to chyba zrozumiałe... Przepraszam, że taki krótki ale padam na ryj... Dodam wcześniej nastepny zeby wam wynagrodzic a nawet kilka jak dam rade... Ily <3

czwartek, 5 września 2013

*Chapter Ten*

Emily's POV
Nadal nie moge uwierzyć, że mu na to pozwoliłam. Bo tak na prawdę w ogóle sie nie wyrywałam. Jednak..nie było tak źle jak myślałam. Teraz gdy wiem, że nie zrobił mi krzywdy mogę spać spokojnie. Najpierw jednak postanowiłam wziąć prysznic. Udałam się do łazienki i ściągnęłam to co miałam. A była to tylko sukienka i stanik. Odkręciłam gorącą wodę i zamknęłam kabinę. Stanęłam przed lustrem i patrzyłam na swój rozmazany makijaż i potergane włosy. Pokręciłqm głową i spoglądając na swoje stopy weszłam pod strumień gorącej wody. Syknęłam, ponieważ była za ciepła, ale nie miałam zamiaru jej schładzać. Jestem przyzwyczajona do takiego czegoś, ba nawet to lubie. Chwyciłam swój ulubiony płyn jagodowy i wtarłam go w ciało tworząc na nim pianę. Następnie pozwoliłam wodzie to spłukać. Chwyciłam grapefruitowy szampon i nałożyłam go na włosy powoli wcierając i drapiąc skórę głowy. Cicho mruknęłam na to uczucie. Gdy włosy także były umyte wyszłam okręcając się ręcznikiem, a włosy dwlikatnie przysuszając drugim. Wyszłam do sypialni skręcając do garderoby. Przeszukałam chyba całą ale nie znalazłam pidżamy. Westchnęłam wychodząc i pukając do sypialni Justina. Nikt sie nie odezwał, więc po prostu weszłam. Podeszłam do jego garderoby i zapaliłam w niej światło. Wzięłam pierwszą lepszą koszule i wybiegłam zamykając za sobą drzwi. Wskoczyłam do swojego pokoju i chwyciłam czystą bieliznę. Włożyłam ją, a na nią koszule Justina. Miejmy nadzieję, że nie będzie zły. Położyłqm się do łóżka zamykając oczy. Nic z tego. Musze coś zjeść. Wstałam udając się do kuchni. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam kabanosy. Chwyciłam paczkę wyciągając kilka i siadając na krześle barowym. Bardzo szybko zaczęłam je jeść gdy usłyszałam ciche chrząknięcie za sobą. Gwałtownie się odwróciłam spoglądając na Justina. Miał na sobie biały T-shirt i szare dresy. Pierwszy raz widziałam go bez garnituru.
-Panno Wood czyżby pani zgłodniała?- zapytał z chytrym uśmieszkiem.
-Owszem Panie Bieber..- Mruknęłam biorąc się za kolejnego kabanosa.
-Ciekawe przez co pani tak zgłodniała..- Powiedział szeroko się uśmiechając i siadając obok mnie.
-Właśnie sama się zastanawiam bo nie robiłam dziś niczego wyczerpującego ani intensywnego. Przynajmniej na noc..- Odparłam udając powagę. Brunet zbladł lekko rozchylając usta.- Żartowałam. Ty i twój chuj robicie wielkie spustoszenie...- mruknęłam wstając i patrząc jak się śmieje. Już miałam wejść na góre gdy usłyszałam głos Biebera.
-Czy to jest moja koszula?- zaśmiał się.
-Um..tak..ja..- Próbowałam cos powiedziec ale czułam sie cholernie zawstydzona.
-Nie musisz sie tłumaczyć... Powiedziałaś mi ze mój kutas jest wielki...wybaczam ci tą koszulę.-Oznajmił, a ja zmarszczyłam brwi.
-Nie powiedziałam!
-Tak.
-Nie.
-Tak.
-Ugh zamknij się!
-Czyli sie przyznajesz?!
-Pierdol sie !!
-Tylko z tobą mała!
-Mała to jest twoja pała..- zachichotałam biegnąc na górę. Zaśmiałam się i weszłam do pokoju. Zamknęłam go i wskoczyłam pod kołdrę szybko zasypiając.
Rano gdy tylko się obudziłam wyskoczyłam z łóżka i pobiegłam się przebrać. Włożyłam krótkie jeansowe spodenki, koszule w kratkę, a włosy związałam w koka przewiązując czerwoną bandamką. Na nogi włożyłam także czerwone conversy i właściwie byłam gotowa. Zbiegłam na dół siadając przy stole obok Justina. Cały czas mierzył mnie wzrokiem gdy ja pochłaniałam tosty.
-Przepraszam ty sie gdzies wybierasz ?- zapytał zirytowany.
-Tak..- mruknęłam.
-Gdzie?- pytał ironicznie.
-Do ogrodu pomóc przy zaczepianiu światełek.-odparłam kończąc śniadanie.
-Wybij to sobie z głowy..- mruknął ostro.
-Nie. Ide i chuj ci do tego.. Poza tym mam prawo zrobic chociaz raz to co chce...-Odpowiedziałam, a on zamilkł.
-Dobra... Ale bądź do 17.00. O 18.00 przychodzi fryzjerka i przyszykuje cię do przyjęcia.- Oznajmił, a ja pokiwałam głową. Wstałam od stołu i wręcz biegnąc udałam się na zewnątrz.
-Cześć Paul!- Krzyknęłam wchodząc do ogrodu i zauważając chłopaka. Ten się uśmiechnął kręcąc głową z rozbawienia.
-Nie myślałem, że cię puści..- zaśmiał się.
-Dziękuję, że we mnie nie wierzysz..-Mruknęłam.
-Ale skądże...- Odparł podnosząc ręce w geściw obronnym.
-Dobra, Dobra. Mów co mam robić bo mamy tylko 6 godzin.- Odpowiedziałam, na co kiwnął i zaprowadził mnie do fontanny. Powiedział abym przyozdobiła ją lampkami. Od razu się za to wzięłam. Gdy już skończyłam zaczęliśmy wieszać światełka na krzakach i wszystkim co możliwe. Cały czas przy ttm rozmawialiśmy, śmieliśmy się i wygłupialiśmy. Było świetnie do póki nie zaczęłam się z niego nabijać. Chwycił wąż ogrodowy i zaczął lać z niego wode prosto na mnie. Uciekałam jak najszybciej mogłam, ale niewiele to dawałam podbiegłam do chłopaka wyrywając mu wąż i lejąc wodę na niego. Śmieliśmy się jak głupi do czasu aż woda nie przestała lecieć. Spojrzeliśmy na siebie i zaczęliśmy się rozglądać.
-Nie przeszkadzam?- Usłyszeliśmy głos za sobą. Był to Justin. Wzdrygnęłam się na samą myśl o tym co może się stać.
-Panie Bieber.-Paul podniósł się skinając głową.- My właśnie skończyliśmy..- Odpowiedział spoglądając na mnie.
-Dobrze.. Mam nadzieje, że wszystko będzie działać. Teraz możesz iść do siebie..- Mruknął ozięble Justin.
-Dobrze proszę Pana.- Powiedział Paul.-Do widzenia panno Wood.-Mruknął po czym odszedł. Wstałam z ziemi i spuściłam głowę bojąc się reakcji Justina.
-Miałaś być na 17.00 a jest już po..-Mruknął.
-Przepraszam..- Powiedziałam.
-Cokolwiek.. Potem o tym pogadamy.- Odparł ozięble, po czym ruszyliśmy do domu. Czekała już fryzjerka i styliści. Ok...czyli cały wieczór i noc męczarni. Po godzinie byłam gotowa. Na głowie miałam starannie zaplecionego warkocza, a na sobie miętową sukienkę. Westchnęłam schodząc po schodach na gigantycznych szpilkach. Na dole czekał Już Justin. Miał na sobie biały garnitur. Wyglądał strasznie seksownie.. Czy ja to powiedziałam?! Cokolwiek.
-Możemy iść?- zapytał chwytając mnie pod ramię.
-Jasne..-Odparłam i ruszyliśmy witać tłumy. Było to strasznie męczące ale gdy przyszła rodzina O'Connel wszyscy się śmieliśmy i ogólnie dobrze bawiliśmy. Podeszłam do stolika i wzięłam kieliszek szamlana siadając na ławce w ttm samym miejscu co w nocy.
-Piękny widok prawda?- zapytał Justin.
-Tak, jest cudny...- Powiedziałam.
-Bardzo jesteś zmęczona?- zapytał marszcząc brwi, podczas gdy ja sączyłam szampana.
-Nie, nie jest tak źle jak myślałam..- zaśmiałam się.
Nagle Justin się odwrócił i wstał spoglądając na mnie nerwowo.
-Cholera...- Mruknął spuszczając głowę.
-Co się stało?- zapytałam.
-Moja ciotka tu jest.. Musze cie jej przedstawić.. Jak cos to zgadzaj sie ze wszystkim co powiem ok?-zapytał, na co kiwnęłam głową. Wstałam i spojrzałam przed siebie. Ujrzałam znajomą sylwetkę. Jednak nie mogłam przypomniec skąd znam tego człowieka. Nagle jednak sie odwrocił a moje ciało zdrętwiało. Patrzyłam przed siebie stojąc w miejscu. Nagle ktoś wyrwał mnie z transu.
-Emily?! Co sie stało?- zapytał Justin.
-On tu jest..- Odparłam drżącym głosem.
-On? Czyli kto?- pytał zirytowany.
- Mój Alfons..- Odparłam, a jego szczęka lekko opadła. Oczy nagle się powięszyły. Ja natomiest drżałam. Tak cholernie się boję...

Od Autorki: Yay i jest... Nwm czy was to zaciekawi ale bedzie sie dzialo ;) no i Thx ZA 11 KOMENTARZY!!! Jesteście wielcy.. No zaczela sie szkola wiec rozdzialy beda co czwrtek chyba ze bede miala wiecej czasu czy cos... Jezu nie wierze ze juz 10.. Mam prosbe zeby kazdy kro czyta zostawil komentarz. Dla was to chwila a dla mnie motywacja do dalszej pracy..To chyba tyle..pis joł <3

sobota, 31 sierpnia 2013

*Chapter Nine*

Odsunęłam się lekko i wstałam przestraszona. Justin nie ruszał się z miejsca patrząc na mnie tym samym pożądliwym wzrokiem. Moje ręce zaczęły drżeć, a oddech przyśpieszył.
-A-ale jak to ?!- wyjąkałam patrząc na niego. Wzruszył ramionami i podszedł przypierając mnie do ściany.
-Normalnie kotek..-Mruknął przygryzając płatek mojego ucha. Cicho jęknęłam.
-Ale czemu?- wyszeptałam zrozpaczona.
-Ponieważ..takie jest twoje zadanie..ja jestem zestresowany..i dałem ci prezent..-Mruknął całując dolną linię mojej szczęki.
-To znaczy, że za wszystko co mi dasz lub zrobisz mam ci dawac dupy jak jakas dziwka?!- wrzasnęłam odpychając go i odsuwając się w stronę drzwi.
-Umm..tak, na tym to polega..-Powiedział jakby była to najnormalniejsza rzecz na świecie.
-I tu sie kurwa mylisz ! Nie podpisałam żadnej umowy więc możesz mnie pocałować w dupe !- Wrzasnęłam zakrywając usta dłonią i cofając się. Jego oczy natychniast pociemniały, twarz poczerwieniała, a żyły na szyi stały sie bardzo widoczne. Pociągając nosem, brunet podszedł do mnie i złapał  za ramiona przybijając do ściany.
-Powiem ostatni raz.-Wysyczał wzmacniając uścisk.-Chodź sie pieprzyć!-Wrzasnął. Nie zamierzałam ustąpić. Nie jestem jego prywatną dziwką!
-Nie!- Warknęłam wyrywając się i wybegając z pomieszczenia trzaskając drzwiami. Łzy mimowolnie zaczęły wypływać z moich oczu. Otarłam je i wkładając na siebie czarną skórzaną kurtkę wyszłam przed dom. Usiadłam na schodach i chowając twarz w dłonie cicho szlochałam. Moje życie zawsze było do dupy. Czego ja sie spodziawałam wsiadając do tego pieprzonego samochodu? Że tajemniczy wybawiciel o cudownych karmelowych oczach i bujnej czuprynie od tak będzie chciał mi pomóc i uwolnić od wszystkich problemów.. Gdybym wtedy wiedziała że pakuie sie w takie gówno wolałabym zostać przy tej jebanej latarni i moknąć w tym cholernym deszczu. Podniosłam głowe i spojrzałam przed siebie ocierając resztki łez. Jedyne czego pragnęłam to uciec jak najdalej od tego wszystkiego. Z drugiej strony... Byłam prostytutką.. Robiłam rzeczy o jakich wam się nie śniło, a zarabiałam niewiele. Teraz robiłabym to samo tylko miała praktycznie wszystko.. To była dobra opcja podpisać tą umowe lecz bałam sie... Bałam sie ze nie będę w stanie podołać tym wszystkim wymaganiom i będę ponosić kary. Westchnęłam wchodząc na ścieżkę z kostki, po czym skręciłam w lewo okrążając wille. Rozglàdałam się na boki. W pewnym momencie coś przykuło moją uwage. Mianowicie droga ułożona z małych światełek. Uśmiechnęłam się ruszając nią. Przeszłam przez mały mostek i szłam prosto pomiędzy dużymi thujami. Nagle wszystko się skończyło, a przed moimi oczami był klif z widokiem na miasto. Te wszystkie światła były cudowne. Weschnęłam uśmiechając się lekko i siadając na ławeczce. To co było przede mną dosłownie zapierało dech w piersiach. Zaśmiałam sie cicho myśląc o tych wszystkich lidziach nie mających pojęcia, że istnieje tak cudowne miejsce.
-To magiczne miejsce nieprawdaż?-Usłyszałam męski głos za sobą na co się odwróciła.
-Tak..jest pięknie.-Wydusiłam spuszczając głowę gdy chłopak usiadł obok mnie.
-Jestem Paul.. A ty jesteś pewnie nową kobietą Pana Biebera prawda?- Zapytał na co się zaśmiałam. Chyba zabawką erotyczną ale ok.
-Tak.. Jestem Emily-Powiedziałam podając mu rękę i posyłając przyjazny uśmiech.
-Miło mi cie poznać.-Odpowiedział mierząc mnie wzrokiem.-Jak znalazłaś to miejsce?- zapytał.
-Uh.. Chciałam sie przewietrzyć i moją uwagę przyciągnęła ta ścieżka z lampek. A ty jak sie tu znalazłeś?- zapytałam ciekawa, ponieważ nikt oprócz pracowników nie ma tu wstępu.
-Jestem ogrodnikiem.. Trudno, żebym nie znał tego ogrodu. A te lampki to moja robota. To dopiero początek. Jutro Pan Nadziany urządza przyjęcie i całe te ściany z roślin będą pokryte lampkami. Coś czuje, że jutro stąd nie wyjde..- Mruknął zaczynając się śmiać.
-Może będę mogła ci pomóc?- zapytałam. Serio chciałam mu pomóc. Chciałam robić cokolwiek żeby tylko nie siedzieć w domu.
-Nie sądzę, żeby był to dobry pomysł..- mruknął wstając. Poszłam za nim co i rusz potykając się na swoich szpilkach o kamyczki.
-Niby dlaczego?!- Uniosłam brew i skrzyżowałam ręce stając.
-Pan Nadziany..- Zacząła ale mu przerwałam.
-Pan Nadziany musi sie z tym pogodzić...- Wytłumaczyłam.
-Już cię lubię Em.- Zaśmiał się.
-Em?- zapytałam. Nikt mnie jeszcze tak nie nazwał.
-Nie podoba ci się?- zapytał wystraszony.
-Nie..to miłe..- Uśmiechnęłam się gdy szliśmy przez roślinne korytarze. Paul odprowadził mnie pod drzwi. Pożegnaliśmy się przybijając żółwika, po czym weszłam do domu.

Justin's POV.
Odmówiła mi. Ta kurwa powiedziała pierdolone nie. Mam nadzieje że już sie szykuje na kare. Nie, spokojnie. Nie pobije jej. Mogliśmy sie pieprzyć długo i miło, ale ta kurwa powiedziała nie! Jej wybór. Gdy tylko przyjdzie do domu to przelece ją szybko i mocno bez żadnych skrupułów i chuj mnie obchodzi czy będzie ją to boleć czy nie. Usiadłem na schodach przed drzwiami frontowymi i czekałem, aż przekroczy próg. Gdy to się stało jej ciało znieruchomiało, a głupawy uśmiech zszedł z twarzy. Dobrze kurwa... I tak ma być. Wstałem z drwiącym uśmiechem. Podszedłem do niej i mimo, że się wyrywała i wrzeszczała, przerzuciłem ją przez ramię. Waliła pięściami o moje pośladki myśląc, że ją puszcze. Wręcz przeciwnie. To mnie jeszcze bardziej podkręcało.
-Justin! Nakazuje żebyś mnie puścił!! Teraz!!- darła się, a ja tylko śmiałem. Wszedłem do sypialni, po czym rzuciłem ją na łóżko przygniatając aby nie uciekła.
-Posłuchaj mnie teraz...- Powiedziałem wkładając rękę pod jej sukienkę i drażniąc materiał jej majteczej. Odsunąłem je lekko i musnąłem palcem jej łechtaczkę. Zadrżała pod moim dotykiem, a mój chuj natychmiast stał się twardy.-Nie chciałaś się ze mną pieprzyć-Mruknąłem do jej ucha i wsunąłem w nią palec. Cicho jęknęła wyginając ciało w łuk.-Więc poniesiesz kare..-Wsunąłem drugi palec powoli wsuwając je i wysuwając.
-P-Prosze!- Krzyknęła, a ja się zaśmiałem. W dalszym ciągu powoli wchodząc i wychodząc.
-Postanowiłem, że nienpozwole ci dojść..- Przestałem się w niej poruszać.- Ale wtedy i ja nic bym z tego nie miał..- Mruknąłem kontynuując. Dziewczyna wiła się.-Więc po prostu brutalnie cię przelece..- Zaśmiałem się wyciągając palcce i wsadzając je do buzi ssąc.-Jesteś pyszna dziewczynko..- Mruknąłem. Złapałem z szafki prezerwatywe i włożyłem ją. Wczołgałem się na Emily. Po poprzednich manewrach była niedosycona. Było to widać. Uśmiechnąłem się i energicznie wszedłem w nią. Wrzasnęła wbijając swoje paznokcie w moje plecy i owijając swoje nogi w moim pasie. Syknąłem i wbiłem się ponownie, przymykając przy tym oczy i sapiąc.
-Och tak maleńka!- Mruknąłem, a ona jęknęła. Przyśpieszyłem swoje ruchy. Mogło ją to boleć, ponieważ wchodziłem całością, do tego uderzając mocno w jej czułu punkt. Czułem że zaraz dojde.
-Krzycz moke imie suko!- Warknąłem.
-J-Justin!!- Wrzasnęła. Jej ścianki zacisnęły się wokòł mokego kutasa. Jej ciało ogarnął orgazm. Ponownie przyśpieszyłem. Uderzałem w nią. Raz...drugi..-Aah.- Warknąłem spuszczając się. Opadłem na dziewczynę. Po chwili wyszedłem z niej i wstałem zbierając ciuchy.
-Dobranoc..- warknąłem wychodząc. Nie będę z nią spać. Nie zasłużyła. Aczkolwiek jeśli będzie grzeczna może to zrobię.

Od Autora: hej haj.. Matko napisalam.. Mam nadzieje ze scena mi wyszla... Boze 4 raz w swoim zyciu pisze cos takiego.. No wiec.. Thx za 9 kom !! Teraz zaczyna sie szkola. Gdy dostane plan to ogarne i powiem wam kiedy bed sie pojawialy rozdziały Obiecałam, że będzie i jest xD Kc <3